Raportuj komentarz

U nas na działkach (w Wawie) też jakiś skur..l truł koty. Kociary i kociarze zaczaili się i złapali skur..na.
Najpierw dostał wpier..l (dziewczynki były najgroźniejsze), a później zaproszenie do zjedzenia przygotowanego dla buraka pokarmu. Nieco się wzbraniał, więc dziewczynki "grzecznie" poprosiły o otwarcie ust (chyba nie myślał o seksniespodziankach).
Nie było nic trującego, ale zakomunikowały, że to preparat na porost włosów, roślin, i budżetu.
No, musiał przełknąć... i poszedł do domu. Przypadek sprawił, że dwa dni później, z nieznanych przyczyn, spaliła mu się kosztowna altana. Teraz u niego na działce (altanę pomogliśmy odbudować) koty mogą łazić wszędzie. W domu też ma koty...i bardzo sobie chwali.