Raportuj komentarz

Gdybym wiedziała, że sarenka zostanie uśpiona przez lekarza weterynarii z "Piranii" nie prosiłabym o pomoc, sama próbowałaby ją ratować. Lekarz zabierając ją ode mnie powiedział, że przekaże ją ośrodkowi w Przemyślu. Najłatwiej było uśpić bezbronne zwierzę i wziąć miejską kasę. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć.