Raportuj komentarz

Przeczytałem artykuł uważnie. Czarnymi charakterami są wymienieni z imienia i nazwiska sędziowie rozpatrujący apelację. Na ile znam się na prawie rozpatrywali oni apelację od wyroku skazującego Grzegorza za pobicie Alberta. W tej sprawie Grzegorz był podejrzanym, następnie oskarżonym, a w końcu skazanym. Albert zaś poszkodowanym i chyba oskarżycielem posiłkowym. Można dyskutować, czy w tej sprawie wyrok jest zasadny czy nie, ale nie było rolą Sądu I instancji karanie w tym procesie innych osób. Oczywiście Sąd mógł w świetle dokonanych ustaleń zwrócić się do prokuratury o wszczęcie postępowania wobec sprawców najścia, ale taki obowiązek spoczywał przede wszystkim na policji i prokuraturze. Mam wrażenie, że Sąd i tak wiele zrobił dla wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, nie jest rola Sądu prowadzenie dochodzenia, czy śledztwa. Jest to zadanie organów ścigania. Jeśli jakieś nazwiska należałoby wymienić celem napiętnowania to osoby, która zdecydowała o umorzeniu postępowania (prokurator, komendant Komisariatu). A tak dostało się osobom najmniej winnym, składowi Sądu Okręgowego, który mógł zrobić tyle ile zrobił.
Zachęcam autora artykułu (pd), by pociągnął ten wątek. Póki co napiętnowani sędziowie mogą mieć uzasadnione powody by uważać autora za oszczercę. A poziom komentarzy, pożal się Boże. Zwłaszcza tych gdzie wina za to obciążany jest Tusk, a potencjalnym zbawcą Ziobro.