Raportuj komentarz

Temat jest niezwykle trudny - zarówno z ludzkiego, jak i prawnego punktu widzenia. Odpowiadając na pytanie redaktora:

"Zatem kto za co odpowiada i do kogo się kierować, gdyby podobne nieszczęśliwe zdarzenia miały miejsce w przyszłości?"

Kierować się do sądu. Jest przecież odpowiedzialność z kodeksu pracy, zwykła odpowiedzialność cywilna (odszkodowawcza), wreszcie odpowiedzialność karna konkretnej osoby. Wszystkim tym może zająć się sąd, zarówno jeśli chodzi o nauczyciela, jak i zakładu pracy (w tym przypadku szkoły). Na jakiej podstawie radni mają decydować - no właśnie, o czym? O odpowiedzialności kierownika gminnej jednostki organizacyjnej na podstawie kpa? Radni zapomnieli lub nie wiedzą o tym, że rozstrzygając skargę muszą zawiadomić skarżącego o sposobie jej załatwienia. W jaki więc sposób Rada Miasta ma załatwić taką skargę? Mogłaby się jedynie zwrócić do Prezydenta o podjęcie odpowiednich kroków dyscyplinarnych wobec dyrektora - w tym momencie znowu wraca problem tego na jakiej podstawie miałaby to zrobić? Nie jest ona władna do rozstrzygania o odpowiedzialności dyrektora, z tego co widzę jesteśmy PRZED jakimkolwiek orzeczeniem sądu, więc byłoby to czyste widzimisię radnych.

Podkreślam, chodzi o indywidualną, administracyjną odpowiedzialność DYREKTORA, (jak słusznie radcowie prawni wskazali w opinii). Niektórzy radni o tym zapomnieli i lecieli czystym populizmem. Arku, argument z tego, że "co by było gdyby dziecko zmarło albo gdyby to było wasze dziecko", jest zwykłą demagogią i wstyd się takimi hasłami posługiwać. To kim są rodzice dziecka jest bez znaczenia i tego nie trzeba tłumaczyć. Ewentualna śmierć dziecka miałaby znaczenie z punktu widzenia kwalifikacji karnej zdarzenia, jednak nie wpłynęłaby ona na ocenę zaniechania szkoły (za którą odpowiada dyrektor) z punktu widzenia przepisów kpa. Dziwi mnie też radny Lenik, który mówi, że sytuacja jest zero-jedynkowa. Jako dyrektor szpitala powinien być wyczulony na to, że takich w 100% oczywistych spraw właściwie nie ma.