Raportuj komentarz

Witam. Czytając niektóre wypowiedzi postanowiłem wziąć głos w tej dyskusji. Dużo słyszałem na temat winy którą ludzie chcą zrzucać nie wiedząc co naprawdę stało się tego dnia. Zdarzenie to nie wyglądało na takie po którym od razu wymagana jest interwencja nauczyciela bądź dyrektora. Wyglądało to tak że dwóch chłopców zderzyło się, po czym wstali oboje i jeden z nich zszedł na ławkę (siadając koło nauczyciela W-F). Nauczyciel nie wzywał pogotowia, tylko zapytał się co i jak. Dalsza część tej historii była już w tym temacie gdzieś opisana, chodzi tu o to że nauczyciel poszedł do szatni z ciekawością o stan zdrowia (poszkodowanego) ale otrzymał informację że chłopak ten poszedł już do domu. Dyrektora oczywiście nie było wtedy w szkole ponieważ były to zajęcia dodatkowe. A więc wynika z tego że chłopak rzekomo poszkodowany nie skarżył się na stan zdrowia i bez problemów poszedł do domu. Dyrektor, nauczyciel ani uczeń, który zderzył się z "poszkodowanym" nie mogą być winni za tą sytuację ponieważ w sporcie dochodzi do takich sytuacji, w których ktoś jest poszkodowany. Oczywiście wszyscy uczniowie byli ubezpieczeni także chłopak powinien dostać odszkodowanie od ubezpieczyciela, a nie od szkoły czy drugiego ucznia. Dodatkowo muszę podkreślić dużymi literami: W ZAJĘCIACH "SKS" MOGĄ BRAĆ UDZIAŁ WSZYSTKIE KLASY! A więc uczniowie gimnazjum jak i szkoły podstawowej. Uważam że nie jest dobrym pomysłem wspólna gra osób z innych klas, ponieważ wiadome jest to że budowa ciała u starszych uczniów jest bardziej rozwinięta i przy zderzeniu z uczniem (mniejszym,chudszym) wiemy co się stanie.