Raportuj komentarz

Drodzy czytelnicy, kto choć trochę zna sprawę "z pierwszej ręki", ten wie, że całe to śledztwo to była farsa i masa formalnych niedopatrzeń, za które parę osób powinno regulaminowo beknąć. Gość był łapana, potem wypuszczany, potem szukali go znowu, w między czasie zaczął wyglądać trochę inaczej, cała sprawa cuchnie, a gość który faktycznie zgwałcił - nikt nie wie gdzie i kim jest. Albo ktoś wie ale zręcznie umorzył sprawę. A poszkodowanym kobietom - nawet przepraszam ze strony nieudaczników policjantów. Zwłaszcza, że po pierwszym razie dostali zawiadomienie i olali sprawę.