Raportuj komentarz

Z tym przejściem dla pieszych to jest tak, że postawione niefrasobliwie znaki nie zakazują przejścia przez jezdnię! Zakazują jedynie wstępu za znak. W przypadku konfrontacji, policja nie ma szans gdyż zawsze można się tłumaczyć, że (o ile policja tego nie zauważyła), że np do miejsca, z którego rozpoczęliśmy przechodzenia doszliśmy wzdłuż krawędzi jezdni albo np idąc od osiedla - przez tymczasowy parking dla maszyn budowlanych - nie ma tam zakazy wstępu. Tak więc te znaki, i ile jeszcze tam są - można sobie o 4 litery rozbić.

Inna rzecz to to, że do najbliższego przejścia jest ponad 400 metrów - tak więc nie można mówić, że po prostu należy chodzić innym przejściem. Mało tego - Chodnik, którym możemy dojść do przejścia przy ul. Czajkowskiego, zdjęcie nr 5 w tym artykule jest krótko mówiąc tak uwalony błotem, że przejście przez niego bez gumofilców równoznaczne jest rychłą wizytą w sklepie obuwniczym celem zakupu nowej pary butów. Tak więc, bidny pieszy będzie musiał chodzić kolejną najkrótszą drogą - tym razem przez parking koło biedronki (każdy kto idąc z wózkiem dziecięcym na krótkim łączniku między biedronką a osiedlem, mijając się z samochodami wie jakie niebezpieczne to miejsce). Trzeba tylko po tej stronie drogi nadrobić więc jakieś 600 metrów, jeśli nie więcej, i dodatkowo po drugiej stronie jezdni - ponad 400 metrów. Sumując mamy grubo pond kilometr do nadrobienia!!! Nie, nie będę tyle nadrabiał z powodu upośledzenia umysłowego kogoś, kto jest za to odpowiedzialny.... A teraz pomyślmy o ludziach starszych...
Fajnie, że będziemy tam mieć dwujezdniową DK28! Ale skoro budujemy ją dla ludzi to myślmy o ludziach!