Raportuj komentarz

Jako rodowity Krośnianin do kina najchętniej chodzę w Gdyni (choć mieszkam w Krośnie), zawsze to można jeszcze postukać przy okazji w bilard, zjeść jakąś psininę w wietnamskiej knajpce, wkurzyć gościa od Tissota, każąc mu demonstrować możliwości zegarków za 5 - 10 tysięcy, których i tak nie kupię, bo jestem przywiązany do mojego 20- letniego SEASTAR`a tejże marki, a jak mi się znudzi łażenie po galerii handlowej, pójść sobie na skwer Kościuszki posłuchać czy morze nie "wyszło" - poza tym ostatnim, to równie dobrze można się tak odstresować w nowym kinie w centrum handlowym w Miejscu, a gdyby tam jeszcze w pobliżu wybudowali aquapark, to już w ogóle byłby odlot nie z tej ziemi.