Raportuj komentarz

Paweł Krzanowski zdecydowanie przesadził posługując się anonimem zamiast dokumentami urzędowymi. Ale jak się zajmuje wysokie stanowisko w urzędzie publicznym to rodzinę należy trzymać z daleka od zleceń i pracy w tej instytucji. Tak jest najlepiej dla wszystkich i najzdrowiej. Zawsze można być posądzonym o to, że krewny szefa ma w pracy łatwiej albo, że wykonywane zlecenie osoba nadzorująca by kwestionowała no ale skoro wykonawcą jest powinowaty przełożonego to nie należy się narażać. Można się dziwić burmistrzom, którzy zatrudniają krewnych lub dają zlecenia rodzinie nawet w przetargu. Samo wygranie przetargu to dopiero początek potem jest realizacja i ocena a w następstwie jak są uchybienia to powstają plotki i podejrzenia czasem zupełnie wyolbrzymione. Rozsądniej jest trzymać rodzinę z dala od tego rodzaju sytuacji zamiast narażać poprzez zlecenia a potem nawet walecznie bronić w sądzie. Prowokowanie takich niejasnych sytuacji i zależności jest bez sensu. Jest to niepotrzebne narażanie siebie i swoich bliskich na kłopoty i smród który zazwyczaj pozostaje na długo. Z tego co wiem, to żaden krewny R Buchty, W Malinowskiego, R Zimki i P Przytockiego nie pracował i nie pracuje w urzędzie ani żadnej innej podległej miastu jednostce i to uważam są odpowiednie standardy życia publicznego.