Raportuj komentarz

Rady dzielnic są całkowicie zbędne i niepotrzebne nikomu do niczego. Nie mają żadnej mocy sprawczej a ich uchwały nie są dla nikogo wiążące. Jak w jakiejś dzielnicy jest potrzebny chodnik czy lampa to sami mieszkańcy zgłaszają to na zebraniach, najczęściej przez kolejne lata są to te same postulaty. Urzędnicy i Pan Prezydent doskonale wiedzą gdzie i co jest potrzebne bo mieszkańcy piszą pisma, maile i dzwonią do urzędu. Jak jest jakaś grubsza inwestycja to i tak musi być uchwalona przez radę miasta a znalezienie dziury na drodze i zgłoszenie jej do załatania to zadanie dla straży miejskiej i urzędników. Przecież wszyscy wiedzą że w Mieście Krośnie jest jeszcze kilkadziesiąt kilometrów błotnistych sypanych okazjonalnie szutrem osiedlowych dróg. W wioskowych gminach ościennych tego problemu już nie ma i to też wiemy wszyscy i bez tych dziewięćdziesięciu przedstawicieli. Tzw. przeciętny mieszkaniec będzie miał taki sam wpływ na to co się dzieje na osiedlu niezależnie od tego czy będzie tam rada czy nie. Nadmiar organów przedstawicielskich to ustrojowa spuścizna po poprzednim systemie gdzie rada pracownicza decydowała uchwałą czy w przyfabrycznym bufecie ma być pomidorowa czy kapuśniak. Przykładowo jeżeli mieszkańcy od lat proszą na forach żeby zamontować na skrzyżowaniach sekundniki a urząd odpowiada że się nie da bo to nielegalne to co tu zmienią takie rady. Następnego dnia ludzie jadą do Rzeszowa i widzą sekundniki wszędzie tam gdzie są potrzebne to co mają myśleć o kompetencjach wydziału drogownictwa i całym systemie zarządzania miastem. Słupy energetyczne w środku chodnika, ścieżki rowerowe do nikąd, błoto na osiedlowych drogach, fatalnie zaprojektowane bez zatok dla autobusów jezdnie, brak pracy to ludzi interesuje a nie wydawanie pieniędzy na wybieranie po piętnastu dumaczy na każdym osiedlu.