Raportuj komentarz

Jak czytam komentarze z Prudnika, to się dziwię, jaką można osiagnąć amnezję i nienawiść. A kłamać i hajtować ile wejdzie. Też pracowałem w we Frotex-ie. Może trochę prawdy?
Po pierwsze jak zakład upadał, to Wedler Stanisław był właścicielem i stracił 1,5 mln zł.
Prezesem, który złozył wniosek o upadłość był Andrzej Dudziński - obecnie biegły rewident.
Przed upadłością Wedler nie był w zarządzie co najmniej dwa lub trzy lata. Nie pamiętam dokładnie. Ale po drodze było jeszcze dwóch prezesów.
Zakłady padły, bo były molochem , a z Azji konkurencja importowała "tańsze i lepsze" ręczniki.
A bądźmy uczciwy, może koledzy z Prudnika wspomną ile było we Frotex-ie kradzieży ręczników. Jak dyscyplinarnie ludzie wylatywali z roboty za kradzieże. A może zapomnieliście o wice przewodniczącym związków, który zamias pracować przeglądał strony porno i zawirusował komputery w firmie.
Prawdą jest , że zarobki były do bani, prawdą jest , że były przypadki samobójstw pracowników.
Fakt był syf, ale praktycznie był to ostatni zakład w tej branży. I tak dziwo, że tak długo wytrwał. Koledzy z Prudnika , a nie pamiętacie , jak S. Wedler chciał przeniść zakład do innego miasta , gdzie były niższe koszty. Wszyscy gardłowaliśmy , że to skandal , że tak nie wolno itd.
Tak więc chłop stracił kasę włożoną w akcje Frotexu, tak samo jak my. Tylko , że my straciliśmy parę tysięcy złotych, a Wedler chyba niecałe 2 mln. zł.
Trochę uczciwości, lepiej przypomnijcie sobie co z majątkiem Frotexu zrobił syndyk. To jest dopiero skandal.