Raportuj komentarz

Na postawione w treści artykułu pytanie czy ten pan może przyjechać odpowiedź brzmi tak, może, bo kto mu zabroni ?

Na tym jednak polega mądrość partnerów strony niemieckiej, że na 100 % tego gościa nie będzie (bo nigdy nie było) w delegacji Edewechtu. I w zasadzie całą resztę tego tekstu można pominąć jako nic nie wnoszącą do debaty publicznej, bo opiera się na tezie, że w Niemczech są organizacje jawnie propagujące ideologię nazistowską. No niestety są i były.

Ale co znacznie gorsze - takie organizacje są też w Polsce - choćby niedawny przykład, gdy grupa "patriotycznej młodzieży" w okolicach Wodzisławia świętowała urodziny Hitlera. Czy to oznacza, że w Polsce rodzi się nazizm, wszechobecne są zagrożenia z nim związane ? A inne wyczyny np. polskiej prokuratury, która niedawno w sposób szczególny interpretowała pewne symbole w przestrzeni publicznej ? A zdjęcia na których zamawiano pięć piw ?

Tylko współpraca ze stroną niemiecką jest nam potrzebna. O historii owszem, musimy pamiętać a w szczególności o ofiarach, jakie ponieśliśmy jako państwo. Ale jeśli ktoś uważa, że pierwszoplanowym aspektem w relacjach polsko-niemieckich ma być wyłącznie przypominanie trudnej historii, to może rzeczywiście niech zajmie się studiowaniem historii i pisaniem lepiej przemyślanych niż ten tekstów.

Łącze pozdrowienia.