Raportuj komentarz

Powiem szczerze, że mam szczęście do ludzi i przyjaciół, ale nie znoszę dewotek, oszołomów i nawiedzonych, ale może właśnie dlatego...... nie znoszę fałszu i obłudy, lizusostwa dla pozyskiwania stanowiska. Ten ksiądz ukierunkował mnie na właściwe pojmowanie wiary, nie na spędy/ tak nazwał wykorzystywanie naiwności dewotów i dewotek/, bo wśród tego tłumu niewielu jest właściwie wierzących, szanujących bliźniego ..... Bóg jest w zasięgu ręki, wystarczy go dostrzegać w bliźnim,bo może właśnie takiego postawił Bóg na mojej, Twojej drodze .....Nie trzeba go szukać daleko, bo on może obok ciebie szuka wsparcia, pomocnej dłoni .... pomagam jak umiem i w miarę możliwości, na procesje / wielkie parady kapelusznic i plotkar też przestałam chodzić, kiedy za moimi plecami dwie obgadywały trzecią, jak się wystroiła ....i inne takie tam/ też przestałam chodzić po dyskusji z moim znajomym księdzem. Więcej pożytku będzie w cichości i skrytości pomodlić się niż iść, by się pokazać .....stwierdził. Tacy nie rodzą się na łące, tacy bardo rzadko wyrastają na prawych i dobrych przewodników po naszym życiu.