Raportuj komentarz

W dobie bezobjawowej pandemii, wielu badaczy a także „zwykłych” obywateli przeprowadziło bardzo prosty do wykonania test, a mianowicie przy pomocy urządzenia do pomiaru stężenia dwutlenku węgla, sprawdzono poziom jego stężenia pod maseczką. Wynik budzi obawy, ponieważ stężenie dwutlenku węgla pod maseczką wynosi od 5000 do 12000 ppm, w zależności od tego jak mocno i dokładnie przylega maseczka do twarzy osoby, która ją nosi.

I teraz bardzo ważna kwestia, otóż dwutlenek węgla z naszego organizmu skutecznie usuwany jest wraz z wydechem tylko wtedy, gdy akurat nie nosimy maseczki na ustach i nosie. Maseczka ta kumuluje stężenie dwutlenku węgla, który następnie z powrotem wraca do naszego ciała wraz z wdechem. I tak oto mamy samobójczy proces wydychania dwutlenku węgla i ponowne jego wdychanie w bardzo stężonej dawce. Plus grzyby i bakterie.. Wystarczy mi że znam doktora uczelni, któremu zakazano ujawniać badania.