Raportuj komentarz

Jestem akuratz tych co patrzą na znaki, :). Widziałem w związku z tym światła na skrzyżowaniu z Krętą. Gdy świeci się czerwone, czekam, aż zgaśnie i zaświeci się zielone :). Wówczas ruszam. Jeśli inni mają zielone, a ja czerwone, to nie ruszam :). Łatwe, prawda? Zawsze patrzę na te światła które są bliżej mojego pojazdu i nie rozumiem, dlaczego niektórzy robią inaczej. Liczy się ten znak, który jest najbliżej ciebie, a po jego minięciu patrzysz na następny. To proste :)
PS. Mój wpis skądinąd nie tyle dotyczył świateł przy Krętej, ile "rozpaczy" wyrażonej przez niejakiego zawodnika, że musi postać na Korczyńskiej, bo są światła.