Raportuj komentarz

znałem Leszka, w życiu nie powiedziałbym, że skrzywdziłby kogokolwiek, a o Pani W. słyszałem różne rzeczy. Leszek kiedyś opowiadał mi jak to w czasach prl-u wyjeżdżał za granicę handlował czym można było żeby tylko zapewnić lepszy byt rodzinie. A kiedy otworzył sklep na ulicy koło poczty to jego teść - Pan J. - na tyle zaczął się interesować sklepem, że Leszek z niego zrezygnował, a Pan J. prowadzi sklep do dzisiaj.