Raportuj komentarz

Kobieta mogła wyjeżdżać z terenu prywatnego przedszkola tuż przed skrzyżowaniem i nie ustąpiła pierwszeństwa pojazdowi, który miała z prawej strony.
Gość też zapewne wjechał dość szybko, mając na uwadze krótki czas "zielonego" na Prochowni.
Ot i kraksa.
Obydwa pojazdy musiały mieć niezłą prędkość, sądząc po zniszczeniach.
Więc nie mądruj, skąd mogła się włączać do ruchu, bo mogła to być ewidentnie jej wina.