Raportuj komentarz

~do cynik. Przeinaczasz wszystko. Świadkowie zapytani przez adwokata jedliczan powiedzieli że nie widzieli zajścia agresywnego na piętrze bo siedzieli wtedy na dole na sali. Zeznali że widzieli i słyszeli agresję słowną kierowaną do Gruzinów, byli namawiani przez blondyna z grupy jedlickiej do tego aby przyłączyli się do atakowania i bicia Gruzinów " w razie czego". To że świadkowie mówili że nie żyjący był najbardziej spokojny nie znaczy że nie atakował Gruzina. W grupie siła przecież. Z resztą bił się z Gruzinem na ulicy przecież. We czterech Bekę B. atakowali jak sami zeznawali. A dwóch pozostałych szarpało się z drugim Gruzinem. Faktycznie jest się nad czym zastanawiać odnośnie tego że żona Gruzina "nie obciąża jakoś specjalnie zabitego", śmieszne. Gonił jej męża z kolegami, bił go, mieli noże jak wynikło w trakcie rozprawy i zdaje się że butelke rozbitą. Co tu jeszcze można mówić i po co? Samo wszystko wychodzi na rozprawach. Jeśli faktycznie ten nie żyjący taki dobry był, spokojny to po co poleciał z koleżkami za Gruzinami. Wyciągli ich z auta nie pozwalając odjechać, dzieci płakały w niebogłosy wystraszone, ale jakoś to jedlickeij " grzecznej", "niekaranej", "spokojnej" grupy nie powstrzymało przed bandyckim atakiem na Gruzinów. Popieram cie ~cynik.