Raportuj komentarz

Obserwuję dyskusję, która na tle prawdziwej tragedii prowadzi donikąd... Co tu dużo gadać każdy chce poszaleć, ale nikt nie wieży, że to właśnie jemu wydarzy się nieszczęście. Ludzie przyzwyczaili się do rozpędzonych gier, których szaleństwo kończy się wyłącznie napisem "game over" i niczym więcej. W realu można dostać mandat "nawet" 500 zł! tzn tyle ile można swobodnie wydać w ciągu jednego imprezowego wieczora... kogo to zmartwi? Na naszych ulicach są sami "rasowi rajdowcy" trąbiący na ostrożniejszych kierowców, którzy np nie ruszają płynnie na rondzie, tylko ze względu na słabszy refleks wolą swoje odczekać. Cóż przejechałem już pewnie z milion kilometrów i to czasami w niezłym tempie - poza spotkaniem z dwoma sarnami i stłuczonej atrapy nie pogiąłem blachy. A to wszystko dlatego, że mój instruktor ponad 20 lat temu marudził do znudzenia - "myśl o tym co cię czeka za zakrętem, bo wyobraźnia życie ratuje". Zastanawiam się, czy można sobie wyrobić wyobraźnię bez namacalnych odczuć? A może tak profilaktycznie do gier podłączyć mały zewnętrzny "dings", który za każdym razem gdy rozbijemy auto na ekranie rozdaje w nagrodę kopa w d... i to solidnego. Może wtedy obite siedzenia przypominałoby nam o zdrowym rozsądku i odpowiedzialności. Co się stało to się nie odstanie! Świeć Panie nad Jego duszą... i Jemu podobnymi, którzy nie mieli tyle szczęścia co osławiony "frog'.