Raportuj komentarz

Fajne "dziennikarstwo" - w całej swej okazałości pokazane jak tego zawodu nie wykonywać. Przyjechało dwie osoby, postawiło błędną tezę "to wszystko to przekręt ze strony starostwa" i wysłuchiwało kolejnych żali, ale tylko tych pasujących do tezy. Jak Krężałek zaczął mówić nie do końca po myśli dziennikarzyny zaraz odbierany mikrofon od ust. Co z tego, że działka duża, że tabor coś tam warty jak długów w cholerę i nikt się tego czepić nie chciał. Długi nie wzięły się z księżyca. Pan Juszczak wyciągnął do was rękę z pomocą bo musicie sobie to związkowcy wbić do swoich głów - powiat nie jest od takich zadań. Dostaliście szanse ale jak to związki - nie jeden zakład pracy rozwaliły od środka tak i tutaj zrobiły swoją krecią robotę - podburzając załogę, stawiając chore warunki i wieczne roszczenia z dziedziny - bo nam się ku*** należy. Przyłatał 3 guziki do kołnierza w koszuli, ubrał garnitur od ślubu, zwołał telewizję z torunia i prawi z chłopami po zawodówkach jak się powinno zarządzać przedsiębiorstwem. I wyszedł kierowca Jasiek i mówi, że w wakacje to on woził pełny autobus do Wrocławia a już już przez 10 kolejnych miesięcy to niekoniecznie - resztę roku było "prawie rentownie". Prawie. Były akcje do kupienia - trzeba było dać ofertę 450 tyś. i byłoby twoje - jaki problem. Sprzedał byś pod galerię jak było w materiale mówione za 2 miliony albo i więcej. Związki zawodowe to największa zaraza jaka może być w zakładzie pracy ( a w pksie 4 działają - boże kochany już gorzej być nie może) Trzeba zrozumieć, że mamy 21 wiek - konkurencja nie śpi - trzeba dbać o klienta, marketing, dobry wizerunek itd. Firmy przewozowe z Krosna ciągle się rozwijają tylko pks na wszystkich trasach stratny. A co się dziwić - kto by chciał wracać z Krakowa czy Wrocławia z panem obrażonym kierowcą na cały świat, który już w drzwiach się darł na wchodzących do autobusu, że jak ktoś nie ma wyliczonej kasy na bilet to wypad. Bijcie się wpierw we własne piersi, przypomnijcie te pielgrzymki do starostwa z prośbą aby ktoś was przejął bo miasto i gminy nie chcą. Tylko potem się zrobił problem bo przyszedł ktoś kto chciał wyprowadzić ten zakład na prostą a więc trzeba było ukrócić proceder lania nie tylko w baki pksów i to się nie spodobało. Odwrócili więc kota ogonem i liczą na współczucie. A tego nie będzie bo panów ze związków i innych kierowców my podróżni znamy na wylot.