Raportuj komentarz

A wystarczy postudiować historię Rumuni z okresu II wojny. O dziwo per analogia, najpierw uszczknęli Im kawałek kraju Sowieci, potem jeszcze Węgrzy. Przyłączyli się do Niemiec, bo i tak nie mieli większego wyboru. W ten sposób przynajmniej zyskali cień szansy na odzyskanie Mołdawii, czy jak to się tam nazywało w owym czasie. Okupować to chyba nie bardzo mieli czego i kogo. Szczerze mówiąc to sytuację Rumunii w tamtym czasie określa sformułowanie "Alternatywa diabła". Czego byś nie zrobił i tak będzie źle. W czasie wojny nieźle dali się we znaki amerykańskim lotnikom, nawet na swoich rodzimych samolocikach. Rzućcie sobie okiem na statystyki strąceń - gdzie naszym Asom do rumuńskich osiągnięć. Można powiedzieć, że polowali na samoloty alianckie, ale czy wy przyglądalibyście się obojętnie, jakby najpierw rozdarli wam Kraj, a potem zrzucali jakieś g...o na głowę. W sierpniu 44 przy pierwszej nadarzającej się okazji zmienili front - d...a nie sprzymierzeniec co nie? Węgrzy trzymali się Niemców sztywniej i mocniej do samego końca, a jakoś nikt nie narzeka na ich okupację. Przypomnę oddziały węgierskie zajmowały pozycję na Linii Arpada, czyli na naszym podwórku. O Rumunach - poza uczniami pilotażu z Krosna nic mi nie wiadomo. Naszych bezimiennych grobów jest całkiem sporo, jeden widziałem bodajże w miejscowości Mariaschmoln (dawno to były i pisownia nie taka) w Austrii z napisem - nieznanemu polskiemu lotnikowi. Szczerze mówiąc nie był zachwaszczony i zdeptany, jak na wrogi grób przystało. U nas na cmentarzach z Wielkiej Wojny spoczywają obok siebie dawni wrogowie - na tym polega rycerskość wojny, że w odróżnieniu od hołoty dołującej zwłoki, ludzie honoru dbają nie tylko o swoich, ale i obcych. Tak aby nasi bliscy, którzy polegli we wrogich stronach doczekali się przyjaznego gestu.
Amen -