Raportuj komentarz

Spróbowałem wciągnąć Czytelników w dyskusję na temat obcinania ilości lekcji historii w szkołach, niestety wspomniałem przy tym, o wizycie prezesa partii, która podjęła główny wątek artykułu (skądinąd ta wizyta była inspiracją napisania artykułu) i od razu główna myśl zgubiła się w politycznych dysputach. A co do próby przekonywania, to niby gdzie ona jest Panie Anty? Przekonywania do czego? Widzę, że w Pana przypadku wypadałoby koniecznie wytłumaczyć czarno na białym, o co w tym artykule chodzi. A chodzi po pierwsze o to, czy to dobrze że ogranicza się ilość lekcji historii, jakie by nie były? Po drugie, czy przy okazji wizyty Prezesa SP w Krośnie nie warto się dowiedzieć dlaczego jest to kwestia istotna wg SP. No tak, w bezimiennej dyskusji, można komuś zarzucać infantylizm i propagandę gebelsowską. Ocenia Pan ludzi swoją miarą i układa ich w standardach dzisiejszej sceny politycznej, tylko, że ja nie jestem politykiem. Szanuję Pana TLo, bo rzeczywiście można się różnić, mając różne doświadczenia, a to prowadzi do ciekawych dyskusji (lubię takie rozmowy, bo zawsze poszerzają się horyzonty). Reasumując - moim zdaniem historia jest bardzo ważna i szkoda, że próbuje się ją marginalizować, ale czy historia jaką mamy w szkołach odpowiada rzeczywistości, czy jest tylko odpowiednio zredagowanym kształtowaniem światopoglądu Młodzieży? Jak jest ta prawdziwa Historia?