Raportuj komentarz

Wszystko piknie i smacznego oczywiście, ale mam dość już tej religii żarciowej, tych wszystkich fastów, slołów, jog i innego trendseteryzmu - kołczyzmu i innych iwętów ;) Może dlatego, że mieszkałam lata w tychże wielgich miastach - a tam nawet anarchia jest wg ścisłych reguł i rameczek - takie korpomody, oooo, sorki ;) - trędy i owędy ;-))) Ostatnio w Sanoku na Rynku jadłam fuczki, placory ziemniaczane i gołąbki z ziemniakami pieczone, a w Bardejovie haluszki - CUUUUUDOWNIE to wszystko i regionalnie :-) W ogóle - niech żyje V4!!!