Logo
Wydrukuj tę stronę

Paolo Cozza: Polacy nie umieją prawić komplementów!

Umawiamy się w jednej z modnych restauracji obok hotelu Marriott. Paolo przybywa punktualnie, ubrany w luźną koszulę, lniane spodnie i modny kapelusz. Od razu wzbudza zainteresowanie damskiej części klienteli. Zamawia kawę i rozpoczyna rozmowę o tym, jak pojawił się w naszym kraju, co go u nas zadziwia oraz co sądzi na temat Polek. Czy rzeczywiście jesteśmy najpiękniejsze na świecie?

REKLAMA



W Polsce jesteś od 1995 roku. Jak Ci się u nas żyje?
- Pierwszy raz przyjechałem do Polski w 1992 roku ze swoimi kolegami z Italii. Jeździliśmy po całym świecie, zwiedzając przeróżne zakątki naszego globu. Trafiliśmy do Polski, dokładnie do Białowieży. Ktoś nam opowiadał o Mazurach, o jeziorach, żubrach. Postanowiliśmy sprawdzić, czy jest tam faktycznie tak pięknie, jak nam opowiadano. Jechaliśmy pięć dni, poznając przez ten czas sporo fajnych, miłych ludzi z Polski. Wprawdzie nic nie rozumiałem z naszych spotkań, bo kompletnie nie znałem polskiego, ale miałem wrażenie, że Polacy są bardzo ciepli, serdeczni. Stanowili dla mnie ciekawą zagadkę. Tak ciekawą, że postanowiłem ją rozwiązać. Czułem, że macie dużo zapału do pracy, energii. Wtedy był to czas zmian w waszym kraju. Chcieliście zmieniać rzeczywistość. Niestety dużo z was myślało, że szczęście można osiągnąć - ale nie w Polsce. Stąd tylu z was zaczęło wyjeżdżać do USA i tam robić karierę. Nie rozumiałem tego.

Dlaczego?
- Bo uważam, że to, czy osiągniemy sukces, zależy od nas, a nie od miejsca w którym jesteśmy. To kwestia postawy, nastawienia do życia. Dlatego też, na przekór ludziom, postanowiłem spróbować zrobić karierę w kraju nad Wisłą (śmiech). Chciałem udowodnić, że można osiągnąć sukces i być szczęśliwym w Polsce - bez konieczności emigracji do Stanów.

Mało osób wie, że z wykształcenia jesteś prawnikiem, piszesz książki, prowadzisz własny zespół muzyczny Alpini. Ludziom jesteś znany głównie z programu Europa da się lubić czy Taniec z gwiazdami…
- Kiedy byłem we Włoszech, studiowałem prawo, zrobiłem aplikacje notarialne, prawnicze. Zacząłem dobrze zarabiać i … nagle postanowiłem wyjechać do Polski i zacząć wszystko od zera. Swoją decyzją zszokowałem rodziców. Pukali się w czoło i pytali, czy wiem, co robię… Chciałem zaryzykować. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Jadąc do Polski, miałeś pomysł na siebie? Na to, co chciałbyś u nas robić?
- Nie miałem żadnego planu. Jadąc do Polski zastanawiałem się, co mógłbym u was robić. Nie znałem języka. Prawo, które skończyłem we Włoszech, było zupełnie inne niż wasze, nie mogłem zatem pracować w swoim zawodzie. Myślałem, że może znajdę polsko-włoską firmę, w której się zaczepię. Poszedłem więc na rozmowę kwalifikacyjną do jednej z takich firm. I … nie przyjęli mnie, bo dla pracodawcy dziwne było to, że ktoś chce pracować w Polsce. Że prawnik z Mediolanu (światowego centrum biznesu) przyjechał do Polski robić karierę. Dla nich było to czymś podejrzanym. Zwłaszcza, że zażyczyłem sobie polską pensję, która była o wiele niższa od tej, którą otrzymywali Włosi zatrudnieni w tej firmie. Brali mnie za mafiozo, za kogoś, kto ma coś do ukrycia, kto szuka pracy będącej przykrywką dla swoich prawdziwych, ciemnych interesów (śmiech). Po dwóch miesiącach założyłem więc własną firmę z akcesoriami samochodowymi.

A kiedy zacząłeś uczyć się języka?

- Od razu jak tylko przyjechałem do Polski. Nie chodziłem na żadne kursy polskiego. Sam robiłem zakupy, chodziłem do restauracji, rozmawiałem gestykulując z ludźmi i tak z dnia na dzień rozumiałem coraz więcej. Każde nowo poznane słówko było dla mnie ogromną radością i małym sukcesem. Każdy z nas wie, że Włochy nazywane są narodem świętych, poetów i podróżników.

O Włochach natomiast można pisać bardzo dużo… Czy mógłbyś jednak podać trzy główne cechy charakteryzujące mieszkańców Italii?

- Optymizm, odwaga i fantazja. W Polsce, gdy ktoś nas pyta: Jak się masz? każdy odpowiada: Stara bieda, Jakoś leci, itp. We Włoszech, nawet po wielkiej narodowej tragedii, każdy od razu odpowiada: Dobrze. Super. Jesteśmy bardziej zadowoleni z życia. Pozytywnie nastawieni do ludzi.

Jesteśmy zatem od was całkowicie odmienni?
- Nie. Jesteście tylko bardziej skrępowani. Bardziej zamknięci w sobie. Dopiero po piwie jesteście bardziej otwarci na ludzi. Poza tym nigdy nie robicie tego, co chcecie: bo nie wypada, bo co inni powiedzą?! Bez sensu… Włosi mają gdzieś, co inni o nich powiedzą. Robią to, co chcą, co czują. Włosi potrafią śpiewać, tańczyć w metrze. Rozmawiają z obcymi ludźmi w autobusie. W Polsce jest to nie do pomyślenia…

A co cenisz u Polaków?
- Wasze zdolności manuale. To, że Polak wszystko potrafi. Taka złota rączka do pracy. Ja nie potrafię nawet wymienić spalonej żarówki (śmiech).

Masz w stolicy swoje ulubione miejsca, do których często powracasz?
- Aktualnie nie mam. Rzadko chodzę do restauracji, klubów. Kiedyś uwielbiałem Dekadę. Fajne miejsce, fajni ludzie, fajna muzyka. Dobrze się tam czułem. Nie znoszę klubów, do których ludzie przychodzą tylko po to, by się pokazać, polansować. A tych pełno w stolicy… (śmiech).

Wakacje spędzasz w Polsce, czy we Włoszech?
- Latem jeżdżę do rodziców nad morze. Mają tam piękny domek. Odpoczywam na łonie natury. Taki wyjazd łączę z wyprzedażami. W pierwszy dzień wydaję wszystkie pieniądze i ledwo starcza mi do końca wakacji. Zimę także spędzam w Italii, bo nie lubię mrozów. Poza tym coraz bardziej tęsknię za rodziną, za przyjaciółmi, których zostawiłem we Włoszech.

A propos przyjaciół. W Polsce odnalazłeś już chyba swoją drogę życiową. Zdobyłeś popularność, uwielbienie kobiet. Czy podczas Twojej drogi na szczyt pojawiło się grono fałszywych przyjaciół?
- Na szczęście nie. Jestem osobą, która łatwo rozpoznaje fałszywych ludzi. Mam dobry nos, intuicję.

Kiedy świadomie odkryłeś, że podobasz się kobietom?
- Jeszcze tego nie odkryłem … (śmiech).

Nie wierzę…
- Naprawdę. Nie zwracam na to uwagi. Nie jestem takim typowym Włochem, który ugania się za wszystkimi kobietami. Poza tym nie rozumiem tego, jak można się komuś podobać, nie zamieniając z kimś ani słowa. Musi być jakaś magia, nić porozumienia. Sam wygląd to za mało…

Mówi się, że każdy mężczyzna jest małym chłopcem… A Ty?
- Z każdym rokiem jest ze mną coraz gorzej… (śmiech). Małe, błahe rzeczy sprawiają mi ogromną radość (jak małemu dziecku) a praca, jakieś poważniejsze kwestie – nie . Moi znajomi myślą wręcz, że mam wszystko w ….

Jakie kobiety lubisz?
- Trudne pytanie. Na pewno najważniejsza jest osobowość. Nie wygląd. Dziś podoba mi się blondynka, jutro- ruda, pojutrze brunetka. Myślę, że charakter, charyzma, wewnętrzny urok, pewność siebie decydują o atrakcyjności kobiety.

Czy to prawda, że polskie dziewczyny są najpiękniejsze?
- Polki nie wiedzą, że są piękne. Są strasznie zakompleksione. Brak im wiary w siebie… Uważam jednak, że winę za to ponoszą faceci. Polacy nie umieją prawić komplementów. Nie umieją dowartościowywać swoich kobiet.

Czujesz się spełnionym człowiekiem?
- Nie czuję. Bo ciągle jeszcze nie wiem, co będę robić w życiu. Jeszcze wiele przede mną!

Co Cię w dzisiejszej rzeczywistości rozczarowuje?
- Agresja. Chamstwo, które nas otacza. Przemoc, zazdrość, zawiść.

A lubisz pomagać?

- Lubię pomagać na zasadzie dawania komuś porad, wskazówek. Nie lubię dawać gotowych rozwiązań, robić coś za kogoś. Poza tym chętnie biorę udział w różnych akcjach charytatywnych. Staram się pomagać chorym dzieciom.

Co zrobiłeś najgłupszego w swoim życiu?

- Lepiej zapytaj, co dopiero zrobię… (śmiech)

Co zatem zrobisz?
- He, he …. Tajemnica!

Czego się zatem wstydzisz?
- Nie ma czegoś takiego!

Poważnie?
- Na serio.

Twoje domowe obowiązki?
- Gotuję. Zajmuję się dziećmi. Prasuję swoje koszule. Nie sprzątam - robię bałagan. To mój główny obowiązek ( śmiech).

Plany na najbliższą przyszłość?
- We wrześniu startuję z nowym projektem. Szczegółów na razie jednak nie zdradzę, bo naprawdę jeszcze nie wiem, co to dokładnie będzie. Tymczasem życzę wszystkim Czytelniczkom większej pewności siebie i poczucia, że jest się najpiękniejszą na świecie.

Dla KrosnoCity.pl
Rozmawiała: Ilona Adamska
fot. Archiwum prywatne

  • autor: Ilona Adamska

Przeczytaj także

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021