Logo
Wydrukuj tę stronę

Przewodniczący rzucił podejrzenia i "umył ręce" Polecamy

Przewodniczący rzucił podejrzenia i "umył ręce" Fot. KrosnoCity.pl

Koniec sierpniowej (29.08.) sesji Rady Miasta przyniósł niecodzienny atak na dwóch radnych opozycji. Do programu sesji przewodniczący wprowadził punkt poświęcony pozbawieniu ich mandatów radnego. Treść stosownych uchwał i ich uzasadnienia utajnił. Skończyło się na rzucaniu oskarżeń i podejrzeń, ponieważ nawet przewodniczący nie poparł wniosków, które złożył pod obrady.

REKLAMA


O tej sprawie informowaliśmy przed sesją w związku z konferencją prasową Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke: Dwóch radnych ma zostać pozbawionych stanowisk. Przewodniczący Rady utajnia projekty uchwał.

Poinformowaliśmy też o utajnieniu projektów uchwał przez przewodniczącego Rady Stanisława Słysia. Treści uchwał i uzasadnień nie umieszczono na BIP, nie przesłano w materiałach do dziennikarzy, nie udostępniono w Biurze Rady, ani nie rozdano przed sesją. Nie zostały też opublikowane po głosowaniu.
 
Sprawa dotyczyła radnego Janusza Hejnara (Klub Prawo i Sprawiedliwość) i Ireneusza Kwiecińskiego (Klub Krośnieńskie Forum Samorządowe).

Mętne tłumaczenia przewodniczącego
W wypowiedziach przewodniczącego Rady Stanisława Słysia (Klub Samorządowy) było wiele niejasności. Kilka razy przekonywał, że jego obowiązkiem jest poddanie Radzie projektów uchwał w sprawie wygaszania mandatów, gdy pojawiają się wątpliwości. Tymczasem w sprawie swojego klubowego kolegi, Zdzisława Dudycza (wiceprzewodniczący Rady), Rada w tej kadencji nie rozważała wygaszania mandatu. Formalnie sytuacja może być podobna do tej, jaką ma Ireneusz Kwieciński, a prawie na każdą sesję przychodzi osoba, która domaga się wygaszenia jego mandatu. O ile w przypadku radnego rządzącego Klubu wystarczyło złożenie wyjaśnień, to w przypadku radnych opozycyjnych okazało się, że konieczne jest poddanie uchwał pod głosowanie na sesji. Dodatkowo zaskakujący jest fakt, że umowy na szkolenie żużlowców Ireneusz Kwieciński ma nie od wczoraj i do tej pory nie było z tym problemu. Dopiero gdy odszedł z Platformy Obywatelskiej, ktoś się tym zainteresował (Przewodniczący Rady jest przy tym członkiem lokalnych władz PO).
 
Nie mniej dziwne były wyjaśnienia w sprawie utajnienia projektów uchwał, których treści nie udostępniono nikomu oprócz radnych. - Chciałbym zwrócić uwagę, że poruszamy się w bardzo delikatnym obszarze ochrony danych osobowych - powiedział Przewodniczący. Zapowiedział też, że mogą zajść okoliczności, w których będzie musiał utajnić część obrad sesji.


- Odpowiem też dziennikarzom, którzy zainteresowali się tematem, zarzucając mi manipulowanie informacjami, które przekazuję. Między innymi ze względów na ochronę danych osobowych nie pozwoliłem, by materiały trafiły (tak jak zawsze do Państwa trafiają) w czasie zwoływania sesji - mówił Stanisław Słyś. To tłumaczenie brzmi absurdalnie i jest nielogiczne, ponieważ te same materiały Przewodniczący rozesłał do radnych. Jeżeli zawierały dane, których nie miał prawa ujawniać osobom trzecim, to nie powinien ich też przekazywać radnym. Jeżeli zgodnie z prawem usunął z dokumentów dane osobowe objęte ochroną, to mógł (a nawet powinien!) udostępnić projekty uchwał, które są informacją publiczną. Radny Ireneusz Kwieciński zwrócił od razu uwagę, że w jego przypadku nie było potrzeby "chronienia danych", na co przewodniczący odpowiedział, że w tym miejscu nie zajmuje się jego sprawą.

W obu przypadkach sprawa dotyczy faktów znanych od początku kadencji, więc zaskakujące było, że dopiero pod koniec coś "zauważono".

Janusz Hejnar kontra Stanisław Słyś i życzliwy donosiciel
Radny Janusz Hejnar powiedział, że złożył wszelkie wyjaśnienia na piśmie, a swoją pomyłkę wyjaśnił też w Urzędzie Skarbowym. Wszystko zostało sprostowane i nie został ukarany. - Przyjęto moje wyjaśnienia - podkreślił Janusz Hejnar.

- Urząd skarbowy to jest inny organ - mówił Stanisław Słyś - W moich powinnościach ustawowych jest badanie oświadczeń majątkowych, wraz z którymi składacie Państwo też PiT-y z rozliczenia rocznego. Proszę uprzejmie o wyjaśnienie dlaczego w oświadczeniu majątkowym, w części niejawnej, podawał pan adres zamieszkania w innej gminie, a nie adres w gminie Krosno, w której został Pan radny wybrany? - pytał S. Słyś.

- Tak jak wyjaśniłem, to był zwykły błąd. Kiedyś tam byłem czasowo zameldowany, tam założyłem działalność gospodarczą. Meldunek wygasł, tego faktu nie odnotowałem w Urzędzie Skarbowym i te dane błędnie wpisywałem - wyjaśnił Janusz Hejnar.

- Ale błędnie pan wpisywał przez całą kadencję? - dopytywał S. Słyś.

- Tego nie wiem, to Pan nadzoruje, to Pan wie, czy za każdym razem czy nie za każdym. Dziwne, że teraz Pan to wyłapał, skoro mówi Pan, że przez "całą kadencję", powinien Pan to na początku wyłapać - odparł Janusz Hejnar.

- To Pan nie wie, co Pan w zeznaniach podatkowych wpisywał? - dziwił się S. Słyś.

- Powiedziałem, że już wyjaśniłem, to co w zeznaniach podatkowych, ale Pan powiedział, że go to nie interesuje - mówił Janusz Hejnar.
 
Przewodniczący stwierdził, że element kontroli związany z adresami to jest jego rola, ale nie przyszło mu do głowy, że radny może mieć adres zamieszkania w innej gminie. - Nie ukrywam, że dostałem tzw. "życzliwą podpowiedź" w formie donosu - powiedział S. Słyś.
 
- Ja popełniłem błąd i Pan popełnił błąd, że Pan tego wcześniej nie zauważył. Niewłaściwie Pan weryfikował, skoro ktoś musiał Panu podpowiedzieć - powiedział Janusz Hejnar.

- Proszę Pana, nie ta skala konsekwencji wynikająca z mojego niedopatrzenia, a z Pana niewłaściwego wpisywania, to wie Pan, nie tędy droga jeśli chodzi o obronę - oburzył się Stanisław Słyś.

Głos zabrał radny Kazimierz Mazur (Klub PiS) - Myślę, że do rozstrzygnięcia tej kwestii najważniejsza jest informacja, gdzie radny mieszka lub mieszkał. W Ustawie o Samorządzie nie ma mowy o składaniu PiT-ów, tylko o miejscu zamieszkania. Czy w momencie wyborów radny tu mieszkał i czy dalej mieszka - mówił Kazimierz Mazur. Zaznaczył też, że pomyłka powinna być wyłapana wcześniej.
 
Kwestię rozumienia "stałego zamieszkania" wyjaśniał Radca Prawny Urzędu. - Należy ustalić, czy Pan radny zamieszkiwał, to znaczy, czy tu koncentrowało się jego centrum życiowe i czy miał zamiar stałego pobytu - mówił radca. Następnie wyliczał niektóre okoliczności wskazywane przez Janusza Hejnara, w tym fakt zameldowania w Krośnie i osobisty odbiór korespondencji pod krośnieńskim adresem.
 
Radny Bogdan Józefowicz (Klub PiS) w nawiązaniu do opinii prawnych zapytał Janusza Hejnara, gdzie koncentruje się jego egzystencja życiowa, gdzie przechowuje swoje potrzebne do życia rzeczy, gdzie odbiera korespondencję, w tym z Urzędu miasta, co łatwo jest zweryfikować. - Jak odpowie, to łatwiej będzie nam odpowiedzieć, czy mieszka w Krośnie - mówił radny Bogdan Józefowicz.

Przewodniczący Stanisław Słyś (Klub Samorządowy) wspomniał w tym miejscu, że sam spotyka i widuje radnego Hejnara w swojej dzielnicy. - Widzi Pan, ale to jest za mało, żebyśmy potwierdzili, gdzie ma Pan szczoteczkę i ręcznik.

Janusz Hejnar odpowiedział - Moja egzystencja życiowa koncentruje się w Krośnie. Korespondencja odbierana jest w Krośnie. Rzadko kiedy korespondencję przywozi Straż Miejska, a ja odbieram osobiście.

Odnośnie błędnego wpisania adresu wyjaśnił, że co roku przepisywał tę rubrykę w PIT, zgodnie z danymi, jakie były w Urzędzie Skarbowym.

Radny Robert Hanusek (Klub Samorządowy) był nieprzekonany - Mamy narzucony obowiązek podjęcia decyzji, kiedy pojawiają się wątpliwości. Mamy dokumenty, które się przez cztery lata powtarzają. Mamy Pana krótkie wytłumaczenie. Wypadałoby, jeżeli chce Pan nas przekonać, żeby tych wyjaśnień dał nam Pan więcej - mówił radny Robert Hanusek - Oświadczenia majątkowe składamy pod groźbą karalną, z powodu niewpisania jakiegoś zegarka jeden minister nie jest ministrem - podkreślał radny Hanusek. - Nie jest to dla mnie przyjemne, że musimy się tym zajmować, bo ja nic nie mam do radnego Hejnara - dodał Robert Hanusek. Także Daria Balon (niezrzeszona radna sympatyzująca z Klubem Samorządowym) miała wątpliwości.
 
Paweł Krzanowski (Klub PiS) w przeciągającej się dyskusji zadał pytanie - Czego więcej oczekujecie? Wszystko zostało powiedziane - następnie dodał - Mnie przekonał, mieszka w Krośnie. Na to Robert Hanusek odpowiedział - Mnie nie przekonał.
 
Kto niszczy piekarnię?
Przewodniczący Stanisław Słyś (Klub Samorządowy) atakując Janusza Hejnara, przedstawił jeszcze jeden zarzut, niezwiązany z prawem do pełnienia funkcji radnego - Proszę zwrócić uwagę, że wpisując taki adres, Pan radny podatki płaci nie w Krośnie, tylko w gminie Chorkówka. Wszyscy zabiegamy o to, żeby nasi mieszkańcy, który budują się na obrzeżach naszej gminy, utożsamiali się z nami tu zostawiali swoje złotówki. Wypada, żeby być z ta gminą związanym.

- Panie przewodniczący, przez kilka lat próbujecie zniszczyć mój zakład, wyburzyć, a dzisiaj Pan mówi, żeby podatki płacić. Nie chcecie tego zakładu, a teraz chcecie z niego podatki odprowadzać do tej gminy? - odpowiedział Janusz Hejnar.

Przewodniczący Rady Stanisław Słyś oburzył się - Przepraszam, komu Pan to zarzuca?

- Władzom miasta - odpowiedział Janusz Hejnar.

- To jest bardzo ogólne pojęcie - sprzeciwiał się S. Słyś. - Są państwo dziennikarze, chciałbym, żeby Pan był konkretny! - denerwował się Stanisław Słyś, a wypowiadane przez niego w emocjach zdania stawały się coraz bardziej nieskładne. Domagał się odpowiedzialności za słowa.

- Gmina Krosno po raz kolejny odwołała się od wyroku uniewinniającego mnie - powiedział krótko Janusz Hejnar.

W zachowanym  protokole z komisji Geodezji z marca 2010 roku można przeczytać, że to Stanisław Słyś był jedną z osób, które najbardziej przekonywały, że nową drogę należy wybudować przez działkę Janusza Hejnara. Wtedy też zignorowano uwagę Janusza Hejnara (jeszcze nie radnego), że powstaje tam zakład pracy. Na Komisji uznano, bez żadnego wyroku sądu, że budowa jest nielegalna.

Dyscyplina w sprawie personalnej?
Przewodniczący Stanisław Słyś ogłosił 5 minut przerwy oraz zwołał zebranie Klubu Samorządowego (formalnie liderem Klubu jest Tadeusz Alibożek). Zebranie Klubu trwało ponad 15 minut, tradycyjnie uczestniczyła w nim też radna Daria Balon. Przedłużająca się przerwa sprawiła, że zebrani mieszkańcy zaczęli mówić o braku szacunku przewodniczącego do innych osób i ich czasu. Po przerwie Przewodniczący Rady ogłosił w imieniu całego Klubu Samorządowego, że radni wstrzymają się od głosu. Dodał - Mamy za mało informacji, poza tym, że ja spotykam Pana radnego i jesteśmy mieszkańcami tej samej dzielnicy, tak mi się dotychczas wydawało - powiedział S. Słyś. Dodał też, że zajął się sprawą na podstawie "życzliwego donosu" oraz, że oświadczeniem radnego Hejnara może zainteresować się "ktoś". Na koniec zarządził głosowanie jawne (Statut dopuszcza głosowanie tajne, zwłaszcza w sprawach personalnych).

Klub Samorządowy i radna sympatyzująca wstrzymali się od głosu (11), a Kluby PiS (4) i KFS (2) głosowały przeciw wygaszeniu mandatu.
 
Ireneusz Kwieciński
Następnie radni przeszli do tematu wygaszenia mandatu Ireneusza Kwiecińskiego. Sam radny Kwieciński podkreślił fragment opinii prawnej, zgodnie z którą nie doszło do naruszenia przepisów ustawy.
 
Tymczasem przypadek radnego Zdzisława Dudycza (Klub Samorządowy) w tej kadencji nie trafił pod obrady jako projekt wygaszenia mandatu, wystarczyło złożenie wyjaśnień. Radny Zdzisław Dudycz kieruje kółkiem rolniczym, które w poprzednich latach wykonywało między innymi zlecenia odśnieżania dróg gminnych. Próbę wygaszenia mandatu uznano jednak za bezzasadną i nie powraca się już do niej pomimo pism i protestów jednej z mieszkanek.

Również w sprawie Ireneusza Kwiecińskiego Klub Samorządowy i radna sympatyzująca wstrzymali się od głosu (11), a PiS i KFS głosowały przeciw wygaszeniu mandatu.

Atak?
W komentarzach po głosowaniu radni: Janusz Hejnar i Ireneusz Kwieciński nie mieli wątpliwości, że był to bezpośredni atak na ich osoby. Przewodniczący Stanisław Słyś startuje bowiem z tego samego okręgu. Podkreślali, że fakty, które były pretekstem do przedstawienia tych projektów uchwały, były znane od lat, a wyciągnięto je dopiero teraz, gdy zbliżają się wybory.

Pozostaje jeszcze kwestia skąd dostęp do danych osobowych radnych miała osoba "życzliwa", która złożyła donos do Stanisława Słysia. Czy ktoś miał wgląd do oświadczeń, których przewodniczący nie powinien nikomu udostępniać? Sam przewodniczący S. Słyś sugeruje, że donosicielem mógł być urzędnik skarbowy, który ma dostęp do PIT-ów, a w oświadczeniach majątkowych dostępnych na BIP zobaczył inny adres.

Piotr Dymiński

  • autor: pd

Przeczytaj także

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021