Logo
Wydrukuj tę stronę

Kamiński: "Wiemy gdzie szukać realnych pieniędzy"

Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Kamiński, w ubiegłą sobotę odwiedził Krosno. Poseł spotkał się z grupa mieszkańców naszego terenu w sali Ojca Pio przy kościele Kapucynów. W trakcie krótkiej wizyty odpowiedział też na kilka pytań portalu KrosnoCity.pl.

REKLAMA


alt

Około 130 osób przyszło na spotkanie z Mariuszem Kamińskim, wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości. W spotkaniu brali udział także posłowie z naszego miasta: Stanisław Piotrowicz i Piotr Babinetz. Mariusz Kamiński podziękował wszystkim przybyłym, szczególnie, że jak stwierdził, pora nie sprzyjała takim spotkaniom - Bardzo dziękuję, ze przy tak pięknej pogodzie, w sobotnie popołudnie zechcieliście państwo poświęcić na spotkanie z nami - powiedział poseł Mariusz Kamiński.

Mariusz Kamiński od 2011 roku pełni funkcję wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości. Od 2006 do 2009 był szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wcześniej działacz opozycji antykomunistycznej w okresie PRL, a następnie Ligi Republikańskiej, poseł na Sejm III, IV, V i VII kadencji.

Podczas spotkania, oprócz posła Kamińskiego, głos zabierali także lokalni parlamentarzyści. Po wstępnym wystąpieniu był czas na pytania i dyskusję ze zgromadzonymi. Główne poruszane tematy to korupcja i system wymiaru spawiedliwości w Polsce. Mariusz Kamiński przekonywał też, że w związku z ordynacją wyborczą preferującą duże partie, konieczne jest skonsolidowanie wszelkich sił o podobnych celach i programie. Mariusz Kamiński mówił, że wzorem dla Polski mogą być Węgry i Victor Orban, np. w zakresie wprowadzenia podatku od banków i hipermarketów. - To są realne pieniądze, które można przeznaczyć na walkę z bezrobociem - powiedział na spotkaniu Mariusz Kamiński.

Poza spotkaniem z mieszkańcami, wiceprezes PiS odpowiedział na kilka pytań portalu KrosnoCity.pl.

Pierwsze pytanie dotyczy spraw związanych z korupcją. Jak były szef CBA ocenia dzisiejszą walkę z korupcją?
Mariusz Kamiński: - Sytuacja, jeżeli chodzi o organy ścigania: prokuraturę, policję, jest bardzo zła. Podobnie wymiar sprawiedliwości - sądownictwo, niektóre wyroki nie licują z powagą sądu i trudno uznać je za wyroki sprawiedliwe szczególnie w sprawach o korupcję, jak choćby “sprawa Sawickiej”. Tu akurat na szczęście w ostatnim czasie (co przeszło bez echa) prokuratura złożyła o kasację do Sądu Najwyższego, więc mam nadzieję, że ta sprawa się odwróci i wyrok z pierwszej instancji, w którym sąd skazał Sawicką na 3 lata bezwzględnego więzienia utrzyma się. Przykłady zachowań niepokojących u sędziów i prokuratorów można by mnożyć. Natomiast ze strony rządu zauważalna jest rezygnacja z prawdziwej walki z korupcją, zwłaszcza z korupcją na szczytach władzy. Właściwie nie można podać przykładu, żeby podległe rządowi służby osiągnęłyby w tym zakresie sukces. Jedyny przykład dotyczy akurat Podkarpacia, gdzie ktoś w miarę wysoko umocowany politycznie otrzymał zarzuty korupcyjnie, dotyczy to marszałka, na szczęście byłego. Ja jednak jestem tą sprawą zaniepokojony. To jest człowiek rządzącej PO-PSL, nie wierzę, że to była jedyna czarna owca w tym środowisku.

Może nie ma więcej ujawnianych takich przypadków, bo po prostu ich nie ma, korupcji nie ma?
MK: - Bardzo, bardzo wątpię. Tu można podać różne przykłady, że skala korupcji niezwykle urosła w ostatnich latach. Natomiast jak chodzi o pana Karapytę, to mogę złożyć deklarację, że jak PiS wygra wybory, to my tę sprawę bardzo dokładnie zbadamy, czy pan Karapyta był jedyną czarną owcą w środowisku politycznym Podkarpacia, a jeżeli będą jakiekolwiek błędy w pracy służb i prokuratury w tej sprawie to i one będą bezwzględnie ukazane opinii publicznej. Jeżeli chodzi o to czy korupcja w Polsce jest, czy nie, to pośrednie dowody na to są, to jak skala korupcji może być duża. Przede wszystkim marnotrawienie środków unijnych. Te środki miały być kołem zamachowym gospodarki, a one znikają. Pierwszą rzeczą jaką musimy zrobić po przejęciu władzy, to audyt tego co stało się ze środkami unijnymi, np. dlaczego autostrady w Polsce są nawet dwa razy droższe niż w zachodniej Europie. Ogromne środki są marnotrawione, pokazuje to też przykład Stadionu Narodowego, miał kosztować miliard złotych, kosztował dwa, a podobne stadiony w Europie są dwa razy tańsze, mamy choćby przykład z Bukaresztu. Ich Stadion Narodowy też był oddany w 2012 roku, ta sama liczba kibiców, też mają zasuwany dach (który działa) i koszt był dwukrotnie tańszy niż budowa Stadionu Narodowego w Warszawie. To jak znikają te środki to są symptomy korupcji, a nie ma prawdziwej walki z korupcją, szczególnie na szczytach władzy.

Z korupcją i patologiami starają się walczyć dzienniakrze, stąd następne pytanie. Ostatnio głośna jest sprawa dziennikarza TVP z Białegostoku, który udawał imigranta, aby wykazać nieprawidłowości w ośrodku dla uchodźców. Teraz ten autor prowokacji dzienniakrskiej jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań i podrobienie dokumentów. Jak pan ocenia takie działania i traktowanie dziennikarzy?
MK: - Niezwykle pozytywnie oceniam takie działania dziennikarzy. Są one przeprowadzane w interesie publicznym. Dziennikarze są “czwartą władzą”, patrząc na ręce władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Prowokacje dziennikarskie dskonale pokazują naszą rzeczywistość, jak w sprawie Amber Gold, kiedy prezes Sądu Okręgowego, naprawdę bardzo poważna funkcja, a staje na baczność przed asystentem ministra. Jest gotów przyjeżdżać do premiera, relacjonować mu stan sprawy. Jest gotów wyznaczyć posiedzenie aresztowe na sugestię rzekomego asystenta premiera. To pokazuje patologię w wymiarze sprawiedliwości ale też pokazuje siłę prowokacji dziennikarskiej, która obnażyła rzeczywistość.

W ostatnich sondażach PiS jest wysoko, a coraz więcej wyborców odwraca się od Platformy Obywatelskiej. Taką grupą, która w coraz większym stopniu nie chce popierać PO są przedsiębiorcy. Jednak w ostatnim czasie wypowiedzi prezesa PiS odstraszyły ich. Wielu mówi, ze nie mają na kogo głosować. Nie chcą popierać PO, ale boja się też pomysłów PiS, takich jak “karne podatki” czy wypowiedzi zrównujące przedsiębiorców z nomenklaturą postkomunistyczną. Na profilu jednej z organizacji pracodawców na facebooku skomentowano: “Tusk, albo Kaczyński, a dla nas znikąd ratunku”.
MK: - Oczywiście ta wypowiedź jest trochę wyrwana z kontekstu. To, co mówi Jarosław Kaczyńsk,i odnosiło się przede wszystkim do polskich oligarchów, do tych, którzy stoją na szczycie tej drabiny biznesowej, których gdy zapytać o początek ich kariery, to stają się bardzo enigmatyczni, nie bardzo wiadomo dokładnie skąd się te pieniądze wzięły, a wiadomo o powiązaniach ze służbami PRL czy nomenklaturą PZPR. Natomiast jak chodzi o polskich przedsiębiorców to jest to dla nas jedna z najważniejszych grup, która tworzy miejsca pracy. Komentarze krytyczne odnosiły się do złego traktowania pracowników najemnych. Część przedsiębiorców traktuje kryzys jako alibi do złego traktowania spraw pracowniczych. Prawa pracownicze to też są prawa obywatelskie. Poza tym, o czym też mówi Jarosław Kaczyński, to w Polsce zbyt wolno rosną płace. Ludzie, którzy mają pieniądze też napędzają koniunkturę, kupują towary i usługi. To był tak naprawdę apel o prawa pracowników. Co do zasady, to uczciwi przedsiębiorcy nie mają co się obawiać PiS-u. Wręcz przeciwnie, bo walka z korupcją jest działaniem na rzecz wolnego rynku, żeby o pozycji przedsiębiorcy decydowała pracowitość, pomysłowść, a nie dojście do urzędnika i wysokość łapówki.

Wiadomo, że państwu brakuje pieniędzy, rząd zapowiedział podwyższenie akcyzy. Czy PiS szukałby pieniędzy w podobny sposób?
MK: - Nie. Mówimy wyraźnie gdzie szukać realnych i dużych pieniędzy. Po pierwsze to podatek bankowy. W tej chwili większość banków to są filie banków zagranicznych i transferują zyski za granicę. Podatek bankowy na takim poziomie, żeby nadal te banki odnosiły zyski, ale żeby też przynosiły korzyści dla kraju, w którym te zyski uzyskano. Druga sprawa to duże sieci hipermarketów. Nie można dalej tolerować, że hipermarkety nie wykazują realnych zysków, stąd postulat PiS, żeby wprowadzić podatek obrotowy dla wielkopowierzchniowych sieci handlowych. Nasi eksperci wyliczyli, że z tych dwóch podatków uzyskalibyśmy 10 mld złotych.

Czy nie obawia się pan, ze zakupy w tych sklepach stałby się droższe? Zaletą tych sklepów jest to, że można oszczędzać na zakupach. Jest to szczególnie korzystne dla osób, które mają np. więcej dzieci.
MK: - Zgoda, taka jest idea. Proszę jednak pamiętać, że to też są części miedzynarodowych koncernów. Wszędzie na świecie, w poważnych państwach te hipermarkety płacą wysokie podatki od zysków, które mają. Nie widzę powodu, żeby przynajmniej część tych zysków nie miała zostać w naszym kraju. To tez by ograniczyło ekspansję hipermarketów i dała szansę rozwoju polskim lokalnym przedsiębiorcom, którzy nie są w stanie konkurować. Nie są w stanie, bo od polskich przedsiębiorców egzekwuje się podatki, kara się za ich niepłacenie, a hipermarkety mają rozmaite ulgi. Nie obawiam się, że hipermarkety podniosą ceny, bo to byłoby dla nich samobójstwo gospodarcze, istotą hipermarketów są niskie ceny. W sytuacji gdy ona nie płacą efektywnych podatków, to mają ogromne zyski, z których my nic nie mamy.

Kończąc spotkanie w Krośnie Mariusz Kamiński apelował do zgromadzonych:
- Mamy wielką szansę wielkich zmian w Polsce, takich w stylu węgierskim. Już kilkukrotnie w sondażach Prawo i Sprawiedliwość miało ponad 40% poparcia. Jeszcze kilka procent, a będziemy mogli samodzielnie zmieniać kraj - przekonywał Mariusz Kamiński, stwierdzając, że każde rozbijanie prawicy jest prezentem dla przeciwników. Dodał też, że wybory mogą być przyspieszone, a PiS powinien mieć jak najszerszą listę kandydatów, także z tych środowisk, które opuściły PiS w ostatnich latach. Po spotkaniu w Krośnie poseł Kamiński udał się do Sanoka.

(pd)

  • autor: Piotr Dymiński

Przeczytaj także

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021