KrosnoCity.pl - Krośnieński Portal Informacyjny

Przełącz się na komputer Register Login

Rowerem przez Świat, czyli o podróżach krośnianina

Zamiast normalnego, poukładanego życia, wybrał rower. W czasie swoich wypraw nieraz naraża swoje życie, a jednak z wielką radością i zaparciem planuje kolejne wyprawy. Przedstawiamy wywiad z Tomaszem Świątkiem.

REKLAMA


alt

Jak zaczęła się pana przygoda z podróżami?
Podróże na rowerze zaczynałem od jednodniowych wyjazdów nad Solinę. Wtedy jeszcze ze znajomymi. Ci z czasem wykruszyli się, bo dom, rodzina, dzieci. Polskę objechałem wzdłuż i wszerz. Moją pierwszą wycieczką zagraniczną był wyjazd na Słowację. Z państw europejskich nie byłem jeszcze tylko w: Anglii, Belgii, Holandii i Białorusi. Dwukrotnie przekroczyłem granicę Azji – w obu przypadkach na Uralu.

Jaka była pańska najdłuższa rowerowa wyprawa?
W 2007 roku odbyłem najdłuższą podróż swojego życia – do Rosji nad jezioro Bajkał – 14.600 km (tam i z powrotem), zajęło mi to 132 dni. Zostałem zaproszony przez Federację Kolarską Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Po prostu nie mogłem nie skorzystać. Średnio pokonywałem około 100 km dziennie. Bardzo długo mógłbym opowiadać o tej podróży, a sam wywiad trwałby cały dzień, dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych na moją stronę internetową, gdzie znajduje się szczegółowa relacja z tej wyprawy: www.swiatek.za.pl

alt

Jak wyglądała najciekawsza wyprawa?
Wyprawa do Fatimy w Portugalii w 2000 roku. Rozpoczęła się 7 lipca i trwała 3 miesiące. Przebieg trasy to: Hyżne, Bratysława, Wiedeń, Innsbruck, Genua, Monako, San Remo, Cannes, Saint Tropez, (gdzie odwiedziłem słynny posterunek gliniarzy z Saint Tropez), Marsylia, Gibraltar, Lizbona, Fatima. Następnie omijamy Madryt od strony północnej, Pireneje i wjeżdżamy do kraju Basków Bilbao. Omijamy Paryż z południa, Frankfurt na Menem, Frankfurt nad Odrą, kierujemy się na Szczecin, Poznań, Krosno.

W Hiszpanii spotkałem Czechów, z którymi zjadłem wspólny obiad. Podobna sytuacja miała miejsce we Francji, tym razem była to kolacja, którą spożyłem wraz z miejscowymi. Wtedy po raz pierwszy jadłem małże, specjalnie przygotowane według przepisu pani domu.

alt

Podczas wjazdu do Gibraltaru, który jest własnością Anglii, poprosiłem celników o pamiątkową pieczątkę w paszporcie, nie udało mi się jednak jej uzyskać.
Kolejnym przystankiem była Fatima, gdzie nocowałem u księży Palatynów. Wychodząc z hotelu, spotkałem Polkę, Annę Mac, która podbiegła do mnie i zapytała czy ja też pochodzę z Polski, a konkretnie z Rzeszowa, gdyż taką informację otrzymała z recepcji. Odpowiedziałem, iż owszem, mieszkam w województwie podkarpackim, ale nie w Rzeszowie, tylko w Krośnie. Wyjaśniłem również, że Krosno i okolice są zdecydowanie ładniejsze od Rzeszowa i mają wiele do zaoferowania. Po dziesięciu latach od tamtego spotkania nasze drogi znów się zeszły. Tym razem w rezerwacie przyrody Prządki.

alt

Wracając do wątku Fatimy, Anna nalegała na wyjazd kolejką w miejsce, w którym urodzili się: Łucja, Franciszek i Hiacynta. Po zwiedzeniu domów oraz gaju objawień, wieczorem poszliśmy na Anioł Pański. Tam przeżyliśmy coś naprawdę mistycznego. Uczestniczyliśmy w procesji ze świecami, a o pełnej godzinie 65 dzwonów wybijało przepiękną pieśń Ave Maria. Trudy podróży, które musiałem znosić, były warte każdej sekundy tego momentu. Bardzo miłym zaskoczeniem oraz niespodzianką było odmówienie jednej dziesiątki różańca przez Polki. W czasie podróży byłem zmuszony do weryfikacji miejsc, które zamierzałem odwiedzić. Jednym z takich miejsc było Santiago de Compostela, które zamierzam odwiedzić w trakcie jednej z kolejnych wypraw.

alt

Jakiego systemu nawigacji używa pan podczas swoich wypraw?
Żadnego! Cieszę się doskonałą pamięcią, w trasy nie zabieram nawet mapy. Przed podjęciem podróży studiuję mapy, zapamiętuję trasę, miejscowości, przez które będę przejeżdżał oraz zabytki, które zamierzam zwiedzić. Wielki problem stanowią drogi wiejskie, które charakteryzują się słabym lub całkowitym brakiem oznakowania. Znacznie utrudnia to orientację w terenie, a każde zboczenie z trasy wiąże się z nadrobieniem wielu kilometrów. Nie używam też kompasu.

alt

Jak pan przygotowuje się do podróży? Ile to zajmuje czasu?
Zależy od trasy, którą muszę pokonać. Przed każdą wyprawą rozbieram rower na części pierwsze i składam go na nowo, co zajmuje mi jeden dzień. Pakuję: namiot, śpiwór, parę ubrań, kuchenkę do gotowania, aparat, matę do spania... To wszystko waży około 10 kg. Żywię się musli. 1 kg musli z jogurtem to obiad na ok. tydzień, czasem zamieniam jogurt na mleko.

Jak często psuje się panu rower?
Jeśli nie spotkam na swojej drodze tzw. „piratów drogowych”, co miało miejsce kilka razy w Rosji, Polsce, Ukrainie, to raczej sam z siebie się nie psuje. Efektem wyprawy do Rosji np. było rozwalone tylne koło i błotnik. Byłem mocno poobijany, ale najważniejsze jest to, że żyję. Kolejnym problemem był brak części zamiennych, na szczęście po wielu perypetiach udało mi się naprawić rower. Wypadek miał miejsce koło Mariinska, a solidny remont wykonałem dopiero w miejscowości Samara, tak więc musiałem pokonać odległość 2,940 km. Pomimo sporych stłuczeń i urazów, podjąłem decyzję o dalszym kontynuowaniu podróży na rowerze, rezygnując z innych alternatywnych środków transportu.

alt

Co dają panu podróże?
Znajomi oraz ludzie, których spotykam podczas swoich licznych wypraw mówią, że to bardzo fajna forma spędzania wolnego czasu i świetny pomysł na wakacje. Tak naprawdę to ciężka harówka od rana do wieczora przez wiele godzin. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że nie sprawia mi to przyjemności i że wysiłek jaki w to wkładam nie procentuje. Czuję się naprawdę wolny i choć moją ojczyzną jest i zawsze będzie Polska, to w pewnym stopniu czuję się obywatelem świata.

Jakie jest pańskie hobby?
Wyprawy rowerowe są na pierwszym miejscu, następnie jest to budowa wioski indiańskiej, czytanie książek historycznych i podróżniczych.

alt

Jak odnoszą się do pana ludzie w kraju i za granicą?
Odnoszą się bardzo pozytywnie, np. poprzez liczne wywiady. Informacje na mój temat były wielokrotnie publikowane w mediach krajowych (np. Dziennik Polski, Nasz Głos, Podkarpacie, Kurier Lubelski, Pani Domu, Podróże) i zagranicznych (np. Nowy Dziennik z Nowego Jorku, rosyjskie Cziestnyje Słowo, rosyjska i ukraińska telewizja). Poprzez liczne podróże coraz bardziej staje się osobą rozpoznawalną. Od Ministra Tomasza Lipca w 2004 roku otrzymałem odznakę honorową w uznaniu zasług dla rozwoju turystyki. Jest to najwyższe zasłużenie, jakie może otrzymać podróżnik w dziedzinie podróży. Otrzymuję także sporo e-maili z wyrazami sympatii oraz podziwu dla mojego samozaparcia oraz determinacji w osiągnięciu zamierzonych celów.

Czy zawsze w podróż wybiera się pan sam?
Przeważnie tak, choć raz w 2006 roku wyruszyły ze mną dwie dziewczyny, obie Agnieszki. Poznałem je przez Internet. Zarażeni pasją podróżowania, wybraliśmy się rowerami na Ural, wyprawa trwała od 4 sierpnia do 17 września.

alt

Czemu wybrał pan rower?
Rower jest najtańszym środkiem lokomocji, a podróżowanie autostopem uważam za niezbyt fair play w stosunku do innych podróżników. Po pierwsze: jedziemy za darmo, nie wkładając w to żadnego wysiłku, przemierzając nie raz duże odległości. Po drugie: uważam to za dużą niesprawiedliwość, jeśli chodzi o przyznawane nagrody w dziedzinie turystyki. Zawsze pozostanę wierny rowerowi i mam nadzieję, że starczy mi sił na podejmowanie coraz to większych wyzwań.

alt

Czy podróże w miejsca, które pan odwiedził są bezpieczne?
Jeśli chodzi o niebezpieczne wydarzenia, jakie spotkały mnie podczas wypraw, to bez wątpienia na pierwszym miejscu klasyfikują się piraci drogowi. Pamiętam taką bardzo niebezpieczną historię, która przydarzyła mi się w Turcji. Zostałem tam napadnięty przez bandę opryszków, którzy rzucili w moim kierunku kindżałem. Zgłosiłem zaistniały incydent na najbliższym posterunku żandarmerii wojskowej, która wysłała mały patrol w celu ujęcia „partaczy”. Tak więc ziemia turecka okazała się dla mnie bardzo łaskawa. Mniej szczęścia miał towarzyszący mi w podróży pluszak. Biedny towarzysz stracił nogę i oko, pozostanie inwalidą do końca swych dni.

Materiał zrealizowany przy współpracy z dziennikarzami Portalu Turystyczno – Kulturalnego Aktywny Odpoczynek
Fotgrafie pochodzą z prywatnego archiwum Tomasza Świątka

  • autor: (red.) (ao)

10 komentarzy

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021

Top Desktop version

twn Czy na pewno chcesz przełączyć się na wersję komputerową?