Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Nie zlikwidujemy Straży Miejskiej

Według medialnych doniesień wiele samorządów rozważa likwidację Straży Miejskich i Gminnych. Takich działań nie planuje prezydent Krosna, Piotr Przytocki, a wręcz przeciwnie, zapowiada dołożenie nowych zadań dla Strażników. W wywiadzie dla KrosnoCity prezydent mówi o zadaniach Strażników i funkcjonowaniu tej służby w Krośnie. Rozmawiamy także o wymuszaniu pierwszeństwa i monitoringu na skrzyżowaniach.

REKLAMA


alt

Słyszymy, że niektóre samorządy chcą likwidować Straże Miejskie, jak pan patrzy na takie pomysły?
Piotr Przytocki: - Ja nie wiem jakie mają pomysły, poza tym, że w mediach huczy o likwidacji. My nie zamierzamy likwidować Straży Miejskiej.

Być może było gdzieniegdzie takie podejście, że straż Miejska ma „zarabiać na siebie” mandatami. Czy w Krośnie się to w jakikolwiek sposób bilansuje?
- Pewnie się nie bilansuje. Tym bardziej, że wystawienie mandatu nie jest równoznaczne z wpłynięciem pieniędzy. Działać musi jeszcze służba dotycząca windykacji tych należności. To nie jest takie proste. Druga sprawa jest taka, że mandaty to nie jest sposób żeby załatwić problem. Są inne metody współpracy Straży Miejskiej z mieszkańcami: są możliwości pouczenia, zwrócenia uwagi.

A jakie problemy pomagają rozwiązać Strażnicy w Krośnie?
- To mogą być bardzo różne działania np. kontrolne, takie jakie wykonujemy w Krośnie, jeśli chodzi o posiadanie umów na zrzut ścieków i odbiór śmieci. Wykonaliśmy kilka tysięcy kontroli na przestrzeni kilku lat, z udziałem MPGK, Ochrony Środowiska i właśnie Straży Miejskiej. Te kontrole wyeliminowały wiele przypadków „zaniedbań”, tak to ujmijmy w cudzysłowie.

alt
Prezydent Krosna - Piotr Przytocki

Czyli mówi pan o Straży Miejskiej, jako formacji, która ma rozwiązywać określone problemy.
- Ma pomagać w egzekwowaniu prawa miejscowego. Oczywiście mogą to robić urzędnicy nie w mundurach. Uważam, że jednak lepiej jak to robi Straż Miejska, która ma szersze pole do działania. Przy okazji sprawdzania umów na zrzut ścieków i na wywóz odpadów sprawdza się jeszcze porządek i inne rzeczy np. oznakowanie nieruchomości.

A jeżeli chodzi o kontrole parkowania? Mamy liczne sygnały, że strażnicy są zbyt restrykcyjni, karają np. gdy koło wystaje kilka cm za linię. Zapewne do pana także regularnie trafiają odwołania, skargi od mieszkańców o tym, ze samochód stał o kilka minut za długo, albo ktoś nie zdążył wrócić z karteczką z parkometru?
- To jest tylko część prawdy. Tymi sprawami, weryfikacji opłat parkingowych zajmują się inne osoby, nie tylko Straż Miejska. Oczywiście Straż Miejska ma część tych zadań, ale gro spraw prowadzi kto inny. Jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa o ruchu drogowym to Straż Miejska w Krośnie nie jest zbyt rygorystyczna. Powinna do tej pory wywieźć połowę samochodów parkujących w Rynku i zespole staromiejskim łamiących przepisy o ruchu drogowym. Strażnicy w Krośnie nie zakładają blokad na koła, a jest to bardzo proste narzędzie do nauczenia porządku osoby łamiące notorycznie prawo.

alt

Strażnicy w Krośnie mają takie możliwości?
- Mają.

Od kogo to zależy czy skorzystają z tych uprawnień? Czy pan jako zwierzchnik Straży Miejskiej może nakazać takie działania?
- To zależy od strażnika, a właściwie od obu stron. Zapewne, jeżeli obywatel zachowuje się nieodpowiedzialnie, to będzie potraktowany z cała surowością. Ja w te relacje nie ingeruję, mam inne, ważniejsze rzeczy do zrobienia.

A wywiezienie samochodów na lawecie?
- To też jest środek stosowany bardzo rzadko. Właściwie tylko wobec pojazdów porzuconych. Porównując rygorystyczność pracy Straży Miejskiej w Krośnie, do dużych miast, czy do naszych południowych sąsiadów np. w Koszycach, to u nas mamy bardzo łagodnych strażników. W Koszycach nasz samochód Straży Miejskiej, który zawiózł zastępcę prezydenta na spotkanie z burmistrzem został wywieziony na lawecie w ciągu 5 minut. Tam to jest egzekwowane z całą surowością i co do minuty. Tymczasem Straż Miejska w Krośnie to nie tylko „straszaki”, „krwiopijcy” czy „łupieżcy” jak ich niektórzy nazywają. To jest formacja, która ma egzekwować prawo.

Samorząd, przynajmniej teoretycznie, nie ma większego wpływu na policję. Natomiast Straż Miejska bezpośrednio podlega prezydentowi.
- Ale Straż Miejska też współpracuje z policją, stale jest w kontakcie i korzysta z pomocy policji, gdy jej uprawnienia są niewystarczające.

Jeżeli chodzi o tematy ważne dla mieszkańców, o sprawy nieraz dotkliwe, związane z poczuciem bezpieczeństwa, jak pan je postrzega? Jak często to się pojawia, jak duży jest to problem?
- Jest to problem, bo gdyby go nie było, to byśmy nie zainstalowali systemu monitoringu za duże pieniądze, i który nadal kosztuje w utrzymaniu, eksploatacji i zatrudnieniu ludzi. To jest przykład tego, że działania w zakresie bezpieczeństwa przynoszą efekt. Może nie Straż Miejska z tego korzysta bezpośrednio, ale policja wykorzystuje to narzędzie, także do pracy operacyjnej, zwalczania przestępczości, wandalizmu, bandytyzmu.

Jeżeli mowa o dewastacjach, to ma miejsce głównie wieczorami i w nocy.

- Głównie w weekendowe noce, szczególnie w lecie.

alt
ul. Czajkowskiego w Krośnie

Czy w tym czasie strażnicy „są w terenie”?
- Strażnicy są wtedy w terenie w formie patrolu „mieszanego”, w którego skład wchodzi policjant i strażnik. Zwykle w rejonie zespołu staromiejskiego lub w innym rejonie wyznaczonym przez policję.

Jak pan ocenia współpracę z policją w tych patrolach?
- To jest uzupełnianie się, kompetencje policji są większe. Może wykorzystać więcej możliwości, których nie ma Straż, np. przy legitymowaniu, przeszukaniu osób.

Czy uważa pan, że kompetencje Straży Miejskiej należy zwiększyć?
- Myślę, że tak. Bo jeśli trzeba zareagować, to dlaczego Strażnik ma mówić, że jemu nie wolno? Np. słynny przykład łamania prawa o Ruchu Drogowym na skrzyżowaniu ul. Piotra Skargi i Grodzkiej. Co robimy? Filmujemy, a zatrzymać tego delikwenta nie można. Dlatego tam czasem jest wsparcie policji, bo oni mogą zatrzymać i nie tylko dać mandat, a od razu pouczyć, że „tu od roku wisi znak zakaz jazdy, a ty dalej jeździsz w lewo”.

Swoją drogą, przy tej ilości znaków można się nieraz pogubić.
- Będzie robiony na wiosnę, wspólny z policją przegląd oznakowania. Jest to jedno z zaleceń Miejskiej Komisji Bezpieczeństwa i Ruchu Drogowego. Postaramy się uporządkować oznakowanie. Wielość znaków nie poprawia bezpieczeństwa, tylko zaciemnia obraz. Natomiast z „czerwonym światłem” podejmiemy wkrótce kolejne zadanie z udziałem Straży Miejskiej. Zainstalujemy na skrzyżowaniach Podkarpackiej i Składowej oraz Zręcińskiej i Podkarpackiej czujniki do kontroli prędkości i przejazdu na „czerwonym świetle”. To jest ten system, który został wdrożony w Warszawie.

Czuwać nad tym będą strażnicy miejscy?
- System będzie czuwać, a strażnicy będą egzekwować.

To będzie kolejne „papierkowe” zadanie dla Straży Miejskiej?
- Bardzo duże. Po uruchomieniu w Warszawie było kilka tysięcy przypadków w przeciągu tygodnia. Obsługa zajmą się też cywilni pracownicy Straży Miejskiej.

Czy z tego powodu zwiększy się zatrudnienie w Straży?
- No tak, bo ten system trzeba obsłużyć. Trzeba szybko reagować na wychwycone wykroczenia. Po miesiącu, to już nie byłaby reakcja. To nie jest dyktowane potrzebą „tworzenia miejsc pracy” czy zwiększenia budżetu gminy. Chodzi o zahamowanie niebezpiecznego procederu wjeżdżania na czerwonym świetle.

Na skrzyżowaniu Podkarpackiej i Składowej regularnie dochodzi do kolizji.
- Ze Zręcińską jest to samo. Jak TIR ma 90km/godzinę na skrzyżowaniu to nie zamierza się zatrzymać…

alt

Chodzi o wyeliminowanie przypadków wjazdu na skrzyżowanie na tzw „późnym żółtym” czy „wczesnym czerwonym”?
- Chodzi o bezwzględne przestrzeganie prawa. Oglądaliśmy podgląd z tego jak system wdrożono w Warszawie. Tam kierowca wjechał na skrzyżowanie w 10 sekundzie „czerwonego światła”.

Czy podobny system pojawi się na skrzyżowaniu ul. Wyszyńskiego z Podkarpacką? Tam światło zielone jest bardzo krótko i też często kierowcy wjeżdżają na czerwonym. Ostatnio wyjeżdżając od strony ul. Wyszyńskiego miałem już zielone, ale nie mogłem ruszyć, bo jeszcze przejechały przede mną 3 samochody jadące od strony tzw. „obwodnicy”. Nie mogli wjechać na „zielonym”.
- Jest tam ciągłe wymuszanie. Prawie na każdym skrzyżowaniu jest taka sytuacja. Pytanie czy to już graniczy z zagrożeniem życia. Na tych dwóch już graniczy, ja sam dwa razy ledwo uciekłem bo nagle coś z lewej strony wyjechało, dobrze, że był pas do prawoskrętu i miałem gdzie uciec.

Miejmy nadzieję, że monitoring wyeliminuje takie sytuacje.

- Chodzi nam o rozwiązanie problemu, egzekwowanie prawa i zapewnienie bezpieczeństwa, a nie zasilenie budżetu wpływami z mandatów.

Jakie jest wasze zdanie? Zapraszamy do udziału w naszej ankiecie i wyrażania opinii na naszym portalu.

Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński

  • autor: Piotr Dymiński

29 komentarzy

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj