Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Monika Jarosińska: Zrobiłam krok do przodu

Aktorka i piosenkarka. Znana z ról w Pitbullu, Quo vadis, Dzień świra czy Samo życie. Od kilku lat zajmuje się profesjonalnie muzyką. Talent muzyczny artystki zauważyli i docenili zagraniczni producenci. Jej ostatnie numery sprzedają się jak ciepłe bułeczki poza granicami kraju. Umawiamy się na wywiad w jednej z warszawskich restauracji w Złotych Tarasach. Monika pojawi się ze swoim partnerem - Robertem. Razem tworzą naprawdę zgraną, świetną parę. Radośni, pogodni, pełni poczucia humoru. Twardo stąpają po ziemi. Mają podobne podejście do życia. Zamawiamy coś do picia i po chwili zaczynamy wywiad...

REKLAMA



Jestem… na zakręcie życiowym. Potrzebuję zmiany. Dużo myślę o tym, co wydarzy się w moim życiu w najbliższej przyszłości.

Moje dzieciństwo… nie wspominam najlepiej. Trochę smutne….

Mój azyl… to moja pasja, praca. Azyl nie jest dla mnie czymś materialnym, namacalnym. Tak naprawdę wszędzie mogę stworzyć sobie swój dom. Dla mnie azyl to równowaga psychiczna i to coś, co przynosi szczęście.

Aktorką zostałam… wbrew małomiasteczkowym ludziom. Gdy byłam mała lubiłam recytować wiersze, uwielbiałam popisywać się, ale nie byłam ukierunkowana w stronę aktorstwa. Ćwiczyłam akrobatykę wyczynową, chodziłam do ogniska baletowego, kółka teatralnego- coś mnie ciągnęło do aktorstwa, ale moje zapędy skutecznie studziła pani z języka polskiego, która wyśmiała mnie, gdy na zadane przez nią pytanie: Kim chcę być w przyszłość?, odpowiedziałam- aktorką. Pomyślałam sobie wtedy: - A właśnie, że będę. Na przekór wszystkim. Wiem, że od zawsze byłam osobą kontrowersyjną. Wiem także, że nie każdy mnie lubi, ale dziś- z perspektywy czasu- ważne jest dla mnie to, by ludzie mnie szanowali. Nie muszą mnie kochać i lubić. Ważne, by darzyli mnie szacunkiem.

Artystka spełniona…prawdziwy artysta nigdy nie jest spełniony. Zawsze, po każdym skończonym projekcie, znajduje sobie nowe cele i zadania.

U ludzi z którymi pracuję… najważniejszy jest szacunek. Ważne jest to, by ludzie szanowali siebie i mnie. Jeśli widzę, że ludzie robią dziwne rzeczy od razu ich eliminuję.

Komplementy… mieszkamy w takim kraju, w którym ludzie nie umieją ich prawić. Polakom rzadko przechodzi przez gardło powiedzenie komuś, że ma coś fajnego, ładnego, że dobrze wygląda. Osobiście sama uwielbiam prawić komplementy, aczkolwiek mam mały problem z ich odbiorem. Tzn. gdy ktoś mi mówi: Świetnie dzisiaj wyglądasz, Zagrałaś super koncert to czasami nie wiem, co mam odpowiedzieć, bo jest to dla mnie kłopotliwe.

Zawsze sprawdzam, czy mam w torebce…
Zacznę od tego, że uwielbiam kobiece torebki. Kocham je oglądać u innych kobiet, patrzeć jakie mają wzory, z czego są wykonane. W mojej torebce natomiast panuje istny bajzel. Można znaleźć w niej wszystko: śrubokręt, jedną rzęsę, rękawiczkę z Sylwestra. Jakiś czas temu potrafiłam w super eleganckiej torebce przenieść 2 kilo ziemniaków (śmiech). Nie wiem z czego to wynika. Może z tego, że jestem artystką?! A może dlatego, że jestem nierozgarnięta?

Na co dzień dbam o siebie… odwiedzając salon medycyny estetycznej, w którym korzystam z zabiegów na twarz, tzw. bezinwazyjnego pobudzenia kolagenu. Stosuję również odpowiednie kremy- niekoniecznie te najdroższe, reklamowe w telewizji.

Pierwsza myśl po przebudzeniu...
zależy od tego, jak śpię (śmiech).

Moją największą pasją są …
podróże. Uwielbiam zwiedzać nowe kraje. Moim marzeniem jest budzić się co weekend w innym zakątku świata, pić kawę w jakiejś przytulnej knajpce.

Jednym z ważniejszych dni w moim życiu był…
wyjazd na wakacje do Egiptu z moim ojcem. Startowałam wtedy z piosenką First kiss do konkursu Eurowizji. Zgłosiłam ją razem z wokalistą z Anglii. Siedzimy z tatą na plaży a tu nagle dostaję telefon, że jestem druga. Popłakałam się wtedy ze wzruszenia. Tato powiedział do mnie: - Jeszcze nie raz będziesz płakać ze szczęścia. To był dla mnie jeden z piękniejszych dni w moim życiu. Chwila, którą pamiętam do dziś.

Najbliższym z czterech żywiołów jest mi…  woda. Kocham szum wody. Woda mnie uspokaja. Kojarzy mi się z czystością, świeżością, naturalnością.

Pozwalam sobie… na wszystko!

Boję się… starości. Tego, że mogę być zależna od innych ludzi.

Przyjaźń to… nie wiem, co dzisiaj oznacza to pojęcie. Ostatnimi czasu pojęcie to zostało zdewaluowane. To powinno być coś bezinteresownego. Prawdziwy przyjaciel potrafi nas wysłuchać, pomóc, wesprzeć, nawet gdy zadzwonimy do niego w środku nocy. To ktoś, na kogo zawsze możemy liczyć. Moim jedynym i prawdziwym przyjacielem jest teraz mój Robert.

Popularność i sława… to coś cholernie zgubnego. Popularność uzależnia. Kiedyś, gdy zaczynałam karierę aktorską bycie sławnym nie było celem samym w sobie. A dziś? Dziś liczy się tylko pójście na kolejny bankiet, pokazanie się w pożyczonej sukience, a później oglądanie swoich zdjęć w kronice towarzyskiej. Przestałam chodzić na eventy. Już mnie to nie kręci. Zrobiłam krok do przodu. Chcę czegoś więcej. Chcę się rozwijać, poznawać ludzi, doświadczać nowych rzeczy. Zagranicą ludzi ocenia się za całokształt pracy, za głos, talent, pracowitość. W Polsce nie robi się tego. Liczą się układy, znajomości i to ile zaliczyło się pokazów znanych projektantów.

Nie znoszę…
hipokryzji i obłudy.

Cel moich ambicji to…
być w UK Top 10 i dostać Grammy.

Facet moich marzeń … siedzi po drugiej stronie stolika i czyta ( Monika wskazuje na Roberta).

Atrybut męskiej mocy… to w jaki sposób jest w stanie zaopiekować się osobą, z którą jest.

Recepta na udany związek… nie istnieje. To po prostu nieustanne docieranie się i wzajemne kompromisy. Ostatnio przeczytałam, że związki nie służą ludziom. Będąc w związku zatracamy siebie, własne marzenia, plany, dążenia, nadzieje. Bardzo często wiele rzeczy wychodzi nam lepiej, gdy jesteśmy sami.

Zdrada i niewierność … jest wynikiem czegoś. Są różne typy zachowań. Jedni zdradzają bo muszą, inni bo myślą, że to uratuje ich związek. Jeszcze inni dlatego, bo myślą, że to będzie tylko krótka przygoda. W każdym tym przypadku zdrada jest czymś przykrym, czymś bolesnym i upokarzającym. Upokarzającym podwójnie. Po pierwsze dlatego, że dana osoba zostaje zraniona i automatycznie zachwiane zostaje jej poczucie wartości. Po drugie- upokorzona przed innymi, bliskimi, rodziną, gdy się dowiedzą.

Gdybym wygrała milion dolarów… spakowałabym się w minutę i już by mnie tu więcej nie było.

Gdy robię bilans…
nie chcę go robić, bo gdy zaczynam to robić, to jestem przerażona, że coś mi uciekło, że nie wykorzystałam jakiejś szansy, okazji. Zrobię bilans życia, gdy będę miała 80 lat.

Jestem szczęśliwa…
bo robię to, co kocham. Aczkolwiek doświadczenia ostatnich lat zabiły we mnie dawną spontaniczność- nad czym ubolewam. Chyba wreszcie dorosłam. Nie ma już we mnie tego dawnego entuzjazmu, radości. Nie jestem już tak entuzjastycznie nastawiona do ludzi jak na przykład 2, 3 lata temu. Nie warto!

Dla KrosnoCity.pl
Ilona Adamska, I.D.Media
Foto: Michał Czajka

  • autor: Ilona Adamska, I.D.Media

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj