Do połowy pierwszego seta spotkanie było wyrównane. Przy stanie 15:15 do głosu zaczęli dochodzić rzeszowianie. Główną rolę zaczął ogrywać blok: trzykrotnie piłka po bloku naszych zawodników wylądowała na aucie, raz zablokowany został Jan Włodarczyk. W ten sposób przyjezdni odnotowali pierwszą 4-punktową przewagę. Utrzymali ją do końca, a nawet zwiększyli, wygrywając I seta do 20. W drugiej odsłonie to gospodarze wychodzili na kilkupunktowe prowadzenie, ale siatkarze AKS Rzeszów szybko wyrównywali. Końcówka seta była niezwykle zacięta – od stanu 21:21 gra toczyła się punkt za punkt. Ostatecznie o dwa więcej udało się zdobyć rzeszowianom. Set zakończył się przegraną gospodarzy 27:29.
Wśród kibiców nadzieje odżyły dopiero w końcówce trzeciej partii. Do stanu 20:21 zespoły grały równo. Potem do głosu doszli podopieczni Krzysztofa Frączka. 21. oczko zostało zaliczone na korzyść Karpat po ataku Łukasza Ciupy, do tego doszło jeszcze obicie bloku. Za taką samą akcję punkt otrzymali jeszcze przeciwnicy, ale to była już ich ostatnia udana akcja w tym secie. Szybko ich zawodnik pomylił się na zagrywce, na koniec rzeszowianie dostali jeszcze dwie siatkarskie „czapy” (25:22).
Już od początku czwartego seta widać było, że zawodnicy Karpat są zdeterminowani, by doprowadzić do tie-breaka. Bezlitośnie punktowali przyjezdnych od pierwszego gwizdka, szybko na tablicy pojawił się wynik: 4:2, 8:3, 13:6, 15:7. Potem zdarzył się mały przestój – przyjezdni zdobyli 6 punktów z rzędu. Nasi siatkarze szybko jednak wrócili do swojego rytmu, na przemian punktował to Jan Włodarczyk, to Patryk Laskowski, to Marcin Golonka czy Łukasz Ciupa. Podobnie jak w poprzednim secie dużą rolę odegrał punktowy blok. Gospodarze gnębili nim przeciwnika bezlitośnie, kończąc w ten sposób kolejną partię (25:22).
Tie-break lepiej rozpoczęli goście, szybko zanotowali 3 punkty, podczas gdy nasza drużyna zaledwie jeden. Role jednak szybko się odwróciły. Serię punktów gospodarze zdobyli przy zagrywce Marcin Golonki - przy zamianie stron było już 8:5. Przerwa ta nie wybiła tego zawodnika z rytmu, potem bezpośrednio z zagrywki zdobył jeszcze jeden punkt. Siatkarze z Rzeszowa zdołali co prawda doprowadzić do remisu po 11, ale gdy do głosu doszedł Tomasz Gadzała nie było już wątpliwości kto zainkasuje po tym spotkaniu dwa punkty. Mecz spektakularnym atakiem zakończył Marcin Golonka (15:13).
Zawodnikiem meczu został świetnie dysponowany tego dnia libero Karpat Rafał Cabaj.
Krzysztof Frączek, trener PWSZ Karpaty Krosno: - Mecz o dużym ładunku emocjonalnym, do końca trzymał w ogromnym napięciu. To kibice lubią, choć może poziom sportowy pozostawiał wiele do życzenia. Bardzo długo nie mogliśmy załapać właściwego rytmu. Popełniliśmy koszmarną ilość błędów w zagrywce, naliczyłem 29 zepsutych zagrywek. Inna rzecz, że zespół z Rzeszowa stanowi bezpośrednie zaplecze I drużyny. To chłopcy o doskonałych warunkach fizycznych, wspaniale grają blokiem. Przez dwa pierwsze sety gra w ogóle nam się nie kleiła, później odrodziliśmy się niczym fenix z popiołów i niesieni dopingiem graliśmy znacznie lepiej. Myślę, że o zwycięstwie przesądzili ci, którzy weszli z kwadratu dla rezerwowych. Cieszymy się ogromnie, bo rywalizujemy z zespołem z Rzeszowa o drugie miejsce. U nich wygraliśmy 3:2, u nas też 3:2. To świadczy o tym, że poziom tych zespołów jest bardzo wyrównany.
Po tym meczu Karpaty z dwupunktową przewagą nad AKS Rzeszów umocniły się na pozycji wicelidera tabeli. W sobotę (3.12) znów zagrają u siebie. W hali przy ul. Legionów podejmą ostatnią w tabeli drużynę AZS Politechnika Lubelska. Ze względu na turniej z udziałem zespołów PlusLigi, mecz zostanie rozegrany wyjątkowo o godz. 15.00.
Nasze II-ligowe siatkarki zmierzą się tego dnia na wyjeździe z liderem tabeli – Szóstką Biłgoraj.
KKS Karpaty Krosno
