Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Joanna Bednarczyk: Z perspektywy czasu widzę ciągły progres Polecamy

Joanna Bednarczyk: Z perspektywy czasu widzę ciągły progres Fot. KSS Karpaty Krosno

Czym zajmuje się trener? Biega, krzyczy, robi zmiany, a po wszystkim udziela wywiadów - tak, z dużym uproszczeniu i z lekkim przymrużeniem oka moglibyśmy scharakteryzować rolę tego "pierwszego". Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest już oczywista, jeśli weźmiemy pod lupę funkcję asystenta.

REKLAMA


Co należy do obowiązków "drugiego" i dlaczego na pewnym poziomie rozgrywek sztab szkoleniowy wymaga współpracy kilku osób? O tym serwis khskarpaty-krosno.pl miał okazję porozmawiać z Joanną Bednarczyk, prawą ręką Dominika Stanisławczyka. Poniższy wywiad to jednocześnie podsumowanie przygody byłej zawodniczki, a obecnie trenera, z krośnieńską siatkówką, która trwa nieprzerwanie już od dziewięciu lat.


Pełnisz rolę drugiego trenera w drużynie Karpat. Może przybliżysz na czym polega Twoja praca?
Na treningach moim głównym zadaniem jest przygotowanie zawodniczek do zajęć, czyli krótko mówiąc przeprowadzenie rozgrzewki, rozciągania itp. W kolejnym etapie treningu, zależnie od wykonywanego ćwiczenia - jeśli potrzebna jest, że tak powiem, "dodatkowa ręka" - to plasuję lub dorzucam piłki. Dużą część moich obowiązków stanowi analizowanie meczów przeciwników i przekazywanie wyników tych analiz trenerowi.

Kibice w czasie meczu kibice mogę Ciebie zobaczyć pracującą przy linii bocznej, z tajemniczym urządzeniem w ręku. Do czego ono służy i dlaczego poświęcasz mu tyle uwagi?
W czasie meczu robię statystyki, dzięki którym na bieżąco można zobaczyć np. na którą zawodniczkę z drużyny przeciwnej należy zagrywać, która z zawodniczek najwięcej atakuje, czy zdobywa najwięcej punktów. A dlaczego poświęcam mu tyle uwagi? Po prostu trzeba być skupionym cały czas na akcji, żeby niczego nie przeoczyć i aby statystyki były wiarygodne.

Zanim trafiłaś na ławkę trenerską była zawodniczką Karpat. Co zdecydowało, że po zawieszeniu butów na przysłowiowym kołku, postanowiłaś usiąść na ławce trenerskiej?
Szczerze mówiąc to nie była do końca moja decyzja. Przez ostatni mój sezon, jako zawodniczki, borykałam się z kontuzją kolana. Przeszłam zabieg, dograłam sezon do końca, a w kolejnym dostałam propozycję pracy jako asystent trenera.


Czy fakt, że po boisku nadal biega wiele Twoich koleżanek z zespołu, pomaga w relacjach na linii trener - zawodniczka? Godziny spędzone na boisku pozwalają lepiej zrozumieć co dzieje się w głowach zawodniczek?
Z roku na rok skład drużyny się zmienia i szczerze mówiąc została już garstka zawodniczek, z którymi niegdyś stałam na boisku po tej samej stronie siatki.

Czy czasami zdarza się jej pełnić rolę "tłumacza" w relacjach pomiędzy pierwszym trenerem, a zawodniczkami?
Wydaje mi się, że trener świetnie dogaduje się z dziewczynami, więc nie ma takiej konieczności.

Masz na swoim koncie dwa złote medale Akademickich Mistrzostw Polski. Co ciekawe pierwszy zdobyłaś w roli trenera, a w tym roku pomogłaś koleżankom na boisku, jako zawodniczka. Jak to w ogóle możliwe i który tytuł "smakował" lepiej?
Nasz ligowy zespół opiera się głównie na studentkach PWSZ i tak było w pierwszym roku kiedy zdobyliśmy mistrzostwo, więc mieliśmy tzw. "pełną dwunastkę" i występowałam w roli drugiego trenera. Z kolei w tamtym sezonie niektóre z zawodniczek zakończyły edukację na PWSZ. Co prawda zostały w klubowym zespole, ale kontynuowały studia na innej uczelni, więc automatycznie na Akademickich Mistrzostwach grały w innych drużynach. Z tego powodu nie mieliśmy pełnego składu, więc mogłam przypomnieć sobie jak to jest przeżywać mecz z perspektywy zawodniczki. Dla mnie oba tytuły są równie ważne i nie potrafię określić, który był cenniejszy.


Od kilku lat obserwujesz rozwój krośnieńskiej siatkówki, najpierw z pozycji zawodniczki, a w ostatnich latach z punktu widzenia trenera. Jak bardzo zmieniło się oblicze tej dyscypliny w Krośnie?
Jestem związana z siatkówką w Krośnie już dziewięć lat. Z perspektywy czasu spędzonego tutaj widzę ciągły progres. Patrząc na drużynę kobiet - najpierw była trzecia liga, potem awans do drugiej, w której z roku na rok mieliśmy coraz lepsze wyniki. Wejście do I ligi był naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy. Oby tak dalej.

Oprócz pracy w żeńskim zespołem poświęcasz się również szkoleniu młodzieży, które jest ważnym elementem filozofii Krośnieńskiego Stowarzyszenie Siatkówki. Jak oceniasz warunki, w których szlifowane są młode talenty, w porównaniu z tym, czego sama doświadczyła na początku swojej przygody z siatkówką?
Szczerze, to nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, gdyż ja swoją przygodę z siatkówką rozpoczęłam jak przyszłam tu do Krosna na studia, więc nie przechodziłam tych wszystkich szczebli szkolenia, po prostu grałam sobie rekreacyjnie w liceum.

To, że nie jesteś czynną siatkarką wcale nie oznacza, że zrezygnowałaś się z uprawiania sportu. Twoje nazwisko nadal pojawia się w kontekście rozgrywek na szczeblu akademickim i co ciekawe dotyczy takich dyscyplin jak koszykówka, piłka halowa, czy tenis stołowy. Siatkówka nie jest Twoją jedyną miłością?
Jak widać nie jest. Lubię sport w wielu odsłonach, więc korzystam na tyle, ile mogę i dopóki będę miała czas i zdrowie, nic się nie zmieni w tej kwestii.

Koniec roku to czas podsumowań. Jak oceniasz debiut drużyny na pierwszoligowych parkietach z perspektywy tych kliku miesięcy, które za nami?
Moim zdaniem nie można było sobie wymarzyć lepszego debiutu. Jesteśmy po pierwszym meczu rundy rewanżowej, mamy na koncie siedem zwycięstw i trzy porażki, zajmujemy trzecie miejsce w tabeli. Większość zawodniczek naszego zespołu debiutuje na pierwszoligowym parkiecie i spisuje się świetnie, więc bardzo cieszy taka kolej rzeczy.

(dk)
Fot. KSS Karpaty Krosno

  • autor: dk

1 komentarz

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj