KrosnoCity.pl - Krośnieński Portal Informacyjny

Przełącz się na komputer Register Login

Gabinety zamknięte. Kto ma rację, lekarze czy minister? Polecamy

zdj. ilustracyjne zdj. ilustracyjne Fot. KrosnoCity.pl

W całej Polsce zamknięta jest część przychodni lekarskich. W Krośnie również jest problem z dostaniem się do lekarzy rodzinnych. Czego chcą lekarze i dlaczego jest problem z porozumieniem?

REKLAMA


Minister Zdrowia, Bartosz Arłukowicz przeprasza pacjentów i prosi o wyrozumiałość. - Od wielu lat mamy powtarzający się scenariusz, kiedy lekarze Porozumienia Zielonogórskiego zamykają w grudniu i styczniu gabinety, oczekując większych pieniędzy - stwierdza minister.

Porozumienie Zielonogórskie to federacja związków pracodawców ochrony zdrowia, głównie działających w zakresie Podstawowej Opieki Zdrowotnej i specjalistyki ambulatoryjnej. Obecnie do Porozumienia należą świadczeniodawcy 14 województw, w tym zrzeszeni w Porozumieniu Podkarpackim.

Bartosz Arłukowicz podkreślił, że brakującego miliarda (lekarze chcą dwóch, resort daje miliard złotych) nie zabierze innym chorym. - Nie mogę zabrać tych pieniędzy pediatrom, internistom, neurologom - Powiedział też, że - Przygotowaliśmy “plan b". Chciałbym poinformować wszystkich pacjentów, że tam, gdzie gabinety są zamknięte, szpitalne izby przyjęć przyjmą państwa, podobnie szpitalne oddziały ratunkowe. Chciałbym też zachęcić wszystkich pacjentów do zmiany lekarzy rodzinnych, bo jeśli lekarz rodzinny rok w rok straszy pacjentów zamknięciem gabinetu, to taki lekarz pomylił misję lekarza z misją biznesmena - stwierdził minister.

Temat powraca regularnie na przełomie grudnia i stycznia oraz przed wyborami. W 2007 roku to właśnie Platforma Obywatelska zawarła porozumienie wyborcze z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego. W 2011 roku Porozumienie Zielonogórskie uznało ten wyborczy sojusz za błąd, a dzisiaj lekarze oskarżani są o szantaż przez swoich dawnych sojuszników, czyli rządzącą PO.

Lekarze, którzy nie podpisali kontraktów, nie zgadzają się z oceną sytuacji przedstawioną przez Ministerstwo. Podkreślają, że działają w interesie pacjentów. - Nigdy bym nie stanęła do protestu i nie zamknęłabym swojej przychodni, gdyby w grę wchodziły tylko pieniądze do kieszeni lekarzy i korzyści materialne - stwierdza jedna z lekarek z Podkarpacia.

Główne postulaty, o których mówią lekarze, to konieczność zagwarantowania by:
- leki refundowane były dostępne z dopłatą NFZ zawsze wtedy, kiedy są niezbędne dla chorego,
- lekarze nie tracili czasu na analizowanie dokumentów rejestracyjnych tysięcy preparatów,
- zasady refundacji były proste i jednoznaczne,
- wskazania do refundacji były zgodne z aktualną wiedzą medyczną, a nie oparte na dokumentacji rejestracyjnej,
- lekarzom nie groziły kary za wystawiane dla nas recepty, a każdy lekarz mógł leczyć, a nie zastanawiać się, co mu za to grozi.

Skutki nowych przepisów przedstawiono w satyrycznym filmie dostępnym na YT:


Więcej mówi nam Wacław Frydrych, Członek Zarządu Porozumienie Podkarpackie.

- Fundusz Zdrowia zawsze przygotowuje na kolejny rok warunki umów. Odbywają się negocjacje i wiadomo, są kwestie sporne, wreszcie osiąga się konsensus, który kończy się podpisaniem umowy. Nieprawdą jest, że co roku jest taka sytuacja. W tym roku rozmowy o kontrakcie chcieliśmy rozpocząć bardzo wcześnie, ale Ministerstwo Zdrowia nigdy nie było gotowe. Wiceminister tak enigmatycznie się wypowiadał o projektach, że właściwie nic nie powiedział, a czas uciekał. Nawet w listopadzie, jeszcze w grudniu, nawet nie można było mówić, że to były negocjacje, bo Ministerstwo nie potrafiło przedstawić, jak ma wyglądać kontrakt - stwierdza Wacław Frydrych.

- Negocjacje rozpoczęły się za późno, by zdążyć z zawarciem porozumienia. Ostatnie negocjacje (29.12.2014) od początku zwiastowały coś niedobrego, bo minister z góry przeznaczył na nie bardzo mało czasu, zdecydowanie odmówił rozpoczęcia rozmów o wcześniejszej porze. Praktycznie nie było możliwości dyskusji, Minister albo nie odpowiadał na pytania, albo odpowiedź była na zasadzie “nie, bo nie” - mówi o sposobie prowadzenia negocjacji przez Ministerstwo W. Frydrych.

Gdzie są punkty sporne?
- Przygotowane umowy zawierały dużo rzeczy, które były nie do zaakceptowania przez nas - odpowiada Wacław Frydrych - Te umowy powodują, że lekarze rodzinni zostali obciążeni dodatkową biurokratyczną pracą, tak dużą, że przekracza nasze możliwości, a nie ma nic wspólnego z badaniem i leczeniem pacjenta. Pacjentów jest dużo, a lekarzy zainteresowanych taką harówą lekarza rodzinnego brakuje. Średnia wieku lekarza rodzinnego to aż 55 lat, nikt z młodych lekarzy nie garnie się do tej pracy. Dodanie pracy, którą uważamy za zbędną stratę czasu, to spowodowało, że uznaliśmy, że tego nie jesteśmy w stanie wykonywać - mówi lekarz. Następnie wylicza problemy, które zdaniem Porozumienia Podkarpackiego wywołają nowe umowy na świadczenie usług Podstawowej Opieki Zdrowotnej.

- Od nowego roku miała być wprowadzona sprawozdawczość co do wykonywanych badań. Minister wymyślił, żeby takie sprawozdanie robić co miesiąc i żeby przypisywać po PESEL-u do każdego pacjenta wykonane badania. To dodatkowa biurokratyczna praca - mówi nam Wacław Frydrych.

- Wprowadzono wymóg, że do okulisty i dermatologa konieczne będą skierowania od lekarza rodzinnego, to dodatkowa uciążliwość dla lekarza i pacjenta, a na pewno nie zmniejszy kolejek - komentuje “pakiet kolejkowy” wprowadzany przez Ministerstwo.

- W związku z pakietem onkologicznym dodano nam dodatkowe kosztochłonne badania wysokospecjalistyczne, a za tym nie przekazano dodatkowych środków. Na to nie mogliśmy się zgodzić, bo te badania są drogie - Wacław Frydrych podkreśla, że za dodatkowymi zadaniami nie idą pieniądze na ich realizację. Mówi jednak, że sprawy finansowe nie są najważniejsze.

To, co minister Arłukowicz powtarza, że “lekarzom chodzi tylko o pieniądze” jest kłamstwem. Znaliśmy budżet, jaki Fundusz Zdrowia przeznaczył na POZ w 2014 roku, a jaką zaplanował na 2015 rok, to nie była tajemnica. Ta kwota 2 miliardów, o których mówi minister Arłukowicz wzięła się z tego, że przygotowano “plan b”, to znaczy, że pacjenci będą przyjmowani przez pogotowie, SOR czy szpitale, a za udzielone porady te placówki otrzymają po 45 złotych (za każdą poradę). Obliczyliśmy, że gdyby za każdą wizytę zapłacić lekarzom POZ po 45 złotych, to w sumie byłoby o 2 miliardy więcej niż było zaplanowanych, minister powiedział, że jest na to gotów. Stąd stanowisko negocjatorów, że skoro minister ma gdzieś te dodatkowe 2 miliardy, no to w takim razie coś tu nie gra. Ta kwota stąd się wzięła, o takie pieniądze, ani nawet o połowę mniejsze nie występowaliśmy. Skąd nagle stawka na pacjenta miała wzrosnąć z 96 do 136 złotych? Minister chce nam zabrać pieniądze z jednej kieszeni, a przełożyć do drugiej i mówić, że “daje nam tak dużą podwyżkę”. Minister zdrowia stosuje socjotechnikę, robi z nas ludzi, którzy patrzą tylko na pieniądze, to nas boli jak Minister Zdrowia przedstawia nas w mediach. Za sytuację odpowiada minister, bo on nawet nie chce rozmawiać. Wiele towarzystw naukowych negatywnie opiniowało, czy to pakiet onkologiczny czy pakiet kolejkowy, to specjaliści niezwiązani z lekarzami rodzinnymi. Minister z nikim się nie liczył. Specjaliści podkreślają, że ich zdanie w ogóle nie było brane pod uwagę i doszło do tego, do czego doszło.

Przede wszystkim Wacław Frydrych podkreśla zagrożenia dla pacjentów.
- System eWUŚ jest niewiarygodny. Okazuje się, że często pacjent jest wyświetlany jako pozbawiony prawa do bezpłatnej opieki (wyświetlany przez system na czerwono) tak naprawdę ma to prawo. Jednak wymyślono, że wszyscy ci pacjenci zostaną jednym ruchem skasowani z naszych list aktywnych i nie otrzymamy za nich ani złotówki. To powoduje pojawienie się problemu, nie między pacjentem a Funduszem, a pomiędzy pacjentem, a nami. Powstaje sytuacja konfliktowa, a my mamy dość pracy, żeby jeszcze tracić czas na takie konflikty. W systemie eWUŚ około 6-7% jest wyświetlanych jako nieubezpieczonych, a tylko znikoma część z nich faktycznie nie ma ubezpieczenia. To problem, bo ci pacjenci mają prawo do świadczeń, a zostaliby usunięci z listy. Zostalibyśmy zmuszeni do wystawienia im rachunków za wizytę i wypisania recept bez refundacji. Gdyby system był wiarygodny, to my nie mamy nic przeciwko, żeby tych nieubezpieczonych skreślić z listy, żebyśmy za nich nie otrzymywali pieniędzy, ale tu się wylewa dziecko z kąpielą, bo większość tych ludzi naprawdę jest ubezpieczona, tylko system nie działa prawidłowo - mówi Wacław Frydrych.

Mimo tego wielu lekarzy jednak podpisało umowy.
- Część lekarzy podpisało umowy, nie zdając sobie sprawy, jakie to będzie powodowało konsekwencje. Inni podpisywali, ulegając naciskowi, groźbom, presji ministra, który straszył i mówił rzeczy, które nawet nie leżą blisko prawdy. To jest człowiek, do którego nie można mieć zaufania. To są powody, dla których 1/4 lekarzy w Polsce nie podpisała kontraktów. Część tych, którzy podpisali pod presją, dopiero się zreflektowali, jaki błąd popełnili. Mamy sygnały, że w kilku województwach lekarze będą wypowiadać tę umowę, bo do nich dotarło czym grozi ta umowa - stwierdza Wacław Frydrych.

Jak można rozwiązać problem? Zdaniem lekarzy z Porozumienia, tylko poprzez negocjacje.
- Mówienie, że “inni przejmą pacjentów” to jest kolejna bzdura. To jest niemożliwe, bo lekarz ma ograniczone możliwości przyjmowania pacjentów. Rozwiązaniem będzie podjęcie negocjacji i dojście do kompromisu. Z punktu widzenia ministra Arłukowicza negocjacje mają polegać na przyjęciu jego warunków bez dyskusji. W ten sposób nie można, wymagamy, żeby nas poważnie traktować.

Stanowisko Prezydium ORL w Rzeszowie:

Analizując sytuację dotyczącą sporu Ministerstwa Zdrowia z lekarzami zrzeszonymi w Porozumieniu Zielonogórskim oraz wypowiedzi Ministra Zdrowia i jego współpracowników, Prezydium ORL w Rzeszowie wyraża głębokie zaniepokojenie i sprzeciw wobec działań Ministerstwa Zdrowia.

Po raz kolejny wprowadza się rozwiązania nieprzygotowane i niesprawdzone chociażby w programach pilotażowych, obarczone licznymi wadami organizacyjno-finansowymi, powodujące dezorganizację w ochronie zdrowia oraz wywołujące niepokój wśród pacjentów. Po raz kolejny nie wzięto pod uwagę głosu środowiska lekarskiego.

Polityka informacyjna Ministerstwa Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia wprowadza społeczeństwo w błąd co do zasad finansowania wdrażanych pakietów jak i ewentualnej odpowiedzialności lekarzy w sytuacji niepowodzenia całego projektu.

Apelujemy do Ministra Zdrowia o zaprzestanie działań wpływających negatywnie na relacje lekarz-pacjent, wzięcie pod uwagę postulatów zgłaszanych od kilku miesięcy przez środowisko lekarskie oraz pilne wznowienie rozmów z przedstawicielami Porozumienia Zielonogórskiego.

Prezydium ORL w Rzeszowie deklaruje ze swej strony chęć wszelkiej pomocy oraz mediacji przy rozwiązywaniu konfliktu.

Prezes ORL w Rzeszowie
Wojciech Domka
Rzeszów, dnia 3.1.2015 r.

W Internecie rozsyłany jest także list lekarki POZ. Zobacz: Dramatyczny list Pani Doktor - lekarza rodzinnego!
Więcej o stanowisku lekarzy znajdziecie na stronach: facebook.com oraz www.porozumieniepodkarpackie.pl

 

  • autor: pd

18 komentarzy

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021

Top Desktop version

twn Czy na pewno chcesz przełączyć się na wersję komputerową?