KrosnoCity.pl - Krośnieński Portal Informacyjny

Przełącz się na komputer Register Login

Dorota Silniewicz kwiatów pełna

Wystawę malarstwa Doroty Silniewicz otwarto 14 września br. w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej. Zwłaszcza jej kwiaty i pejzaże cieszyły się uznaniem wśród gości wernisażu. Na przysłowiowym pniu kilka obrazów znalazło swoje miejsce w Warszawie, kilka innych zakupili miłośnicy malarstwa z naszego regionu.

REKLAMA



- Obrazy Doroty Silniewicz cechują wrażliwość i wielka emocjonalność. Jakby autorka pędzlem „spisywała” stany swej duszy – podzieliła się swymi spostrzeżeniami Elżbieta Musiał, malarka i kopistka dzieł sztuki, która przed dwoma laty z wielkim powodzeniem wystawiała swe prace w bibliotecznym Saloniku Artystycznym. W rozmowach podczas wernisażu goście doszukiwali się wśród kwiatów i krajobrazów klimatów rodzimych.

alt

W chłodnej palecie kolorów łubiny na pierwszym planie, „oparte” o łagodne wzgórza, przypominają nasze Podkarpackie widoki; pewnie dlatego niektórzy z miłośników malarstwa widzieli na horyzoncie Cergową, to znów dalsze pasma - już Beskidu Niskiego. Autorka zaś wyznała, że ów pejzaż inspirowany był widokami Kotliny Kłodzkiej. Panie z Warszawy nabyły ten obraz, gdyż im się po prostu podobał. – Istotnie, pejzaż ten przypomina Podkarpacie, więc prócz kilku obrazów z kwiatami zakupiłyśmy i ten, dobrze malowany i będzie nam przypominał udany pobyt u was, a macie tu swoje skarby, warto je dobrze promować – powiedziała nowa właścicielka obrazów malarki z Krosna.

Salonik rzeczywiście tonął w kwiatach. Na ścianach: cynie, tulipany, nagietki, kaczeńce, łubiny, malwy sprawiały wrażenie, że jest to „cały rok kwiatów” – jak czytamy w folderze wystawy. A obok tego znajduje się także „inny motyw całorocznej radości danej przez naturę – pejzaż”. Na wystawie znalazły się prace, które rzeczywiście reprezentują wszystkie pory roku, nawet odcienie aury, związane z pogodą. Przełom wiosny i lata bywa jasny, ale i pełen chłodu, mimo ożywienia przyrody. Pejzaż jesienny, chyba już październikowy, przedstawia jakiś jar, wąwóz wymoszczony liśćmi. To jesień ciepłych barw, pełna odcieni dogasających traw i listowia. Ponadto jesień została podkreślona zdecydowanym pędzlem poprzez owoce na kuchennym (?) stole; również przez „gotowe do słoika” warzywa w monochromatycznej tonacji.

alt

Osobliwie prezentuje się zima. Miniaturowy pejzażyk zimowy wypełnia słoneczny poblask, to dzień mroźny, pogodnie radosny, wyciszony. Mróz jaśnieje, okolicę oświetla ukryte, dyskretne słońce. Właśnie owo słońce, wydobywające się z obrazu, ma w sobie aurę dobrej Tajemnicy.

Kwiaty, zwłaszcza bukiety we flakonach, szczególnie przyciągają nasz wzrok. One mają moc terapeutyczną. Kwiaty Doroty Silniewicz jakby jeszcze pachniały rosą ogrodu, dopiero co ścięte na wiejskiej rabatce. I rzeczywiście przypominają poemat „Kwiaty polskie” Juliana Tuwima, przede wszystkim ten popularny już fragment: Bukiety wiejskie, jak wiadomo, / Wiązane były wzwyż i stromo. W barwach podobne do ołtarza,  Kształt serca miały lub wachlarza…
Autorka poszerzyła zakres swych tematycznych zainteresowań, na wystawie znalazła się także architektura. Zaułki uliczek, tajemnicze zakątki, stwarzają liryczny nastrój. Śródziemnomorski żar podwórek natomiast, tworzą dzięki cieniom kamienic jakiś amfiladowy trakt, wiodący w rozpalony południem błękit.

alt

Artystka zaakcentowała również moc żywiołów. Burza pełna błyskawic nad odmętami wód przypomina nawałnice biblijnego Potopu, groza niszczącej wody sięga grozy w marynistycznych dziełach Ajwazowskiego. Zatem autorka ta potrafi wydobyć emocje, uruchomić zmysły odbiorcy, jest w swym malarstwie sugestywna.

Owa sugestywność ujawnia się może szczególnie w pracy z dziewczyną, która siedząc skulona „zakuła” swoją głowę w kleszcze własnych kolan, a obok niej leżą porzucone maski, z drugiej strony ogniwa przypominające porwane (porwane już, czy dopiero…) łańcuchy. To obraz mówiący o bezbrzeżnej samotności, przed którą nie ma schronienia, tu schronieniem są jedynie narzucone w nieładzie na twarz smugi gęstych włosów. Tak może objawić się depresja lub szaleństwo; takimi jesteśmy we śnie, z którego żadną miarą nie da się uciec, a pragnie się tego najbardziej.

Siłą malarstwa Doroty Silniewicz jest delikatność; wrażliwość na barwę i światło; i zdystansowana sugestywność, bez jakichkolwiek dydaktycznych zamiarów. Widać, że to dobra droga i jej obrazy będziemy podziwiać jeszcze nie raz, z narastającą satysfakcją.

Jan Tulik
Foto: KBP

Dorota Silniewicz – urodziła się w 1967 r. k. Jeleniej Góry, skąd rodzice przenieśli się do Gorlic, i tam wraz z nimi mieszkała do 19 roku życia. W 1986 r. przyjechała do Krosna „na jakiś czas” – jak sama autorka podkreśla – i została w tym mieście do dziś; czuje się krośnianką (pracuje w Zakładzie Robót Górniczych w Krośnie).
Ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. M. Kromera Gorlicach o profilu biologiczno-chemicznym. Jej marzeniem była jednak szkoła plastyczna. Od wczesnego dzieciństwa przejawiała talent malarski, otrzymywała nagrody w konkursach plastycznych.  Po przerwie w malowaniu napotkała na informację o zajęciach plastycznych dla dorosłych, prowadzonych przez artystkę Ninę Rostkowską w Krośnieńskim Domu Kultury (dziś RCKP) i jesienią 2003 r. skorzystała z zajęć warsztatowych. Nie bez znaczenia była dla niej twórcza atmosfera tych spotkań. „Ucieczka” w artystyczne hobby zawsze jej pomagała – jak wyznaje - w trudnych chwilach w życiu.
Najbardziej interesuje ją malarstwo olejne, ale poznała także inne techniki (akwarela, pastele, rysunek), niekiedy z nich korzysta. Po raz pierwszy odważyła się pokazać swe obrazy w 2006 r., w Filii nr 4 KBP (przy ul. Krakowskiej). Trzykrotnie brała udział w Przeglądzie Plastyki, organizowanym przez RCKP. Większość jej prac znalazło „inny dom” - znajdują się w prywatnych kolekcjach.

  • autor: Jan Tulik

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021

Top Desktop version

twn Czy na pewno chcesz przełączyć się na wersję komputerową?