KrosnoCity.pl - Krośnieński Portal Informacyjny

Przełącz się na komputer Register Login

Walka o życie małej Mariki

  • autor: pd
  • poniedziałek, 30, lipiec 2018 22:34
  • wielkość czcionki - - + +
  • Wydrukuj
Walka o życie małej Mariki Fot. archiwum rodzinne

Dramatyczna walka o życie Mariki rozpoczęła się, gdy dziewczynka miała 3 latka. Marika była radosną trzylatką, za dwa miesiące na świecie miał pojawić się jej braciszek. Praktycznie przez przypadek odkryto, że dziecko choruje na białaczkę.

REKLAMA


- Właściwie przypadek zadecydował o tym, że dowiedzieliśmy się o raku. Co, by było dzisiaj, gdyby lekarz dla świętego spokoju nie zlecił nam tych badań krwi? Przecież mówił, że wszystko jest w porządku… Gdy odebraliśmy wyniki, zaczął się horror. Zapadła straszna diagnoza - białaczka limfoblastyczna. Walczymy o naszą córeczkę, chociaż choroba nie odstępuje. Prosimy, pomóż Marice… Kolejną dawkę leku musi wziąć już 10 sierpnia! - prosi Magdalena, mama dziewczynki z Rzepedzi.

- Marzec 2016 roku - wtedy na nóżce córeczki zauważyłam dziwne plamki. Lekarz uspokajał, że pewnie alergia, ale widząc moje zdenerwowanie, dla świętego spokoju zlecił badania krwi. Byłam w ciąży, więc nie chciał mnie dodatkowo denerwować. Mąż wziął córeczkę do szpitala na badania. Wtedy nie wiedzieliśmy, że zostanie tam na bardzo, bardzo długo - wspomina mama Mariki.

Gdy przyszły wyniki badań diagnoza brzmiała jak wyrok. - Ostra białaczka limfoblastyczna. Okazało się, że te plamy były wybroczynami - pierwszymi objawami choroby… Od razu dali Marice sterydy, a kilka dni później założyli waskoport, przez który w kolejnych miesiącach do żył córeczki sączyła się chemia. Miała zniszczyć nowotwór... - opowiadają rodzice dziewczynki.

Zbiórka na pomoc dla dziewczynki prowadzona jest za pośrednictwem serwisu www.siepomaga.pl/lekdlamariki

Apel rodziców zamieszczony w Internecie:

"Żadne słowa nie oddadzą tego, co czuje rodzic w takiej chwili. Nie powstały takie słowa, które mogłby przyjąć papier… Żaden horror nie jest taki straszny jak informacja o tym, że twoje dziecko jest śmiertelnie chore. Wydawać by się mogło, że nic gorszego nie może nas spotkać. Ale właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że nasz nienarodzony synek przyjdzie na świat z ciężką wadą wrodzoną - ostrą stenozą… Bogu dzięki została rozpoznana odpowiednio wcześniej, ale tak jak w przypadku Mariki - również przez nasz upór. Na początku lekarz też zbagatelizował problem…

Martin, młodszy brat Mariki, od razu po porodzie przeszedł operację czaszki. Byłam w szpitalu w Krakowie z synkiem, a w rzeszowskim szpitalu przy córeczce był mąż. Daleko od siebie, rozłączeni niebezpiecznymi chorobami, musieliśmy zgromadzić wszystkie siły, by przetrwać ten niezwykle ciężki czas…

Marika była leczona mocną chemioterapią przez 9 miesięcy, a od listopada do marca tego roku brała chemię podtrzymującą. Wydawało się, że najgorsze już za nami, że już przetrwaliśmy to, a teraz będzie tylko lepiej! Leki nie pozostały obojętne na organizm córeczki - do dziś ma problemy z nóżką. Ale nie to jest najgorsze… Niestety pod koniec leczenia chemią podtrzymującą, dokładnie 20 marca tego roku, u Mariki zdiagnozowano małopłytkowość odporną na leczenie. Rozpoczęła się kolejna dramatyczna walka z wrogiem…

Lekarze włączyli wszystkie dostępne leki, ale nic nie pomagało. Organizm córeczki nie utrzymuje odpowiedniej ilości płytek, przez co nie mija zagrożenie… Ostatnie nasze miesiące spędzaliśmy na zmianę: kilka dni dom, potem szybko szpital, bo płytki leciały na łeb na szyję. Mariczka bardzo to przeżywa… Już tak bardzo chciałaby się bawić z koleżankami, choć na chwilę wyjść na podwórko… Niestety, od dwóch lat toczymy najcięższą walkę, a odporność córeczki jest właściwie zerowa. Ma tylko nas: rodziców, braciszka i małą siostrzyczkę. Ale my zrobimy wszystko, by ją uratować, chociaż dzisiaj okazuje się, że same chęci to za mało...

Lekarze ze względu na brak rezultatów w dotychczasowym leczeniu zdecydowali o włączeniu leku Revolade, którego miesięczny koszt wynosi 12 tysięcy złotych! Niestety, lek nie jest refundowany, choć to ostatnia szansa dla Mariki… Powód jest irracjonalny - córeczka choruje na małopłytkowość 4 miesiące, a refundacja obejmuje pacjentów leczących się ponad rok. Dla nas to niezrozumiałe, nielogiczne… Jak pacjent ma dożyć roku z diagnozą, gdy nie stać go na leczenie?! Ale to nie czas na walkę z wiatrakami. Musimy zmobilizować siły, by ratować Marikę. 13 lipca przyjęła pierwsze podanie leku. Na kolejne nas już nie stać… Żeby zdążyć z ratunkiem, do 10 sierpnia musimy zebrać choć na kolejną dawkę. Bardzo prosimy, pomóż."

pd

  • autor: pd

1 komentarz

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

© KrosnoCity.pl 2008 - 2021

Top Desktop version

twn Czy na pewno chcesz przełączyć się na wersję komputerową?