Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

To już koniec "sprawy Hejnara"? Sąd Rejonowy uniewinnił piekarza z Krosna Polecamy

Janusz Hejnar Janusz Hejnar Fot. KrosnoCity.pl

W piątek 23 maja w Sądzie Rejonowym w Krośnie zapadł wyrok uniewinniający Janusza Hejnara. Przypominamy: w efekcie doniesienia złożonego przez prezydenta Krosna, Janusz Hejnar przez 6 lat musiał bronić się przed Sądem. Oskarżycielem posiłkowym była gmina Krosno. Wyrok nie jest prawomocny, nie wiemy czy oskarżenie będzie składało apelację.

REKLAMA


W 2008 roku prezydent Krosna złożył w prokuraturze doniesienie na Janusza Hejnara, twierdząc miedzy innymi na podstawie informacji od radnego Stanisława Czaji, że jako inwestor buduje nielegalnie piekarnię. 23 maja 2014 roku został uniewinniony. Sąd stwierdził, że nie ma dowodów, które przesądzałyby o winie oskarżonego, a obciążające Hejnara zeznania świadka Stanisława Czaji są niewiarygodne. Prokurator wypowiadał się bez przekonania, podkreślał, że to Sąd oceni materiał dowodowy. Obrona podkreślała, że dowody, w tym nawet przedstawiane przez Urząd Miasta zdjęcia lotnicze, potwierdzają wersję oskarżonego Janusza Hejnara.

Redakcja KrosnoCity.pl opisuje "sprawę Hejnara" od 2010 roku, kiedy temat pojawił się na sesji Rady Miasta. Nie było wtedy mowy o sprawie Sądowej, ale pojawiły się wątpliwości, czy przed głosowaniem w sprawie zmiany trasy Drogi G radni nie zostali wprowadzeni w błąd (Powiedzcie, gdzie będzie Droga G?). Później dowiedzieliśmy się również o procesie, w którym gmina Krosno występowała jako oskarżyciel posiłkowy. Pierwszy wyrok uniewinniający Janusza Hejnara zapadł w 2010 roku. Sąd drugiej instancji uchylił go, zalecając dokładniejsze zbadanie sprawy. Kolejny proces przed Sądem Rejonowym zakończył się w piątek 23 maja, również uniewinnieniem. Podczas przewodu sądowego Sędzia Sylwia Ziuziańska badała wszelkie okoliczności oraz szukała nowych dowodów istotnych dla sprawy. Sąd między innymi wezwał jako świadków sąsiadów Janusza Hejnara, którzy nie byli wcześniej przesłuchiwani. Sędzia zleciła też biegłemu dokonanie ekspertyzy zdjęć lotniczych, przy tym biegły spoza Krosna otrzymał wyłącznie fotografie i pytania, na które miał odpowiedzieć. Nie miał dostępu do akt sprawy. Na koniec, 23 maja, Sędzia wezwała jeszcze jako świadka radnego Stanisława Czaję by wyjaśnić sprzeczności w jego zeznaniach.

Przesłuchanie radnego Stanisława Czaji
Radny Stanisław Czaja zeznawał pod przysięgą. Nawet nie próbował sobie przypominać czegokolwiek, tylko od razu wskazał, że jego zeznania już są spisane w protokole, a on je podtrzymuje. Sędzia Sylwia Ziuziańska jednak dopytywała, mówiąc, że w zeznaniach jest nieścisłość. Chodziło głównie o określenie jakich lat dotyczą jego zeznania - Czy mógłby Pan sprecyzować w którym roku był na tej działce - pytała Sędzia ponieważ w zeznaniach były różne daty. Radny Stanisław Czaja nie potrafił tego wskazać mówiąc, że nie pamięta ze względu na upływ czasu. Poprzednie zeznania jednak też składał po kilku latach od czasu, kiedy miał być na działce Janusza Hejnara. Radny Czaja potwierdził jednak, że wcześniej wystąpił problem pochówków poza granicami cmentarza, co zgłaszał Janusz Hejnar. - Problemy miasto miało z pochówkiem - mówił radny. Zeznania radnego Czaji były obciążające dla Janusza Hejnara, ponieważ radny Czaja twierdził, że Hejnar nie rozpoczął budowy przed 2008 rokiem oraz w rozmowach z nim zwierzał się, iż cały czas nie wie czy ma budować czy nie. Stanisław Czaja twierdził też, że Janusz Hejnar dopytywał go o to gdzie będzie przebiegała droga G. Rozmowy z Hejnarem miał też prowadzić w związku ze sprzedażą działek Urzędowi Miasta. Wtedy miał też zwierzyć się radnemu Czaji, że zgłasza budynek mieszkalny do konserwatora zabytków, oraz miał zacząć sadzić drzewa. Radny Czaja twierdził też, że przechodził przez posesję Janusza Hejnara między innymi w towarzystwie radnego Stanisława Słysia, co ciekawe przesłuchiwany Stanisław Słyś stwierdził, że nie był na posesji Hejnara. Stanisław Czaja mówił o "stodółce" i "silosie" na działce Janusza Hejnara, jednak nie potrafił przypomnieć sobie wyglądu tych obiektów. Zeznał też, że nie widział tam "niwelacji terenu". Dopytany przez Sąd stwierdził, że niwelację terenu wyobraża sobie jako wykonywanie pracy spychaczem. Sędzia dopytywała też o ogrodzenie posesji Janusza Hejnara. - Jakieś tam przejście było - odpowiadał radny Czaja, ale twierdził też, że działka Hejnara przylega do cmentarza.

Oskarżony Janusz Hejnar przedstawił swoje oświadczenie odnośnie zeznań radnego Czaji. Powiedział, że jego działka nie przylega do cmentarza - Między cmentarzem, a moją działką graniczy ze mną dwóch sąsiadów - mówił Janusz Hejnar, a widać to też na zdjęciach lotniczych. dodał, że działki te są zadrzewione, bo to jest sad. Janusz Hejnar dodał, że świadek Czaja mówi o "stodółce" na jego działce w 2002 roku, a tymczasem nie widać jej na zdjęciach lotniczych - Ja też nigdy nie mówiłem, że jakaś "stodółka" tam była - dodał Janusz Hejnar. Zaprzeczył też, żeby miał mówić radnemu Czaji o sprzedaży działek Urzędowi Miasta przed 2002 roku, co było zresztą niemożliwe, bo sama sprzedaż miała miejsce dopiero w 2007. Dodał, że nigdy nie zgłaszał domu mieszkalnego jako zabytku oraz nigdy nie mówił radnemu Czaji, że chce coś takiego zrobić. Zaprzeczył też, żeby drzewa sadził dopiero w 2008 roku - Nasadzenia były przed 2002 rokiem, na zdjęciach z 2002 roku je już widać - mówił Hejnar. Sąd w związku z tym ponownie poprosił radnego Czaję o wyjaśnienia.

- Dzisiaj nie jestem w stanie wyjaśnić tego. Pan Hejnar przychodził do mnie kilka razy, jak rozmawialiśmy mówił, że "zastanawia się czy nie zgłosić jako zabytku". Rozmawialiśmy tak sam na sam - mówił radny Czaja. Powiedział też, że podtrzymuje wszystkie swoje zeznania ale zastrzegł - Jeżeli z faktów oczywistych, z dowodów, wynika inaczej, to jest to moja oczywista pomyłka. Co do drzew to też mówił, że się zastanawia - korygował zeznania Stanisław Czaja.

Oskarżony składał uwagi, a kosztorysy są dopiero z 2013 roku
Sąd otrzymał informacje, że Janusz Hejnar kilka razy zgłaszał swoje uwagi co do zmiany planów przebiegu trasy drogi G, konsekwentnie sprzeciwiając się prowadzeniu jej przez jego posesję. Jest to sprzeczne z zarzutem przedstawianym w zeznaniach radnego Czaji, że Hejnar tylko czekał z budową, żeby zmieniono trasę drogi G, żeby zawyżyć odszkodowanie. Także na sesji Rady Miasta w marcu 2010 Janusz Hejnar jako dopuszczony do głosu mieszkaniec Krosna sprzeciwiał się budowie drogi i przekonywał radnych, żeby nie głosowali za zmianą trasy.

Ponadto Sądowi dostarczono kosztorysy inwestorskie porównujące koszty drogi w obu wariantach. Kosztorysy są jednak sporządzone dopiero w 2013 roku, czyli 3 lata po pierwszej zmianie trasy w dokumentach planistycznych. Podczas rozprawy powiedziano, że w kosztorysach nie wyszczególniono odszkodowania za piekarnię Janusza Hejnara. Nie powiedziano też czy odszkodowania za wyburzenia na poprzedniej trasie obejmują obiekty, które powstały po 2010 roku, czyli po "uwolnieniu" terenu od planowanej drogi.

Dokonując zmiany trasy w 2010 roku z góry założono, że za inwestycję Janusza Hejnara nie będzie trzeba wypłacić odszkodowania, co jest udokumentowane w protokole z Komisji Geodezyjnej z marca 2010 roku. Radni zostali wtedy poinformowani, że Janusz Hejnar jest winny, chociaż nie zapadł jeszcze żaden wyrok w sprawie. Komisji przewodniczył radny Stanisław Czaja, a brał w niej udział między innymi prezydent Piotr Przytocki.

Oskarżenie odczytane bez wnikania w szczegóły
Janusz Hejnar oskarżony był przez prokuraturę, a w imieniu gminy Krosno - oskarżyciela posiłkowego, na sali występował radca prawny Urzędu Miasta. Prokurator stwierdził, że ta sprawa dojrzała by ją rozstrzygnąć. Był to już kolejny prokurator zajmujący się sprawą "Hejnara", nawet w tym ostatnim procesie na sali prokuraturę reprezentowały wcześniej różne osoby.

- Cała sprawa rozpoczęła się od tego, że w 2008 roku prezydent Krosna powiadomił Prokuraturę Rejonową o samowoli budowlanej mieszkańca ul. Wyszyńskiego - mówił prokurator. Następnie mówił o treści zawiadomienia - W lutym 2008 roku Janusz Hejnar powiadomiony został, że przez jego działkę będzie przebiegać tzw. Droga G. W czerwcu 2008 roku radny Stanisław Czaja, mieszkaniec tej samej dzielnicy, powiadomił naczelnika wydziału Geodezji Kartografii i Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta Krosna o tym, że zauważył, że na działce przez którą planowano budowę Drogi G rozpoczęto roboty budowlane pomimo wygaśnięcia pozwolenia na budowę. Prezydent Miasta Krosna zawnioskował wykonanie kontroli na działce Janusza Hejnara przez Państwowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Pracownicy tego Inspektoratu przeprowadzili taką kontrolę - streszczał wydarzenia prokurator.

Kontrola nie wykazała nieprawidłowości, prokurator podkreślał jednak, że Inspektorzy nie sprawdzali prawdziwości wpisów w Dzienniku Budowy. Prokuratura zarzuciła Januszowi Hejnarowi, że posłużył się Dziennikiem Budowy, w którym poświadczono nieprawdę oraz, że budował bez ważnego pozwolenia na budowę. Jako dowody przedstawiono zdjęcia lotnicze, na których zdaniem oskarżenia nie widać śladów prowadzonych prac. Chodziło między innymi o zarzut, że nie wykonał niwelacji terenu, przy czym przez 6 lat procesu jak bumerang powracała sprawa rozumienia pojęcia "niwelacja". Oskarżony wyjaśniał, że jedynie wyrównywał teren pracując samodzielnie lub z pomocą najbliższych, potwierdzał to niezależnie przesłuchiwany w Krakowie były kierownik budowy, a oskarżenie przekonywało, że skoro użyto słowa "niwelacja" to teren powinien być doprowadzony do jednego poziomu, a nie był bo pracujący w pobliżu geodeci nie nanieśli takiej zmiany. O tym mówił miedzy innymi prokurator w mowie końcowej stwierdzając, że na zdjęciach działka była w stanie niezmienionym, powoływał się przy tym na opinie biegłych - Biegli nie ujawnili prac dowodzących wykonania prac przygotowawczych - twierdził oskarżyciel. Dodał jednak - Sąd będzie oceniał czy to są dowody jednoznacznie i nie budzące wątpliwości czy też są to dowody, które mogą budzić wątpliwości - podkreślił, że jednak zdaniem oskarżenia są to dowody wystarczające. Wnioskował o wymierzenie Januszowi Hejnarowi łącznej kary w wysokości 300 stawek dziennych przyjmując wartość jako wartość stawki: 50 zł. Ten wniosek poparł oskarżyciel posiłkowy czyli radca prawny Urzędu Miasta w imieniu Gminy Krosno. Uznanie Janusza Hejnara winnym oznaczałoby, że jego piekarnia jest samowolą budowlaną, co pozwalałoby na wyburzenie jej bez odszkodowania tak jak założyli radni i urzędnicy w 2010 roku. Zdaniem obrony właśnie to było motywem postawienia zarzutów Januszowi Hejanrowi.

Obrona podważa wszystkie dowody
W końcowej mowie adwokat oskarżonego przypomniał, że Januszowi Hejanrowi zarzucono, że przedłożył podczas kontroli "Dziennik, który poświadczył nieprawdę" oraz, że "prowadził budowę bez ważnego zezwolenia". Następnie kwestionował wszystkie dowody przedstawione przez prokuraturę. - Dokonywano analizy zdjęć, które dość umownie datuje się na 2003 i 2008 rok, ponieważ biegły stwierdził, że nie da się ustalić kiedy zostały wykonane - mówił obrońca dodając, że znana jest tylko data umieszczenia zdjęć na nośniku, a zdjęcie z 2003 prawdopodobnie wykonano wcześniej. Powołał się na przesłuchiwanego przed Sądem Naczelnika Wydziału Geodezji, który mówił o zdjęciu wykonanym w roku 2002. - Zdjęcia te są z 2002 i 2008, natomiast roboty, które są przedmiotem zarzutu miały miejsce w latach 2004-2006. W tym czasie zdjęcia nie były wykonywane. Czy na podstawie zdjęć zrobionych w takiej odległości czasowej od zdarzeń, które są przedmiotem zarzutu, w ogóle mogą być dowodem w tej sprawie? - mówił obrońca twierdząc, że nie powinny być dowodem. Podobnie podczas procesu twierdził biegły powołany przez Sąd. Mecenas zaznaczył jednak, że jeżeli analizować te zdjęcia, to uwiecznione na nich zmiany potwierdzają wersję oskarżonego. - Ja chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół. Na tej działce znajdował się budynek gospodarczy rozebrany przed 2002 rokiem, bo na zdjęciu z 2002 już go nie ma. Natomiast pozostała tam płyta betonowa, jest ona wyraźnie widoczna na pierwszym zdjęciu. Oskarżony twierdzi, że tę płytę rozebrał stopniowo w latach 2005-2006 i Wysoki Sądzie jest zdjęcie z 2008 roku, obszar, który zajmowała ta płyta jest porośnięty trawą i to dość jednolicie. Skoro ta trawa odrosła na gruncie, na którym przez kilkadziesiąt lat znajdowała się płyta, odrosła na bardzo niekorzystnej glebie - podkreślał obrońca twierdząc, że zdjęcie jest zgodne z wyjaśnieniami oskarżonego składanymi konsekwentnie od początku. Podkreślał też, że zdaniem biegłych niemożliwe jest potwierdzenie, ani zaprzeczenie zarzutów. - Wbrew temu co mówił prokurator zdjęcia nie potwierdzają też oskarżenia - obrońca powoływał się na wypowiedzi biegłych.

Obrońca zakwestionował też opinie mówiącą o tym, że oskarżony nie ściągnął warstwy humusu. Adwokat podkreślił, że od początku w swoich wyjaśnieniach oskarżony konsekwentnie mówił o zdejmowaniu jedynie wierzchniej warstwy na głębokość około 10 cm, a nie ma danych porównawczych, jaka była grubość warstwy przed podjęciem prac. Na dodatek biegła nie pobrała próbek z obrębu prowadzonej inwestycji, gdzie ściągany był humus, a jedynie w sąsiedztwie, gdzie według oskarżonego nie był ściągany. Dodał też, że do tej opinii przedstawił zarzuty na piśmie.

Obrońca zakwestionował też znaczenie zeznań geodetów. - Tylko jeden z nich był na działce oskarżonego. Pozostali wykonywali prace w pewnym oddaleniu. Działki od strony cmentarza zarośnięte są sadami. Możliwości obserwowania są ograniczone. Roboty wykonywane tak jak mówi oskarżony czyli pomału, trwa to dwa lata. Jak to można zaobserwować jak się wykonuje czynności przez kilkadziesiąt minut na sąsiedniej działce? Mogli tego nie zauważyć, w tym przypadku to jest oczywiste, że mogli nie zauważyć - stwierdził obrońca. Dodał, że jedyny geodeta, który był na działce Janusza Hejnara był tam w zimie, kiedy jeszcze leżał śnieg. Nie mógł zatem zobaczyć prowadzenia prac, ani nawet przykrytych śniegiem śladów ściągania humusu na głębokość ok. 10 cm.

Adwokat skomentował też zeznania radnego Czaji, na wstępnie mówiąc, że jest to osoba powiązana z samorządowcami, którzy chcieli przenieść trasę Drogi G. - Jego zeznania są całkowicie niewiarygodne - mówił obrońca dodając, że oskarżony twierdzi, że Stanisław Czaja nigdy na jego działce nie był - Analiza jego zeznań wskazuje, że faktycznie go tam nie było - mówił adwokat, następnie wskazywał: - Twierdzi, że był tam w roku 2002, wtedy robót ziemnych jeszcze nie wykonywano, więc i tak nic takiego nie mógł zauważyć. Natomiast rzeczywiście był na cmentarzu i przy cmentarzu w związku z nieprawidłowymi pochówkami. Przez działkę oskarżonego nie mógł przejść bo była ogrodzona. Wysoki Sądzie, świadek mówi, że "była stodółka", której nie było już w 2002 roku. Jeżeli on tam coś widział to znacznie wcześniej i to wszystko miesza. Wniosek jest oczywisty: ten świadek rozmija się z prawdą. Jego zeznania nie mogą być podstawą żadnych ustaleń, zwłaszcza orzeczenia winy - podkreślał obrońca.

Następnie odniósł się do części zeznań radnego Czaji, w których wspomina on, że oskarżony przychodził do niego i w rozmowach sam na sam zwierzał się ze swoich zamiarów. - Mówi on, że oskarżony zastanawiał się czy rozpocząć budowę. Jak tak mógł mówić, skoro zgłasza organom właściwym, że rozpoczyna budowę, bierze Dziennik Budowy, robi wytyczenie, za które musi płacić, ponosi opłaty związane z odrolnieniem gruntu. Przecież to są czynności, które wykonuje się rozpoczynając i kontynuując budowę - podkreślał mecenas.

Ponadto obrońca dodał, że sam kierownik budowy, przesłuchiwany dwa razy w Krakowie zeznał, że wpisów dokonał osobiście, nikt go do niczego nie nakłaniał, wpisów dokonał po oględzinach działki. Powiedział tylko, że budowa się ślimaczyła, ale trwała cały czas. - Postępowanie oskarżyciela jest dość osobliwe. Twierdzi się, że wpisy są fałszywe i oskarżony posługiwał się nimi w czasie kontroli, ale nie stawia się zarzutu kierownikowi budowy - zwracał uwagę na niekonsekwencję.

Obrońca stwierdził też, że Dziennik Budowy jest dokumentem urzędowym, którego dotyczy domniemanie prawdziwości. - Trzeba mieć bardzo ważkie dowody, że te wpisy są nieprawidłowe, nie wolno się posługiwać domysłami.

Adwokat podkreślił, że motywem całego postępowania i zamieszania zdaniem mecenasa jest zmiana trasy drogi G. Podkreślał, że ta droga ma charakter obwodnicy, więc zmiana trasy miałaby uzasadnienie, gdyby przeniesiono ją dalej od centrum, a w tym przypadku będzie bliżej. - W kosztorysach nie ma na pewno kosztu wyburzenia piekarni. Te kosztorysy mogły być robione "pod tezę" - mówił mecenas.

Błąd prezydenta?
Adwokat Janusza Hejnara zwracał też uwagę na prawny aspekt wygaśnięcia pozwolenia na budowę, ponieważ jednym z zarzutów było prowadzenie inwestycji po wygaśnięciu zezwolenia.

- Póki utrata ważności nie zostanie stwierdzona w sposób prawem przewidziany, to decyzja ta pozostaje w obrocie prawnym - zaznaczył mecenas - Na podstawie tej decyzji osoba uprawniona może ją realizować i to nie jest żadna samowola budowlana - następnie adwokat przytaczał wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Uzasadnia, że dopóki organ uprawniony nie stwierdzi wygaśnięcia zezwolenia na budowę to pozostaje ona ważna. Co więcej przytoczył Art. 162. § 1. "Organ administracji publicznej, który wydał decyzję w pierwszej instancji, stwierdza jej wygaśnięcie, jeżeli decyzja:
1) stała się bezprzedmiotowa, a stwierdzenie wygaśnięcia takiej decyzji nakazuje przepis prawa albo gdy leży to w interesie społecznym lub w interesie strony (...)"

Adwokat podkreślił, że w związku z tym do wygaszenia pozwolenia na budowę konieczne byłoby wykazanie interesu strony lub interesu społecznego, a dopóki nie zostanie stwierdzone wygaśnięcie, to decyzja pozostaje ważna, a tym samym nie ma mowy o samowoli budowlanej.

- Jedynym organem, który może stwierdzić wygaśniecie takiej decyzji jest organ architektoniczno-budowlany, którym w naszym przypadku jest nikt inny jak Prezydent Miasta Krosna. Stąd pytanie: dlaczego biegł do prokuratury, zamiast wydać stosowną decyzję? Mógł przeprowadzić postępowanie dowodowe u siebie. Zaniechał tego, bo ma sympatię do oskarżonego? Wątpię. Zaniechał tego z zupełnie innych powodów. Przy tym stanie dowodów, przy tej treści dziennika budowy prezydent z pewnością był przekonany, że taka decyzja się nie ostoi w drugiej instancji. Taka decyzja podlega kontroli Sądów Administracyjnych. Lepiej było więc wybrać sobie inną ścieżkę pognębienia oskarżonego - mówił adwokat podkreślając, że zarzut wobec oskarżonego jest chybiony, bo decyzja o pozwoleniu na budowę nie była uchylona i dlatego, że nie wygasła, bo nie było przerwy 3-letniej w budowie.

Janusz Hejnar: "jestem niewinny"
- Nie przyznaję się do winy. Jestem niewinny. Budowę prowadziłem zgodnie z prawem - mówił Janusz Hejnar. Następnie powiedział, że dziwi go postępowanie prokuratury i zmiany stawianych zarzutów.

Wyrok: niewinny
Sędzia Sylwia Ziuziańska ogłosiła wyrok uniewinniając Janusza Hejanra od stawianych mu zarzutów.

Sąd ustalił, że Janusz Hejnar uzyskał zezwolenie na budowę. Złożył zawiadomienie o terminie rozpoczęcia robót, otrzymał Dziennik Budowy zgodnie z obowiązującym wówczas stanem prawnym. Następnie 30 kwietnia 2002 roku Janusz Hejnar rozpoczął inwestycję poprzez wytyczenie miejsca budowy przez geodetę. - Następnie zgodnie z wpisem Kierownika Budowy rozpoczęto prace ziemne - niwelację terenu, zdjęto wierzchnią warstwę humusu - mówiła Sędzia Sylwia Ziuziańska relacjonując wpisy w Dzienniku Budowy. Podkreśliła, że kontrole Nadzoru Budowlanego przeprowadzane na wniosek prezydenta Krosna nie wykazały nieprawidłowości. - W ocenie Sądu brak jest jednoznacznych dowodów, które potwierdzają słuszność postawionych zarzutów - mówiła Sędzia. Następnie stwierdziła, że analiza zeznań świadków dokonujących wpisów do Dziennika Budowy wskazuje, że odzwierciedlają one stan faktyczny. Dodała, ze były kierownik budowy był przesłuchiwany w obecności biegłego psychologa (sugerował to Sąd Okręgowy uchylając poprzedni wyrok uniewinniający) - Biegły nie stwierdził cech konfabulacji w zeznaniach tego świadka - powiedziała Sędzia Ziuziańska.

W uzasadnieniu wyroku zwróciła uwagę na zeznania geodety mówiącego, że przy pierwszym wytyczeniu budynku w jednym rogu znajdował się obiekt utrudniający to wytyczenie. Oskarżony wyjaśnił, że był to "silos", który usuwał podczas prac przygotowawczych. Geodeta zeznał, że przy powtórnym wytyczeniu geodezyjnym tego obiektu już nie było. Sędzia podkreślała, że Inspektorzy Nadzoru Budowlanego nie znaleźli żadnych powodów do wstrzymania tej budowy. Sędzia Sylwia Ziuziańska powołała się też na zeznania świadków, w tym sąsiada wezwanego na przesłuchanie przez Sąd, którzy powiedzieli, że widzieli jak w latach istotnych dla sprawy Janusz Hejnar wykonywał prace związane z inwestycją (o tym nie wspominał obrońca w mowie końcowej). - Kolejna grupa świadków, to są geodeci wykonujący pracę, podali wbrew temu co wskazuje oskarżyciel, że nie mają wiedzy o tym co działo się na działce oskarżonego w istotnym dla sprawy okresie - mówiła Sędzia Sylwia Ziuziańska dodając, że według wyjaśnień oskarżonego w tym czasie były wykonywane prace mało zauważalne dla osób postronnych i nie zainteresowanych. Sąd ocenił też zeznania radnego Stanisława Czaji, jako niekonsekwentne i niewiarygodne - Nie potrafił on przed Sadem rozbieżności logicznie wytłumaczyć - mówiła Sędzia o istotnych dla sprawy zeznaniach radnego Czaji.

Sędzia Ziuziańska odniosła się też do zeznań świadka powołanego na wniosek oskarżenia - naczelnika z Urzędu Miasta podkreślając, że powołany biegły geodeta nie podzielał jego opinii co do zawartych w Dzienniku Budowy wpisów.

Odnośnie opinii biegłej ds. rolnictwa Sędzia zwróciła uwagę, że biegła zeznała iż próbki pobrała nie z miejsca gdzie znajduje się budynek, tylko z sąsiedztwa. - Zdaniem biegłej było to wystarczające aby opowiedzieć na pytania i stwierdzić, że nie było ściągnięcia humusu na głębokość 20 cm. Należy jednak zauważyć, że oskarżony konsekwentnie wskazywał, że ściągał wierzchnią warstwę humusu na głębokość 10, a najwyżej 15 cm, a nie 20. Niemniej w ocenie Sądu ta opinia biegłej nie falsyfikuje zeznań oskarżonego - stwierdziła Sędzia Ziuziańska - Biegła zdaniem Sądu miała ograniczoną ilość danych do wydania opinii, bo nie miała możliwości wzięcia próbek z miejsc gdzie humus miał być zbierany - dodała Sędzia.

Zdaniem Sądu także ekspertyzy zdjęć lotniczych nie pozwalają potwierdzić zarzutów. Sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku zrelacjonowała zeznania biegłych, o których pisaliśmy na KrosnoCity.pl między innymi tutaj: Przewodniczący nie pamięta, ale kwestionuje protokół. Biegły stwierdził, że - Zmiany zarejestrowane na zdjęciach mogą być odniesione wyłącznie do okresów, w jakich zostały wykonane. Podkreślił, że żadne ze zdjęć nie zostało wykonane w okresie istotnym dla sprawy. Powiedział, że nie można potwierdzić, ani zaprzeczyć czy były wykonywane prace - powiedziała Sędzia Ziuziańska cytując opinię biegłego, którą określiła jako rzetelną, pełną i jasną. - Zebrane dowody nie mogą przesądzać o winie oskarżonego - podsumowywała uzasadnienie Sędzia Ziuziańska.

Janusz Hejnar cieszy się z wyroku, ale oczekuje przeprosin
- Wyrok, który zapadł w mojej sprawie kończy 6-letnią batalię nie tylko o stwierdzenie legalności moich działań, o moje dobre imię, ale przede wszystkim finalizuje to co nasze społeczeństwo wie od dawna, że władza jest niekompetentna, nieudolna, a gdy dąży do celu to staje się bezwzględna dla obywatela. Człowieka niszczy się, by nie przeszkadzał w umówionych interesach lub by nie był świadkiem popełnionych przez władze błędów i zaniedbań - komentuje Janusz Hejnar oraz dodaje: - Wygrana pokazuje, że sąd nie ugiął się pod presją miejscowej władzy i ludzi, którzy ją stanowią, a którzy z taką nienawiścią i zaciętością próbowali bronić wcześniejszych wadliwych i błędnych decyzji. Kolejni świadkowie i urzędnicy przysyłani przez władze Krosna albo byli niewiarygodni, albo kłamali, albo po wytknięciu, że są w błędzie nagle zapadali na amnezję. Mimo, że kilka minut wcześniej potrafili z najmniejszymi szczegółami recytować o wydarzeniach, które rzekomo miały miejsce kilkanaście lat temu.

Janusz Hejnar krytycznie odniósł się też do działań prokuratury - Poszczególne zarzuty upadały lub były wycofywane przez kolejnych prokuratorów np. ze stwierdzeniem, że były banalne. Zapewne prokuratorzy uważają to za przypadek, że zarzuty wycofywano gdy były skompromitowane przed Sądem z powodu braku dowodów, lub z powodu ich kuriozalności. Zapewne stawianie wtedy kolejnych zarzutów było zbiegiem czasu i przypadku, a na pewno nie zmierzało do tego by skazać Hejnara za cokolwiek i uratować ciepłe posadki miejskim urzędnikom - mówi z uśmiechem Janusz Hejnar.

- Wyrok przyjmuję z radością, ale także ze smutkiem. Jestem też radnym naszego miasta i jest mi po prostu wstyd za sporą część urzędników, że nie potrafią przyznać się do błędu i ponieść stosownej odpowiedzialności, lecz próbują swoją nieudolność zasłonić próbą wplątania niewinnego człowieka w proces karny, by nie miał czasu, siły i szans na skuteczne działanie. Ile jest takich przypadków, że ludzie poddawali się z braku sił i środków, byli zniszczeni przez nomenklaturę urzędniczą tylko dlatego, że się komuś ważnemu narazili - stwierdza Hejnar - Ile tragedii ludzkich wydarzyło w naszym kraju, a nawet mieście, o których nawet nie wiemy, bo osoby nimi dotknięte zostały zniszczone, albo nie potrafiły domagać się sprawiedliwości po sądach? - dodaje Janusz Hejnar.

Suchej nitki nie zostawia przy tym na osobach, które go obciążały: - W tym miejscu zwracam się do osób, które kłamały, zmyślały, dokonywały krzywoprzysięstwa, a także fałszywie oskarżały, aby szczerze powiedziały jedno słowo, zwykłe "przepraszam". Tym bardziej, że spora część z tych osób zajmuje ważne funkcje miejskie i należy do grona tych, którzy w kościołach sprawują funkcje świeckie oraz zawsze zajmują pierwsze miejsca. Przyjmuję, że nie robią tego by podlizać się społeczeństwu, tylko robią to zgodnie z nauką naszej wiary. Zatem skoro mi wystarczyło przez 6 lat siły i odwagi by przeciwstawiać się machinie urzędniczej, to wierzę, że osobom tym wystarczy odwagi cywilnej i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. To w przeciwieństwie do wieloletniego procesu opartego o fałszywe oskarżenie naprawdę nic nie kosztuje - mówi Janusz Hejnar dodając, że wiele fałszywych oskarżeń na jego temat rozpowiadano w dzielnicy Suchodół.

- Te oskarżenia były ze strony ludzi, którzy próbowali ukryć swoje interesy zagrożone ujawnieniem przeze mnie. Jako radny jestem dla nich niewygodny. Wiele osób w te kłamstwa uwierzyło i powtarzało to dalej. Dziś powinni z tego wyciągnąć wnioski i wiedzieć, że nie ten kto stoi z przodu w kościele, kto jest wyczytywany przez księdza, albo był milicjantem, jest człowiekiem uczciwym - stwierdza Janusz Hejnar po ogłoszeniu wyroku.

Koniec?
Wyrok nie jest prawomocny. Radca prawny Urzędu Miasta zapowiedział, że zwróci się o uzasadnienie na piśmie oraz, że decyzja w sprawie odwołania od wyroku zostanie podjęta w oparciu o to uzasadnienie.

pd

  • autor: pd

17 komentarzy

  • gibz

    Brawo Panie Hejnar ! gratulacje wygranej. Ale jak Pan to zrobił z tymi ludźmi oni niewinnego potrafią zgnoić

    Zgłoś nadużycie gibz poniedziałek, 09, czerwiec 2014 11:41 Link do komentarza
  • życzliwy

    Artykuł jest za długi - to po pierwsze.

    Po drugie: nie Sąd Apelacyjny (bo ten znajduje się w Rzeszowie) uchylił wyrok, tylko sąd odwoławczy (czyli Sąd Okręgowy w Krośnie). Skoro sądem I inst. był Sąd Rejonowy w Krośnie, to sądem II inst. musiał być Sąd Okręgowy w Krośnie.

    Dalej, nie "z poza Krosna", lecz "spoza Krosna".

    Po czwarte, "mecenas" to zwrot grzecznościowy, kiedy zwracamy się bezpośrednio do fachowego pełnomocnika, w jego kancelarii, na korytarzu sądu czy też na sali sądowej. Oskarżony ma bowiem obrońcę (a nie mecenasa), którym na chwilę obecną może być tylko adwokat (od dnia 1 stycznia 2015 r. również radca prawny). To tak na przyszłość...


    Pozdrawiam.

    Zgłoś nadużycie życzliwy wtorek, 03, czerwiec 2014 09:39 Link do komentarza
  • moHer

    Zapłacimy sami, ale nie chcesz chyba powiedzieć, że lepiej byłoby człowieka zniszczyć jak to zresztą próbowano zrobić. Błędów nie popełnia tylko ten co nic nie robi, ważne aby umieć się do nich przyznać z honorem.

    Zgłoś nadużycie moHer wtorek, 03, czerwiec 2014 09:16 Link do komentarza
  • kontenerowiec

    zweryfikujemy władze przy najbliższych wyborach samorządowych.

    Zgłoś nadużycie kontenerowiec wtorek, 03, czerwiec 2014 08:16 Link do komentarza
  • jooozek

    Dobry artykuł ale długi. Słowa Hejnara na końcu bezcenne. Powinien to przeczytać każdy urzędnik, policjant, milicjant i prokurator.

    Zgłoś nadużycie jooozek wtorek, 03, czerwiec 2014 05:17 Link do komentarza
  • mimi

    w końcu koniec i sprawiedliwy wyrok , rzadkie to w tym kraju lecz czasem sie udaje . brawo ,brawo za wytrwalosc , prawda zawsze wygrywa a wypowiedz pana Hejnara na koncu piekna .

    Zgłoś nadużycie mimi poniedziałek, 02, czerwiec 2014 23:47 Link do komentarza
  • emilek

    to WIELKA KOMPROMITACJA OSKARŻENIA !
    a niektórzy oskarżyciele i świadkowie to powinni sie zastanowi co robią bo Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy;
    podziwiam pana Hejnara za walkę o sprawiedliwość i że się nie poddał temu choremu systemowi !
    i BRAWO dla Pani sędziny która logicznie podeszła do faktów w tej sprawie !
    i zeznania jednego z głównych świadków...jak można byc na tak niskim poziomie ?!

    Zgłoś nadużycie emilek poniedziałek, 02, czerwiec 2014 22:39 Link do komentarza
  • hehe

    BRAWO PANIE JANUSZU !! Gratulacje! Co do Czaji to znow sie z potwierdza ze MODLI SIE POD FIGURA A DIABLA MA ZA SKORA. Niech nosi dalej baldachim nad ksiedzem. byle nie po naszym osiedlu, bo znow cos "zauwazy";)

    Zgłoś nadużycie hehe poniedziałek, 02, czerwiec 2014 22:25 Link do komentarza
  • nick

    Gratuluję sądowi tempa.

    Zgłoś nadużycie nick poniedziałek, 02, czerwiec 2014 14:34 Link do komentarza
  • nexus

    ...krosnianin...jeszcze..., zgadzam sie z Toba calkowicie

    Zgłoś nadużycie nexus poniedziałek, 02, czerwiec 2014 14:08 Link do komentarza

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj