Od zeszłego roku Technikum nr 6 i Zasadnicza Szkoła Zawodowa nr 6 w Miejskim Zespole Szkół nr 5 w Krośnie nosi imię Jana Sas Zubrzyckiego. Miejmy nadzieję, że szkoła sprosta wyzwaniu godnego pełnienia misji swojego Patrona w postaci kształcenia dobrych fachowców.
Uczniowie szkoły zdobyli pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Izbę Architektów RP. Konkurs polegał na wykonaniu ośmiominutowego autorskiego filmu, będącego rezultatem przeprowadzonych zajęć z zakresu Programu „Kształtowanie Przestrzeni”. Temat filmu: to "Nasza ulica i my".
Budynek Poczty Polskiej przy starym dworcu kolejowym w Krośnie
Wypada życzyć, by ta dobra passa trwała i by udało się “Budowlance” właściwie rozwinąć nowy kierunek ciesielski bliski ideom Patrona Szkoły. Dla samego Krosna byłoby zrządzeniem losu gdyby szkoła im Jana Sas Zubrzyckiego, autora książek: „Cieśla Polski” i „Cieślictwo Polskie”, stała się kolebką nowej szkoły ciesielstwa obiektowego i ogólnobudowlanego w Polsce!
Kim był Sas Zubrzycki?
Suche fakty przedstawiają się następująco. Jan Sas Zubrzycki pochodził z Podola gdzie urodził się w 1860 w miejscowości Tłuste. Po ukończeniu szkoły w Stanisławowie podejmuje studia na Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej, która jako jedyna uczelnia w tym okresie w rozbiorowej Polsce kształci architektów. Po ukończeniu nauki pracuje przez dwa lata w Katedrze Budownictwa, gdzie asystuje profesorowi Zachariewiczowi.
W roku 1886 wyjeżdża ze Lwowa na ćwierć wieku do Krakowa, gdzie pełni różne funkcje w urzędach i organizacjach związanych z budownictwem. Z okresem pobytu w Krakowie wiążą się wizyty architekta w naszej okolicy, gdzie jako pierwsze opracowanie wymienia się kościół w Trześniowie realizowany od 1893 roku, co pozwala przypuszczać, że ziemia krośnieńska posiadała wartości, które bardzo wcześnie przyciągnęły Zubrzyckiego.
Krosno i jego okolice musiały być bliskie jego sercu bowiem jest On obecny w historii miasta i okolic aż do swej śmierci w roku 1935. Okres krakowski obfituje w bardzo liczne prace naukowe publikowane w wielu wydawnictwach i ukierunkowuje architekta jako znawcę tematów rodzimej sztuki budowlanej, ze szczególnym uwypukleniem dawnej ciesiołki, która w Jego dniach wciąż była jednym z „walorów eksportowych” naszych stron, takim jaki dzisiaj stanowi podhalańska szkoła ciesielska.
Koło czasu dla Zubrzyckiego zatacza krąg w roku 1910, gdy rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu, którym jest podjęcie pracy dydaktycznej na Politechnice Lwowskiej. Tym razem wydaje się, że jest to trwała i satysfakcjonująca działalność, która decyduje o powrocie Zubrzyckiego w roku 1912 do Lwowa na stałe. Powyższe rozważania dzielą życie Jana Sas Zubrzyckiego na trzy wyraźne okresy: młodzieńczy związany z Podolem, drugi - krakowski i trzeci - lwowski, jednak dwa ostatnie wyraźnie przeplatane są epizodycznymi wędrówkami do Krosna jego okolic jak to zostało napisane wcześniej, aż do końca życia Jana Sas Zubrzyckiego.
Krosno jest miastem naznaczonym przez Zubrzyckiego i choć o tym nie wiemy jako mieszkańcy, znamy powszechnie Jego dzieła. Któż z dorosłych Krośnian nie zna willi z napisem: „Ars longa vita brevis”, tzn. domu znanego krośnieńskiego rzeźbiarza Andrzeja Lenika, który został wybudowany w pięknej, klimatycznej (obecnie niewyobrażalne!) podmiejskiej dzielnicy u schyłku XIX wieku przy ulicy Lwowskiej, kto nie zaglądnął chociaż raz do budynku Poczty Polskiej przy starym dworcu kolejowym, który został zaprojektowany przez Zubrzyckiego dla Stanisława Lenika przed Wielką Wojną.
Willa "Ars longa vita brevis". Dom znanego krośnieńskiego rzeźbiarza Andrzeja Lenika, wybudowany u schyłku XIX wieku przy ulicy Lwowskiej w Krośnie
Przechodzimy obok nich z różnymi uczuciami, ale jednak trudno zaprzeczyć, że coś w nich jest i stanowią urozmaicenie w naszym miejskim krajobrazie. Oczywiście to nie wszystkie budynki autora w naszym mieście, jednak mam nieodparte wrażenie, że wymienione przykłady i te obiekty, o których nie wspomniałem, otworzyły drogę do pewnego stylu, który zdominował okres końca XIX wieku aż do lat 20 tych następnego stulecia.
Okres, w którym porzucono jakże drogi mi materiał drewniany i wprowadzono dumną czerwoną cegłę układaną z wielkim pietyzmem we wzory geometryczne, gzymsy, pilastry towarzyszące bogatej tektonice elewacji zdobionej loggiami, ryzalitami, strzelistymi wieżyczkami z kryzami z rzeźbionych drewnianych wieszarów z zastrzałami. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o tym, że naszych okolicach znajduje się kilka z ok. 40 kościołów zaprojektowanych przez Zubrzyckiego - między innymi schyłkowe dzieło autora - kaplica Zgromadzenia Księży Michalitów, majestatyczny kościół w Lubatowej sprzed Wielkiej Wojny, dwuwieżowy jedlicki kościół Antoniego Padewskiego, oprócz którego o zdolnościach projektanta świadczy w tym mieście imponujący pałac Stawiarskich (dzisiejsze Liceum Ogólnokształcące).
Jako architekt chciałbym się pochwalić choćby częścią takiego dorobku i z pewnością, nadal będę naśladował elementy stylu, którego orędownikiem i współtwórcą był Jan Sas Zubrzycki. Dziś już nie pamiętam z kim i kiedy rozmawiałem o Zubrzyckim, więc nie potrafię zadedykować porównanie porównania lwowskiego architekta z Antonio Gaudi, ale niewątpliwie coś w tym jest, bo wszak bogate zdobnictwo kościołów Sasa Zubrzyckiego nieśmiało nawiązuje do opływającej detalem barcelońskiej katedry, zupełnie inaczej rysują się kamienice i domy architekta, ale czy nie jest to po prostu wynik dobrze pojętego osadzenia realiów i naśladowania naszej szkoły i stylu budowania?
Genialny architekt i fantasta
Polacy nie gęsi - swój język mają! Niegdyś te słowa zaważyły na historii literatury i sprawiły, że dziś możemy być dumni z Inwokacji Adama Mickiewicza. W chwili gdy Polski na mapach nie było, zrodził się trend do poszukiwania jej korzeni, badania historii i hołubienia pamiątek. Również w dziedzinie budownictwa rozpoczął się wiek tworzenia i definiowania stylów, które na terenie dzisiejszej Polski obrodziły obficie. Zajmijmy się głównym nurtem nazywanym polskim stylem narodowym.
Nasza mała Ojczyzna zwana czasami “małym Krakowem”, pewnie dlatego że rada miejska była mniejsza i tylko dlatego mniej kłótliwa niż w Krakowie (to porównanie gdzieś słyszałem), posiada szereg obiektów charakterystycznych dla wspomnianego okresu i to właśnie one stanowią najczytelniejsze przykłady wysokiego kunsztu architektów i budowniczych, świadcząc zarazem o górnych, a nie chmurnych latach miasta.
Krośnianie mogą się pochwalić, że w Ich progach i w Michalickim, niedalekim gnieździe, dojrzewały wizje i poglądy lwowskiego profesora architektury, Jana Karola Zubrzyckiego herbu Sas, który uważany jest za czołowego przedstawiciela, a nawet twórcę polskiego stylu narodowego, a ślady Jego działalności uznawane są ciągle za cenne pomniki ginącej sztuki budowlanej, w której królowały eleganckie proporcje, klasyczne formy, dystyngowany perfekcyjny detal. To budownictwo miało swoją duszę i na pewno nie było nudne, a jego ponadczasowość jest potwierdzona nie tyle opieką, która należy mu się ze względu na wiek, ale przede wszystkim dlatego, że jest ono uznawane za interesujące i godne uwagi nie tylko przez znawców.
Kim jest Jan Sas Zubrzycki?
Dla jednych genialnym architektem, dla innych polskim Gaudim, ikoną ciesielstwa, natchnionym duchem nawiedzonym wizją międzywojennych „szklanych domów”. Dla jeszcze innych fantastą i blagierem wypisującym niestworzone androny, sięgające magii i słowiańskich wierzeń. Szukającym tego, czego nie ma i wróżącym z chmur. Przeglądając liczne wydawnictwa i publikacje Zubrzyckiego odnoszę wrażenie niespełnienia i żalu, że to, co przeminęło, było więcej warte niż współczesny Mu bałagan i wszechobecna bieda. Doszukiwał się słusznie lub niesłusznie zaawansowanej wiedzy w dawnych cechach rzemieślniczych, szukał wartości i ukrytych symboli w konstrukcjach kościołów lub szacownych dworów, ale również w stodołach i budynkach gospodarczych. Pewnie Sas Zubrzyckiemu łatwiej było dotrzeć do bezpowrotnie utraconych kronik i opisów Rzeczypospolitej niż nam, którzy próbujemy iści w Jego ślady.
Znajomość łaciny, obowiązkowa w tamtej epoce, musiała wiele ułatwiać w poszukiwaniach i badaniach starodruków i inwentarzy. Powolny upadek zabytków polskiego renesansu, nawet ten spowodowany wojnami, pożarami i grabieżami nie był tak permanentny jak zniszczenia pierwszej i drugiej wojny światowej - stąd Jego przewaga nad współczesnymi badaczami - przewaga zasobów autentycznych przykładów i rozwiązań. Dlatego uważam, że nie można deprecjonować myśli i daleko idących wniosków Zubrzyckiego - nawet tych dzisiaj fantastycznych. Nie można lekceważyć nawet mistycznych przemyśleń, bo mogą wynikać z dogłębnych badań nad kulturą, o której niewiele dziś wiemy, a która jest nam przedstawiana często z perspektywy nauki państw, którym wielkość i poziom kultury technicznej pierwszej Rzeczypospolitej nie pasował i które pracowały z uporem nad pogrzebaniem ducha Narodu, podtrzymywanego przez świadomość jego dorobku.
Sas Zubrzycki w tym kontekście może być porównywany z Sienkiewiczem, który dosyć swobodnie naginał fragmenty historii by pokrzepić serca wątpiące i być może właśnie taka była idea Zubrzyckiego doszukiwania się sensu, porządku i geniuszu w sugerowanej przez współczesnych przypadkowości rozwiązań. Aby pomóc w ocenie tej kwestii trzeba w skrócie przedstawić barwną postać wybitnego architekta i Jego dorobek, którym można by wypełnić wiele dzisiejszych architektonicznych CV.
"Życie Jana Sasa Zubrzyckiego wypełniała intensywna praca, której głównym impulsem była miłość ojczyzny i próba ocalenia od zapomnienia tego, co w przeszłości najcenniejsze - poczucia piękna, harmonii i prawdy. Był obrońcą podstawowych, ponadczasowych wartości" - K. Stefański.
Marek Gransicki