Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Co zrobić, gdy znajdziemy ranne dzikie zwierzę?

Co zrobić, gdy znajdziemy ranne dzikie zwierzę? Fot. Maria Łuczaj

Ranny ptak, potrącona sarna czy wyziębiony jeż. Co zrobić, gdy znajdziemy ranne dzikie zwierzę? Przybliżamy procedury i podajemy numery telefonów.

REKLAMA


Nie wszyscy wiedzą, co zrobić w przypadku znalezienia rannego zwierzęcia. Tak było w pobliżu bloków przy ul. Żwirki i Wigury 10 marca.

Ranny ptaszek
Rannego kwiczoła znaleźli mieszkańcy w rejonie ul. Żwirki i Wigury. Kwiczoły są dość pospolitymi, niewielkimi ptaszkami. Mieszkańcy nie wiedzieli jednak, jak postąpić. Zwrócili się o pomoc do Oli, sokolniczki, która w pobliżu prowadziła płoszenie gawronów.

- Poczułam się zobowiązana, żeby pomóc, może dlatego, że jestem po weterynarii - mówi Ola.

Sokolnicy nie wiedzieli jednak, z jaką przychodnią Krosno ma podpisaną umowę, ani nawet czy w naszym mieście funkcjonuje straż miejska. O poradę zapytali korzystając z kontaktu do naszej redakcji. O znalezionym rannym zwierzęciu powiadomiliśmy Straż Miejską.

- Strażnicy przyjechali, byli bardzo życzliwi, zabrali kwiczoła do gabinetu weterynaryjnego - opowiada Ola.

- Ranny ptak - kwiczoł został przewieziony przez straż miejską do przychodni weterynaryjnej i tam pozostawiony - poinformowała nas rzeczniczka urzędu miasta, Joanna Sowa.

Procedury
- Dzikim zwierzętom pomoc jest udzielana w zależności od ich stanu i sytuacji poprzez: odłowienie przez funkcjonariuszy straży miejskiej samodzielnie lub pod nadzorem i pomocy  lekarza weterynarii, transport rannego zwierzęcia do przychodni weterynaryjnej, transport rannego zwierzęcia do Bukowska (Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt - Fundacja Bieszczadziki), transport rannego zwierzęcia do Przemysła - Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych - informuje Joanna Sowa z UM Krosna.

Rzeczniczka urzędu przypomina przy tym obowiązujące przepisy. Ranne zwierzęta można zgłaszać do straży miejskiej (tel. 13 4743607, 986). W przypadku wypadku komunikacyjnego zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt (Art. 25) prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3 ustawy (tj. "W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej").

Jeżeli ranne zwierzę stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, wskazane jest powiadomienie o tym zdarzeniu Policji, do której obowiązków należy czuwanie nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach - art. 129 ust. 1 P.r. d.

W przypadku rannych lub wyczerpanych jeży, możecie się skontaktować także z krośnieńskim inspektoratem OTOZ "Animals”. Tel: 730 083 793
Pierwsi w tym roku kolczaści podopieczni już uzyskują pomoc: Kolejny jeż pod opieką "Animalsów".

Sarna z Białobrzeskiej
W środę (15 marca) w rejonie ul. Białobrzeskiej znaleziono ranną i wyczerpaną sarnę. - Byłam z psem naszej córki na spacerze - opowiada Maria Łuczaj z ul. Białobrzeskiej. - W naszej okolicy często widujemy dzikie zwierzęta. Sarenki ciągle chodzą wokół naszego domu, a do sąsiada przychodzą nawet dziki. Najpierw zauważyłam koziołka, który na widok psa uciekł. Później zauważyłam sarenkę. Ona nie uciekała, leżała, nie ruszała się - dodaje.

Pani Maria poprosiła Roberta Stefanika, pracownika jej męża, o pomoc w przeniesieniu sarenki w bezpieczne miejsce.

- Ona nie miała jednej nóżki, ale to była stara, już zagojona rana. Być może nie uciekała, bo była wyczerpana ucieczką przed jakimiś psami - zastanawia się Maria Łuczaj.

Łuczajowie wezwali na miejsce Straż Miejską, a ta skontaktowała się z weterynarzem, z którym miasto ma podpisaną umowę. Zwierzę zostało zabrane.

- Powiedzieli nam, że prawdopodobnie trafi do Przemyśla, pod specjalistyczna opiekę - mówi Maria Łuczaj.

- Ranna sarenka zgłoszona 15 marca została zabrana przez lekarza weterynarii do przychodni weterynaryjnej. Po dokładnej diagnozie weterynarz podejmie decyzję w zakresie dalszych losów zwierzęcia - informuje Joanna Sowa.

W przypadku sarny mieszkańcy od początku zareagowali właściwie powiadamiając straż miejską.

pd

  • autor: pd

8 komentarzy

  • Tośka

    Może najwyższy czas ukrócić poczynania pana "doktora" i zebrać informacje od osób, które miały wątpliwą przyjemność leczyć tam swoje zwierzęta? Osobiście byłam tam z kociakiem do kastracji jeden raz. Gdy go odbierałam po zabiegu, wczepił się we mnie pazurkami do tego stopnia, że leciała krew. Nigdy, NIGDY! nie widziałam tak przerażonego kota! Tym bardziej, że lecznica (na szczęście nie ta) nie była dla niego nowością ponieważ przechorował i przeżył panleukopenię. Wiele wycierpiał, wydawało się, że nie przeżyje ale zawalczył. Co on musiał tam przeżyć, jak się nim zajmowano, skoro był tak przerażony, zastanawia mnie do dziś. Serce mnie boli gdy pomyślę, co przeżywają tam te wszystkie niczyje zwierzęta. Ile jest przyjmowanych, ile umiera najczęściej w tajemniczych okolicznościach i "niewiadomoczemu"? Ktoś widział jakieś statystyki? Czy UM wie za co płaci? Zastanówcie się dobrze zanim pojedziecie tam ze swoim zwierzęciem, ostrzeżcie innych, tyle chyba każdy może zrobić...

    Zgłoś nadużycie Tośka środa, 05, kwiecień 2017 12:17 Link do komentarza
  • Kociara

    Zawiozlam tam koteczke z dusznosciami, została tam w klatce tlenowej. po kilku dniach niby bylo lepiej ale nie pokazano mi jej bo "nie ma czasu" bo pacieci. po okolo tygodniu zapytałam Panią w recepcji kiedy moge ją odebrac, Pani wystawiła oczy ze nie ma w komputerze takiej kotki i poszla do "szpitaliku" ale tam tez kotki nie było. miałam czekać na telefon jak tylko Pan doktor wroci. Powiedziano mi ze kotke z braku miejsca przewieziono do Jasła, po czym po kilku dniach dostałam telefon że kotka odeszła.......BYŁO JESZCZE KILKA SYTUACJI KTÓRE POWINNY MI DAĆ DO MYŚLENIA......ale zaufałam, przepraszam kociaki............

    Zgłoś nadużycie Kociara środa, 05, kwiecień 2017 08:15 Link do komentarza
  • gość
  • gość
  • Eva

    Pirania - dziękuję NIE!

    Zgłoś nadużycie Eva środa, 22, marzec 2017 21:38 Link do komentarza
  • zbulwersowana

    O tej pirani było głośno/negatywnie/ jak odeszły kotki powierzone ich opiece .Czy u nas w Krośnie nie ma lekarzy weterynarzy?Kto to wymyslił ,żeby az tam wozić .Mamy tu dobrych weterynarzy i z nimi podpisac umowe .

    Zgłoś nadużycie zbulwersowana środa, 22, marzec 2017 15:30 Link do komentarza
  • MA ŁUCZ

    Gdybym wiedziała, że sarenka zostanie uśpiona przez lekarza weterynarii z "Piranii" nie prosiłabym o pomoc, sama próbowałaby ją ratować. Lekarz zabierając ją ode mnie powiedział, że przekaże ją ośrodkowi w Przemyślu. Najłatwiej było uśpić bezbronne zwierzę i wziąć miejską kasę. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć.

    Zgłoś nadużycie MA ŁUCZ środa, 22, marzec 2017 11:35 Link do komentarza
  • MA ŁUCZ

    Nie wiem czy obecnie postąpiłabym tak jak poprzednio. Okazało się, że sarenkę nie ratowano,uśpiono ją w "Piranii" w lecznicy dla zwierząt. Nie dojechała do Przemyśla, tak jak obiecywał lekarz. Jestem wstrząśnięta takim postępowaniem lekarza weterynarii.

    Zgłoś nadużycie MA ŁUCZ środa, 22, marzec 2017 11:23 Link do komentarza

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj