Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Gruzin skazany za zabójstwo mieszkańca Jedlicza. Dostał 15 lat

Oskarżony Beka B. Oskarżony Beka B. Fot. Piotr Dymiński

Sąd Okręgowy w Krośnie skazał Bekę B., Gruzina oskarżonego o zabicie mieszkańca Jedlicza na łączną karę 15 lat pozbawienia wolności. To dokładnie tyle, ile żądał prokurator. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona, która wnioskowała o całkowite uniewinnienie, już zapowiada apelację.

REKLAMA


Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło w noc sylwestrową z 2014 na 2015 rok, niemal dokładnie o północy, w Bukowinie Tatrzańskiej. Ze względu na to, że poszkodowani oraz znaczna część świadków i oskarżyciele posiłkowi mieszkają w gm. Jedlicze, postanowiono przenieść proces do Sądu Okręgowego w Krośnie.

Proces Gruzina oskarżonego o zabicie mieszkańca gm. Jedlicze i usiłowanie zabójstwa drugiego młodego człowieka toczył się od września ubiegłego roku.

Przed sądem przedstawiano dowody i przesłuchiwano świadków.

Zobacz:
- Ruszył proces Gruzina oskarżonego o zabójstwo
- Zabójstwo mieszkańca Jedlicza: nowy świadek z Internetu
- Proces Gruzina oskarżonego o zabójstwo: zakrwawiona koszula i zarzucanie kłamstw na sali sądowej

31 maja wygłoszono mowy końcowe. Tego samego dnia po blisko dwugodzinnej naradzie sąd wydał wyrok.

Obrona i oskarżenie przedstawiały przeciwne wersje wydarzeń.

Oskarżenie
Zdaniem oskarżenia Gruzini zbyt agresywnie reagowali na osoby pod wpływem alkoholu i na nieszkodliwe zaczepki. Zdaniem oskarżenia Beka B. nadmiernie reagował na zachowania i wypowiedzi, na które w ogóle nie powinien reagować. Sam Beka B. miał zachowywać się przy tym wulgarnie i prowokacyjnie wciągając mężczyzn z Jedlicza do walki. W walce miał przewagę, bo znał judo w stopniu mistrzowskim i był trzeźwy. Jedliczanie pod wpływem alkoholu nie stanowili dla niego żadnego zagrożenia, więc "przestawiał ich, jak pionki".

Gruzin miał być tego wieczoru sfrustrowany różnymi okolicznościami, takimi jak atmosfera w lokalu, która mu nie odpowiadała. Swoją frustrację zdaniem oskarżenia chciał rozładować, zabijając chłopców, których wcześniej wciągnął w słabo oświetlone miejsce.

Zdaniem oskarżycieli do tragicznego finału nie doszłoby, gdyby właściciel lokalu wyprosił zawczasu Gruzinów, albo Gruzini po prostu odjechali (zdaniem oskarżenia mieli taką możliwość). Ewentualnie zdaniem pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego rodziny Gruzinów mogły zostać w samochodzie, tak jak ludzie na safari, którzy są bezpieczni w aucie, pomimo, że wkoło są niebezpieczne zwierzęta. Oskarżenie przekonywało, że gdyby Gruzini nie wysiedli z samochodu, to nic złego by się nie stało, a jednak Gruzini wysiedli, a sam Beka B. dążył do starcia.

Prokurator Rafał Porębski z zakopiańskiej prokuratury zażądał za zarzucane czyny łącznej kary pozbawienia wolności na 15 lat. Przekonywał, że chociaż obie grupy były agresywne, to w przedmiotowej sprawie nie może być mowy o zastosowaniu przepisów o obronie koniecznej. Zdaniem oskarżenia Beka B. prowokował i zachęcał do starcia, a zatem stracił prawo do korzystania z art 25 KK mówiącego o obronie koniecznej. Podkreślał to także pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.

Stwierdził on, że chłopcy z Jedlicza mogli mieć najwyżej tępe noże pochodzące z zastawy stołowej lokalu. Taki nóż został znaleziony w pobliżu miejsca, gdzie zadano ciosy. Nie mógł on być jednak narzędziem zbrodni, o czym przekonywał oskarżyciel. Uznał on, że nieprawdą jest, by Beka B. zadawał ciosy nożem, który wyrwał jednemu z członków z grupy z Jedlicza.

Ojciec zabitego Artura S. przekonywał, że ze strony mężczyzn z Jedlicza nie doszło do żadnego ataku na oskarżonego, a to oni byli atakowani i "przestawiani, jak pionki". Podkreślał przy tym, że Beka B. jest doświadczonym judoką, który celowo wciągnął chłopców w ciemną uliczkę, by tam spełnić swój zamiar zabójstwa.

Linię obrony Beki B. nazywał kilkukrotnie "kłamliwą i haniebną", domagał się także jak najsurowszej kary dla oskarżonego, nie wyłączając możliwości wymierzenia "dożywocia". Podczas wystąpienia obrony, gdy adwokat mówił o tym, że grupa z Jedlicza była agresywna, ojciec poszkodowanego przerywał wypowiedź i krzyczał, by nie obrażać jego syna.

Oskarżenie podkreślało, że Beka B. uciekł, nie udzielając pomocy swoim ofiarom, ukrywał się przed Policją i wyrzucił nóż, który był narzędziem zbrodni, a którego do tej pory nie znaleziono.

Obrona
Zdaniem obrony to grupa z Jedlicza była agresywna i zaczepiała Gruzinów. Obrońca oskarżonego sprzeciwił się używanemu przez oskarżenie językowi. Podkreślił, że Beka też jest bardzo młodym człowiekiem (urodzony w 1988 roku), a po drugiej stronie było kilku dorosłych mężczyzn. Zdaniem obrony Gruzini byli zaczepiani, a grupa z Jedlicza błędnie wzięła ich za Rosjan. Podkreślano zeznania wskazujące, że pogardliwie nazywano grupę Gruzinów "Ruskimi". Obrońca przekonywał, że otwartość grupy jedlickiej na osoby innych ras i narodowości nie ma tu znaczenia, bo atak nastąpił na tle narodowo-politycznym. W tym czasie Rosja i Rosjanie mieli w Polsce bardzo złą prasę i byli niemile widziani w związku z wojną na Ukrainie.

Obrońcy powoływali się na świadków, którzy nie należeli do żadnej z grup, a jednak wskazywali, że to mieszkańcy Jedlicza byli stroną agresywną. Nie pominięto też nagrań z monitoringu. Obrońca wskazując na czas, w którym powstały nagrania wewnątrz i na zewnątrz lokalu przekonywał, że wersja wydarzeń podana przez grupę z Jedlicza jest nieprawdziwa.

Argumentował, że wydarzenia musiały następować bardzo szybko i bardzo dynamicznie, bo od chwili gdy Gruzini zaczęli schodzić z górnej sali lokalu, do chwili, gdy widać jak Bekę B. goni kilka osób upływa zaledwie nieco ponad 2 minuty. Tym samym zdaniem obrony Gruzini nie mieli czasu, żeby odjechać z parkingu. Obrona przestawiała wersję, według której mieszkańcy Jedlicza dążyli do walki z Gruzinami, a Beka B. działał w obronie własnej. Przyczyną konfliktu według obrony były zatem zaczepki ze strony mieszkańców Jedlicza, którzy nie zamierzali ustąpić, tylko chcieli "wyrównać rachunki" i "walczyć z ruskimi".
 
Obrońcy przekonywali, że miejsce, w którym doszło do krytycznych ciosów wcale nie było "ciemną uliczką", poza widokiem osób postronnych. Na dowód przytaczali zeznania przypadkowych świadków zdarzenia, którzy widzieli szamotaninę i upadek Artura S.

Obrona podważała też inne elementy wersji oskarżenia, np. wskazując, że po pierwszej konfliktowej sytuacji "z zapalniczką" przy wejściu do lokalu, członkowie grupy z Jedlicza niemal natychmiast weszli za Gruzinami do górnej sali. Według obrony jedliczanie nadal zaczepiali Gruzinów, a zdarzenia były ze sobą powiązane, podczas, gdy według oskarżenia weszli oni na górę bez związku z sytuacją "z zapalniczką", którą mieli puścić w niepamięć. Obrońca Beki B. twierdził, że nagranie z monitoringu przeczy wersji przedstawianej przez oskarżenie.

Zdaniem obrony Beka B. był strona broniącą się, a jedliczanie atakowali, o czym ma przekonywać obiektywny materiał dowodowy.

Sam Beka B. do końca utrzymywał, że działa wyłącznie w obronie swojej, przyjaciela, kobiet i dzieci. Odciągnięcie grupy z Jedlicza uważa nie za zachętę do bójki, a za działanie obronne, które miało na celu odsunięcie zagrożenia od kobiet i dzieci.

Beka B. przebywa w Polsce od kilku lat i nadal słabo mówi po polsku. Do sądu zwracał się jednak w naszym języku, bez pośrednictwa tłumacza. Przed wydaniem wyroku mówił, że nie ma dnia, w którym nie rozpamiętuje tragicznych wydarzeń tamtej nocy. Prosił sąd o sprawiedliwy wyrok, zaznaczając, że tylko się bronił.

Powiedział, że nie ma pretensji do rodziny poszkodowanego - Was tam nie było, wiecie tyko z opowieści, że "Gruzin zły, Gruzin terrorist, kiiller", tak Wam opowiedzieli. Ja rozumiem to, że jest im ciężko - mówił do rodziny. Podkreślał też, że ani prokurator, ani adwokaci nie byli tam i nie wiedzą jak było naprawdę. Stwierdził, że młodzi ludzie, którzy byli tej nocy w Bukowinie Tatrzańskiej wiedzą co się stało, ale kłamią, bo wiedzą, że są winni.

Podkreślał też, że agresywni Polacy byli bardzo pijani i nawet mogą nie pamiętać dlaczego tak się zachowywali. Powiedział, że świadkowie i nagrania dowodzą, że on i jego rodzina nie byli agresywni, że nie chciał żadnych awantur, ani bójki, a to Polacy na niego napadli. - Teraz są kulturalni, elegancko ubrani, pięknie mówią. Nie jestem mordercą, to był wynik ich zachowania, ich agresji - mówił prosząc o sprawiedliwy wyrok. Tłumaczył też, że po całym zajściu był zdezorientowany i w szoku, dlatego wrócił do domu.

Wyrok
Sąd Okręgowy w Krośnie uznał Bekę B. winnego zarzucanych mu czynów. Wymierzył karę zgodną z żądaniem prokuratora: 15 lat za zabójstwo mieszkańca Jedlicza i 8 lat za usiłowanie zabójstwa jego kolegi. Łącznie Beka B. ma spędzić w więzieniu 15 lat. Zasądzono też nawiązki na rzecz oskarżycieli posiłkowych w wysokości od 60 tysięcy do 80 tysięcy złotych.

Ustalenia sądu
Sąd uznał, że stan faktyczny na pewno różnił się od obu wersji przedstawianych przez strony. Sędzia podkreślił, że opisy wydarzeń są zupełnie inne. Zdaniem sądu obie strony starają się wybielać własne zachowanie, a całą winę zrzucają na druga grupę. Obie wersje uznano za niewiarygodne. Zdaniem sądu doszło między innymi do incydentów, gdy Gruzini wychodzili z lokalu. Nie chodziło tylko o słowną utarczkę.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Krysa uznał za wiarygodne relacje o uniesieniu przez jednego z Polaków kufla, jak do zadania uderzenia czy do podniesienia noża z zastawy stołowej. W późniejszej części uzasadnienia sędzia mówił, że jedną z przyczyn konfliktu między grupami było błędne zidentyfikowanie Gruzinów jako Rosjan przez grupę z Jedlicza. Powiedział też, że gdyby nie ta pomyłka, to mogłaby powstać między grupami chęć wspólnego biesiadowania.

Sąd przychylił się równocześnie do stanowiska oskarżenia, że Beka B. dobrowolnie wyszedł do starcia, nie musiał wysiadać z samochodu, który według sądu był otoczony, ale nie był obiektem ataku. - To wyjście z pojazdu odbyło się w istocie dobrowolnie. Oskarżony był wzburzony, ale nie musiał w trosce o zdrowie i życie wywoływać tego zajścia - mówił Krysa. Następnie Sędzia potwierdził wersję oskarżenia, że Beka B. odciągał jedliczan w miejsce ustronne i zacienione. Sędzia podkreślał, że gdy ktoś dobrowolnie bierze udział w starciu, to nie może korzystać z przywileju obrony koniecznej.

Sąd wyraził też przekonanie, że Beka B. zadał ciosy własnym nożem, bo obrażeń na pewno nie zadano nożem pochodzącym z restauracji, a nic nie wskazuje, by jedliczanie mieli mieć jakikolwiek inny nóż. Sąd podkreślił, że Beka B. nie odstraszał jedliczan nożem, nie pokazywał im go, tylko podstępnie nim zaatakował bez uprzedzenia.

Sędzia dodał, że zachowanie Beki B, który pozbył się noża było przemyślane. Gruzin miał czas na przygotowanie swojej wersji o wyrwanym nożu.

Sędzia Krysa mówił też o charakterystycznych cechach Gruzinów, którzy wysoko cenią swój honor i bardzo wybuchowo reagują na sytuacje, które my możemy uznawać za błahe. - Inaczej na pewne sytuacje reagują, inaczej się zachowują - powiedział opisując mentalność Gruzinów. Dodał, że dla Gruzinów honor jest wszystkim, a urażenie dumy Gruzina może wywołać niezrozumiały dla nas, Polaków, atak szału.

Reakcje
Beka B. opuścił głowę i krył twarz rękami, gdy usłyszał wyrok. Żona Gruzina wyszła z sali już w czasie gdy sąd uzasadniał decyzję.

Prokurator prawdopodobnie nie będzie wnosił apelacji. Ocena sądu różniła się od oceny prokuratora tylko tym, że według prokuratora Beka B. działał z zamiarem bezpośrednim odebrania życia, a według sądu działał z zamiarem ewentualnym. Nie dążył on zdaniem sądu do odebrania życia, ale miał świadomość i liczył się z tym, że jego ciosy prawdopodobnie doprowadzą do śmierci człowieka.

Oskarżyciele posiłkowi oraz znajomi poszkodowanych opuścili szybko budynek sądu. Nie wiemy, jak odnoszą się do ustaleń Sądu, według których grupa z Jedlicza także była agresywna.

Adwokaci zapowiadają apelację. Twierdzą, że ustalenia sądu w dużej mierze są zgodne z przyjętą linią obrony. Sąd uznał, że grupa Polaków była agresywna i sama dążyła do starcia z Gruzinem, zatem wyrok dla Beki B. jest według obrońców zaskakująco surowy. Podtrzymują opinię, że czyn powinien być zakwalifikowany jako obrona konieczna lub przekroczenie granic obrony koniecznej.

Adwokatów zaskakuje też, że sąd pomimo uznania, że obie strony były agresywne i dążyły do starcia, nie uznał w konsekwencji zdarzenia za bójkę w rozumieniu Kodeksu Karnego. W przypadku bójki, której następstwem jest śmierć człowieka maksymalny wymiar kary to 10 lat pozbawienia wolności. Zdziwienie adwokatów wywołało też powołanie się sądu w ustnym uzasadnieniu wyroku na stereotypy dotyczące Gruzinów.

Wyrok nie jest prawomocny.

pd

  • autor: pd

60 komentarzy

  • tralala

    Polki może pociągać w Gruzinach, to że są oni tak zwanymi "prawdziwymi" facetami, w rozumieniu tradycyjnej roli mężczyzny, który zajmuje się utrzymywaniem rodziny, zapewnieniem jej bytu. Z drugiej strony są oni bardzo emocjonalni, namiętni i pełni temperamentu, uważają, że kobietę należy zdobywać, walczyć o nią. Bardzo mocno kochają. Tego polskim singielkom trochę brakuje w dzisiejszych Polakach.

    Socjolog wymienia także inne zalety gruzińskich mężczyzn. – Mają ciepły, emocjonalny stosunek do dzieci, które są dla nich bardzo ważne. To taki wizerunek mężczyzny wojownika, namiętnego kochanka i opiekuna rodziny. Dla Polek może być atrakcyjny. W rzeczywistości najlepiej sprawdzą się relacje par polsko - gruzińskich, w których kobieta jednak będzie odgrywała tą tradycyjną rolę opiekunki domowego ogniska

    Zgłoś nadużycie tralala piątek, 03, czerwiec 2016 17:50 Link do komentarza
  • zabójstwo

    W Krośnie ruszył proces 26-letniego Gruzina oskarżonego o zabójstwo mieszkańca Jedlicza w noc sylwestrową w Bukowinie Tatrzańskiej. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i twierdzi, że działał w obronie własnej. 21 września złożył wyjaśnienia przed Sądem.
    Podczas rozprawy 21 września prokurator Rafał Porębski z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem stwierdził, że choć podczas śledztwa oskarżony nie przyznawał się do winy oraz twierdził, iż działał w obronie koniecznej, to z ustaleń śledczych wynika, że działał z zamiarem zabójstwa. Prokurator zarzuca mu zabójstwo i usiłowanie zabójstwa.

    - Oskarżony przed zdarzeniem w sposób prowokujący zachowywał się w stosunku do grupy Polaków, wśród których znajdowali się pokrzywdzeni. Są też inne okoliczności, przede wszystkim fakt, że oskarżony uprawia sport i jest dobrze zbudowany - stwierdził prokurator.

    Zgłoś nadużycie zabójstwo piątek, 03, czerwiec 2016 17:46 Link do komentarza
  • Wyrok

    Wyrok



    Sąd Okręgowy w Krośnie uznał Bekę B. winnego zarzucanych mu czynów. Wymierzył karę zgodną z żądaniem prokuratora: 15 lat za zabójstwo mieszkańca Jedlicza i 8 lat za usiłowanie zabójstwa jego kolegi. Łącznie Beka B. ma spędzić w więzieniu 15 lat. Zasądzono też nawiązki na rzecz oskarżycieli posiłkowych w wysokości od 60 tysięcy do 80 tysięcy złotych.

    Zgłoś nadużycie Wyrok piątek, 03, czerwiec 2016 17:44 Link do komentarza
  • a

    a

    Zgłoś nadużycie a piątek, 03, czerwiec 2016 17:43 Link do komentarza
  • obserwator

    Odniosę się jeszcze do tego wyzywania dziewczyn polskich. Nic takiego nie miało miejsca. Beka B. nie zna języka polskiego za dobrze. Na pewno zaś nie rozróżnia jego niuansów o czym miałem mozliwośc przekonać się osobiście. Poszło o wyraz "kurwa" który uzyli jedliczanie przy wejściu do knajpy gdy chcieli zapalniczkę. Beka B. znał ten wyraz jako wysoce obraźliwy dla mężczyzny. Jak mówisz Polakowi "ty kurwo" to dla faceta obraza totalna godności. Dlatego słysząc skierowane do nich zdanie " dawajcie kurwa ognia" zareagował zwróceniem im uwagi żeby grzeczniejsi byli. I od tego się zaczęło. Potem przy stoliku Gruzinów natępne "kurwy i ruski " się posypały. Tym samym określeniem zwrócił się pewno do CHŁOPAKÓW z jedlicza Beka B. gdy wychodził z lokalu, nie do dziewczyn. Ale taką inteligencję studencką mamy ze nie zrozumieli tego niuansu własnej mowy. Tylko teraz oczerniają Gruzinów jakoby im dziewuchy zwyzywali.

    Zgłoś nadużycie obserwator piątek, 03, czerwiec 2016 14:38 Link do komentarza
  • obserwator

    Tego się obawiałem. Że sądowi zabraknie odwagi by wydać wyrok obrony koniecznej. Jak już nie raz w tym sadzie. NIKT nie udowodnił Bece B. posiadania noża. Za to noże w rękach jedliczan widziało 2 osoby. Ponoć to noże z knajpy były. Ale czy nie mieli własnych??? Na miejscu bójki znaleziono nóż z restauracji. Swoje noże mogli zabrać z sobą. Tym samym NIKT NIE OBALIŁ wersji Gruzina że nóż nie należał do niego. Sędzia stwierdził że napastnikami byłi jedliczanie, że zaczepiali, prowokowali, wybiegli za Gruzinami aby ich bić na parking. Sąd jednak przyjął że Beka B. wziął nóż aby się bronić niepotrzebnie, bo "chłopcy" z jedlicza byli mocno pijani ( 2 promile we krwi), ledwo stali na nogach, goniac Gruzina przewrócił się nawet jeden o własne nogi. Tym samym Beka B. będąc trzeźwym , wysportowanym, silnym facetem nie musiał używać noża. Ja uważam że jak ktoś jest silniejszy i wie o tym doskonale z szarpaniny choćby w lokalu czy przy aucie do której to szarpaniny doprowadzili jeliccy "chłopcy", nie brałby noża bo bez niego da sobie radę. Za to "chłopcy" jak najbradziej. Wiedzieli wcześniej że gołymi rękami nie dadzą mu rady. Dlatego już w restauracji sięgnęli po kufel i nóż. Śmiem wysnuc teorię że butelka z która go atakowali to mógł być właśnie ten kufel po piwie, ale Beka B. mógł go określić mianem butelki. W ogóle samo określanie tych bandytów mianem "chłopcy" to już żenada. Jeszcze tylko tyłki im podcierać. Poza tym pierwszy raz widzę aby upicie się stanowic miało okoliczność łagodzącą dla napastnika. I co do ulicy: ŻADNE TO NIE BYŁO CIEMNE I ODLUDNE MIEJSCE. KŁAMSTWO . Ta ulicą co kilka chwilę ktoś łazi, jeżdżą samochody. Na monitorungu wyraźnie widać jak kilka sekund przed pojawieniem się grupy goniącej Gruzina ida ludzie cała grupą. I tych osób poszukujemy bo one widziały na pewno co działo się przy aucie. Piszecie brednie że Gruzin nie uciekał bo biegł tyłem i bokiem. A jak miał to robić chcący kontrolować sytuację? Widzieć gdzie są napastnicy? Taki odruch mają właśnie ludzie uprawiający sporty walki. Naczelna zasada NIE SPUSZCZAĆ NAPASTNIKA Z OCZU . Jedno przynajmniej ten sąd potrafił zrobić: określić że napastnikami i agresorami byli jedliczanie.

    Zgłoś nadużycie obserwator piątek, 03, czerwiec 2016 14:25 Link do komentarza
  • do sila spokoju

    Twoj wpis to tak jakby troche usprawiedliwianie zachowania Gruzina, on sobie moze bezkarnie wyzywac dziewczyny ( bez powodu ). jego zony czy tamtej kobiety nikt nie wyzywal. Po pijaku nawet wsrod znajomych czy w rodzinie sie zdarzaja sprzeczki, itp i nikt sie raczej nie zabija !

    Zgłoś nadużycie do sila spokoju piątek, 03, czerwiec 2016 13:52 Link do komentarza
  • siła spokoju

    Zacznijmy od tego, że nawet jeśli Gruzin kogoś wyzywał od "polskich k*rew" to raczej nie robił tego bez przyczyny i druga strona z pewnością nie pozostawała mu dłużna. Gdyby jedliczanie byli bardziej cywilizowani i odrobinę mądrzejsi to nie wchodziliby w utarczki słowne z kimś kto ich wyzywa. Tak zresztą zachowują się ludzie na poziomie, zamiast wybiegać z lokalu w celu "wyrównania rachunków", puszczają wyzwiska prymitywa mimo uszu. Więc jeśli pytasz mnie czy bym nie zareagował gdyby ktoś krzyczał w moim kierunku "polskie ku*wy" to odpowiedź brzmi - nie byłoby takiej sytuacji.

    Zgłoś nadużycie siła spokoju piątek, 03, czerwiec 2016 13:10 Link do komentarza
  • krosnianin22

    a jak będzie Cię wołał gestami i krzyczał Ty Polska Kur*o? ostoja spokoju z Ciebie:)

    Zgłoś nadużycie krosnianin22 piątek, 03, czerwiec 2016 12:36 Link do komentarza
  • do krośnianina

    Nawet jeśli kiedyś się z kimś pokłócę to nie wybiegnę za nim z lokalu w celu "wyjaśnienia" sprawy. Gdyby młodzi usiedli na d*pach kiedy Gruzini zdecydowali się wyjść to do żadnej tragedii by nie doszło.

    Zgłoś nadużycie do krośnianina piątek, 03, czerwiec 2016 10:30 Link do komentarza

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj